Piłka nożna: Mieszko Gniezno awansował do III ligi

Mieszko-Faber Gniezno dwukrotnie pokonał Astrę Krotoszyn 2:1 i 3:1, dzięki czemu po raz pierwszy od 11 lat awansowała do III ligi

W barażach o awans do III ligi spotkali się mistrzowie dwóch grup IV ligi: północnej - Mieszko-Faber Gniezno i południowej - Astra Krotoszyn. W pierwszym spotkaniu rozegranym w Krotoszynie 2:1 wygrali gnieźnianie. Do awansu wystarczał im więc zaledwie remis na własnym boisku. By świętować wraz z piłkarzami awans swojego zespołu do III ligi, na trybunach przy ul. Strumykowej zasiadło ponad 7 tys. widzów. To ewenement na krajową skalę. Taką frekwencją nie mogą się pochwalić nawet niektóre kluby z ekstraklasy.

Pierwsza bramka dla Mieszka padła w 16. minucie. Przy wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki zawodnik Astry Janusz Maryniak zaczął dryblować. Piłkę z łatwością odebrał mu Douda Camara - piłkarz wypożyczony do gnieźnieńskiego klubu z Groclinu Grodzisk Wlkp. Camara dośrodkował futbolówkę wprost na głowę Michała Kalińskiego, który bez trudu pokonał Piotra Zdziebkowskiego. Na 2:0 podwyższył Paweł Iwanicki, który wykorzystał błąd Michała Gorzaka.

Jeszcze w pierwszej połowie Astra mogła zdobyć "kontaktową" bramkę, ale sędzia uznał, że Krzysztof Lechowski uderzał piłkę głową z pozycji spalonej.

Po zmianie stron podopieczni Grzegorza Wesołowskiego ruszyli do odrabiania strat. W 63. minucie Lechowski nie popełnił już błędu z pierwszej połowy i lekkim ładnym strzałem obok wybiegającego bramkarza gospodarzy umieścił piłkę w bramce. Gracze z Krotoszyna jeszcze mocniej zaatakowali, a gnieźnianie zostali zepchnięci do obrony i ograniczali się do sporadycznych kontrataków. Jeden z nich przyniósł powodzenie. Minutę przed zakończeniem meczu błąd popełnił pomocnik Astry Kacper Derczyński, a Rafał Dittbrener odebrał mu piłkę i ustalił wynik spotkania na 3:1 dla Mieszka.

- Trudno wygrać mecz, kiedy obrońcy popełniają błędy niczym juniorzy. Wszystkie trzy bramki straciliśmy po fatalnych błędach defensorów. Ale być może mecz ułożyłby się całkiem inaczej, gdyby sędzia uznał gola Krzysztofa Lechowskiego w 37. min. Mogło już wtedy być 2:1 - podsumował zawody kierownik Astry Krotoszyn Andrzej Kubiak. - Przygotowywaliśmy się pieczołowicie do tego spotkania i wszyscy wierzyliśmy, że uda nam się pokonać gnieźnian. Teraz nie wiem, co będzie z Astrą - dodał napastnik krotoszyńskiego zespołu Ryszard Tomczak.

- Astra już w pierwszym meczu pokazała nam, że trzeba się z nią liczyć. W rewanżu były takie momenty, w których serce mocniej zabiło. Było to zwłaszcza wtedy, gdy Astra strzeliła gola na 2:1, a my zbyt mocno cofnęliśmy się do obrony - powiedział sekretarz Mieszka Gniezno Dawid Frąckowiak.

Mieszko-Faber Gniezno - Astra Krotoszyn 3:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Michał Kaliński (16.), 2:0 Paweł Iwanicki (37.), 2:1 Krzysztof Lechowski (63.), 3:1 Rafał Dittbrener (89.)

Mieszko: Fabiański - Kruk, Zibert, Kuryło, Camara, Malczewski (65.Robiński), Brauza, Iwanicki, Zaporowski (46. Koralewski), Kaliński, Jakubiak (82. Dittbrener)

Astra: Zdziebkowski - Kosiński, Gorzak, Hylewicz, Kurpesa (70. Kuciński), Góralski, Derczyński, Luberda, Maryniak (30. Zaworski), Tomczak, Lechowski

Widzów: ok. 7 tys.

W sezonie 2002/2003 na mecze Mieszka w Gnieźnie przychodziło średnio po ok. 3 tys. widzów. Najwięcej było na spotkaniu z Lechem II Poznań (4 tys.) i z Astrą Krotoszyn (7. tys.). Najwyższą frekwencją w historii klub mógł się pochwalić w 1989 r. Mecz Mieszka z Legią Warszawa w Pucharze Polski obserwowało 14 tys. osób.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.