Stefan Tuszyński: Refleksje na wieży Eiffela

Wieża Eiffela, gdy ją zobaczyłem na żywo pierwszy raz w życiu, zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Nie udało mi się jednak oprzeć refleksji. "To piękna rzecz, ale tak bardzo bezużyteczna - pomyślałem. I pozazdrościłem Francuzom, że mogą przed całym światem chwalić się czymś, co jest do niczego niepotrzebne i cieszyć z tak wielkiej zabawki.

Przy okazji nasunęły mi się refleksje sportowe. Popatrzyłem z wieży na Place de Varsovie i pomyślałem o mojej Warszawie, którą kiedyś nazywano przecież Paryżem Północy. Westchnąłem, gdy pomyślałem o tym, że zaledwie dwa tygodnie temu zakończył się tenisowy French Open. Ale zaraz cieplej zrobiło mi się na duszy, bo przypomniałem sobie, że i u nas można było zobaczyć elitę tenisistek. Szkoda tylko, że z Francuzką, która wygrała nasz J&S Cup, nie jest w stanie powalczyć żadna Polka. Można jednak sobie jakoś to wytłumaczyć, gdy zliczy się korty w Warszawie i Paryżu oraz dostępność tej dyscypliny w obu krajach.

Spojrzałem na Pola Elizejskie. Już w lipcu finiszować będą tu kolarze w Tour de France. Wyścigiem tym żyje cała Europa, a Francuzi są z niego dumni. My też byliśmy dumni z Zenka Jaskuły, który walczył w TdF. A potem przypomniał mi się ubiegłoroczny Wyścig Pokoju, który po latach trafił do Warszawy i wywołał... lawinę skarg ze strony mieszkańców stolicy oraz krytykę mediów, więc kolarstwo na długo zniknęło ze stolicy Polski. Westchnąłem też nad losem organizatorów Maratonu Warszawskiego, których jak co roku czeka kubeł pomyj za to, że zamkną dla spalin kilka ulic na kilka godzin.

Ale tak nie jest w Paryżu. Tamta stolica, która ma tyle atrakcji, że mogłaby żyć bez sportu, sportem żyje i bawi się tak jak wieżą Eiffela. Impreza goni imprezę. Wczoraj skończył się w Paryżu piłkarski Puchar Konfederacji, a ja w środę miałem przyjemność zobaczyć, jak Francuzi w drodze do niego pokonali Turcję na Stade de France. Kibice obu drużyn wyglądali na bojowych, ale po meczu wspólnie wypili po piwie sprzedawanym na stadionie i grzecznie poszli do jednej z 13 linii metra. A u nas brak tego wszystkiego, co Europa ceni w futbolu: kultury kibiców, funkcjonalnych stadionów i piłkarzy, dla których warto zorganizować taki turniej. U nas kibic żyje aferą w Nowym Dworze, kompromitacją Polonii z Tobołem i wieczną dyskusją o budowie stadionu.

A paryżanom ciągle mało. Będą mieli na głowie 2000 lekkoatletów z 210 krajów. Już w sierpniu będą walczyć o medale MŚ. Z tej okazji zaprosiła mnie do Paryża telewizja Eurosport mająca pokazywać imprezę. Stacja ta rozpoczyna też pod kątem igrzysk w Atenach akcję "Feel Sport", która ma pokazać nie tylko wynik, ale i duszę sportu. Wśród bohaterów wytypowanych przez TV są też Polacy - Robert Korzeniowski i Agata Wróbel.

Jeszcze niedawno marzyliśmy o igrzyskach: "Warszawa 2012". Tak samo nam dziś do nich daleko jak do Europy. A przewodniczący MKOl przybył do Paryża na konferencję Eurosportu. Paryż odpadł w walce o igrzyska w 2008 r., ale obecność w stolicy Francji Jacquesa Rogge świadczy, że w wyścigu po IO 2012 możemy usłyszeć: "Oui, Paris!".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.