Rozmowa z Adamem Topolskim, trenerem piłkarzy Zagłębia Lubin

Artur Brzozowski: Obawia się Pan meczu z Górnikiem Łęczna?

Adam Topolski: Na pewno jakiś niepokój czuję, nie będę tego ukrywał. Czeka mnie i cały zespół mecz prawdy, który zadecyduje o przyszłości tego klubu. Sprawa jest prosta i oczywista - musimy odrobić jedną bramkę straty i wygrać wyżej niż Górnik z nami u siebie. Nie jest to zadanie niemożliwe.

Wierzy Pan, że wszyscy piłkarze, że cały zespół będzie chciał ofiarnie walczyć za Zagłębie i zostawi serce na boisku? Przecież wielu zawodnikom za kilka dni kończą się kontrakty z klubem i ci piłkarze będą mogli stąd spokojnie odejść bez względu na wynik barażowych spotkań.

- Nie mogę do tego inaczej podchodzić niż z wiarą w każdego mojego piłkarza. Wierzę, że cały zespół zrobi wszystko, aby uratować pierwszą ligę dla Lubina.

Piłkarze Górnika zagrają na psychicznym luzie. A czy Pana zawodnicy wytrzymają presję wyniku?

- Górnik też zagra pod sporą presją. Oni wygrali pierwszy mecz i mają szansę wywalczyć historyczny awans do I ligi. A pamiętajmy, że wygrana 1:0 niczego nie przesądza. Przecież nie można wykluczyć sytuacji, że w pewnym momencie znajdą się w takiej sytuacji, że zostaną zmuszeni do gry otwartej i strzelenia bramki. Uważam, że presja wyniku ciąży zarówno na piłkarzach Górnika, jak i na moim zespole. I w obydwu tych przypadkach jest taka sama.

Wyobraża Pan sobie taką sytuację, że tak silny organizacyjnie i personalnie klub może zostać zdegradowany do II ligi?

- Szczerze panu powiem, że nie wyobrażałem i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

W futbolu wszystko jest możliwe, ale nie uważa Pan, że to wstyd, że Zagłębie Lubin stoi nad przepaścią?

- Trudno mi to wszystko oceniać. Trenerem tego zespołu zostałem w końcówce sezonu i wywalczyłem osiem ważnych punktów, dzięki którym uniknęliśmy bezpośredniej degradacji. Nie mogę i nie chcę odpowiadać za całokształt tego, co wydarzyło się w Zagłębiu, gdyż wówczas mnie tu nie było. Nie pozostaje mi nic innego, jak tym ostatnim meczem zapewnić Zagłębiu pozostanie w I lidze.

Jak procentowo ocenia Pan szanse obydwu zespołów na zwycięstwo w tej barażowej rywalizacji?

- Nigdy procentowo nie oceniam szans zespołów. Uważam, że zostaniemy w I lidze, gdyż jesteśmy trochę lepszym zespołem niż Górnik Łęczna.

Pojedynek z Górnikiem Łęczna będzie dla Pana najważniejszym meczem w karierze trenerskiej?

- Takich arcyważnych meczów trochę w swojej karierze przeżyłem. Kiedy walczyłem z Lechem Poznań o mistrzostwo Polski najpierw wygraliśmy z Widzewem Łódź i byliśmy o krok od triumfu, ale w ostatniej rundzie spotkań przegraliśmy z Ruchem Radzionków i ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce. Równie ważne były dla mnie kiedyś mecze Zawiszy Bydgoszcz, który to zespół uratowałem przed spadkiem z ligi. Dlatego dziś mogę powiedzieć, że spotkanie Zagłębia z Górnikiem Łęczna będzie jednym z najważniejszych spotkań w mojej karierze.

Czy piłkarze otrzymają dodatkowe premie za utrzymanie w I lidze?

- Żadnych specjalnych premii nie będzie. Zawodnicy grają za takie stawki, jakie mają zapisane w kontraktach.

Sądzi Pan, że ewentualna porażka Zagłębia w barażach może oznaczać koniec futbolu w Lubinie?

- Nie, nie sądzę, aby tak się stało. Tu jest wspaniała baza, możliwości i dobry klimat dla futbolu. Problem w tym, że przed sezonem popełniono trochę błędów, ale to dość gorący temat i w tym momencie wspomnieniami nie chcę dodatkowo podgrzewać atmosfery.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.