Podsumowanie ekstraklasy: Górnik Zabrze

Górnik zanotował najlepszy wynik od lat. Ten zespół stać było jednak na więcej. W końcówce wszystko co dobre przekreśliły minimalizm i brak ambicji niektórych piłkarzy

Kilka tygodni przed końcem sezonu rozmawiałem z Rafałem Kaczmarczykiem. Powiedział mi wtedy, że ostatnie mecze będą bardzo ważne, bo kibicom w pamięci utkwi przede wszystkim finisz. - Po tym nas zapamiętają - powiedział.

A zatem kiepsko kojarzyć się będzie fanom ostatni sezon, bo ich ulubieńcy nie potrafili wygrać żadnego z sześciu ostatnich meczów!

Dwie trzecie sezonu zasługuje jednak na uznanie - Górnik rozegrał kilka dobrych meczów, strzelał sporo bramek, zaś na wiosnę dodatkowo poprawił defensywę. Warto też przypomnieć, że zabrzanie wyrównali swój klubowy rekord strzelecki, pokonując Pogoń Szczecin aż 9:0.

Teraz w Górniku szykują się duże zmiany, bo większość podstawowych zawodników opuszcza klub. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy ta zmiana warty wyjdzie zespołowi na dobre.

Bramkarze

Andrzej Bledzewski - jesienią "Bledza" grał bardzo nierówno, szans gry też nie otrzymywał za wiele. W przerwie zimowej trafił do Szczakowianki i wydaje się, że to było najlepsze wyjście z patowej sytuacji.

Piotr Lech - na początku rundy zapowiedział, że mimo 35 lat wciąż potrafi dobrze bronić i zamierza to udowodnić. Udało się - nie dał się pokonać m.in. napastnikom Groclinu i Legii, zachował czyste konto w pięciu kolejnych meczach. Byłoby jeszcze lepiej, ale w pierwszej kolejce wiosny pokonał go... kolega z zespołu - Tomasz Prasnal.

Michał Wróbel - przy dobrej dyspozycji Lecha za wiele nie pograł. Miał sporo czasu, by obserwować starszego kolegę. Medytacje na ławce chyba pomogły, bo zainteresowała się nim krakowska Wisła!

Obrońcy

Robert Kolasa - to najprawdopodobniej ostatni w klubie sezon doświadczonego zawodnika, który wiosną grał nieco lepiej niż podczas niezbyt udanej jesieni. W sumie jednak dość przeciętny sezon - sporo było kontuzji, zdarzały się błędy.

Łukasz Kościuczuk - po jesieni pisaliśmy, że w statystykach tego piłkarza dominują zera. Wiosną nie zagrał już wcale.

Marek Koźmiński - szumu wokół przyjazdu "Kozy" do Zabrza było wiele. Po pierwszych meczach pojawiło się lekkie rozczarowanie. Dały o sobie najwyraźniej znać zaległości treningowe po burzliwym rozstaniu z greckim klubem. Były reprezentacyjny piłkarz pokazał jednak charakter - po rozmowie z trenerem zmienił pozycję, a w roli obrońcy spisał się całkiem solidnie. Kontuzja przerwała jego występy. Niewykluczone, że od nowego sezonu Koźmiński pokieruje zespołem... zza biurka.

Ivica Kriżanac - zostawił po sobie świetne wspomnienia. Lubiany przez kibiców i zawodników chorwacki defensor zimą przeszedł do Grodziska. Szkoda, bo jesienią zrobił kawał dobrej roboty - pewnie grał w defensywie, potrafił świetnie się ustawiać i współpracować z resztą zespołu.

Grzegorz Lekki - dość często wyjeżdżał na testy do niemieckich klubów i wreszcie się udało. Tyle że zamiast w Bundeslidze, podpisał kontrakt z przeciętnym trzecioligowcem. Pożegnanie z Górnikiem nie było powalające - 29-letni piłkarz nie zagrał w kilku meczach końcówki sezonu.

Jacek Wiśniewski - on lubi zaskakiwać. Na początku roku zdradził, że w młodości uczestniczył w nielegalnych walkach bokserskich. Walczył pod pseudonimem "Guguś". Nic dziwnego, że teraz zainteresowali się nim menedżerowie z Moskwy. W stolicy Rosji nie znajdzie jednak tak zakochanych w nim kibiców, jak w Zabrzu...

Pomocnicy

Mario Andracić - na lato zaplanował ożenek. Szykuje się spora zabawa, bo jeszcze jesienią Kriżanac zapowiedział, że... zatańczy na stole. W trakcie sezonu Andracić miał sporo czasu, by obmyślić szczegóły imprezy, bo za wiele nie pograł, był jednak solidnym zmiennikiem.

Marcin Chyła - mimo że Adam Kompała na pewno opuści Górnika, to jesienią nadal będzie grał w Zabrzu. To wszystko przez Marcina Chyłę, który wyglądem do złudzenia przypomina byłego króla strzelców naszej ligi. Sprowadzony z Tczewa zawodnik miał pechowy początek, bo w meczu z Groclinem zarobił czerwoną kartkę. Potem było już jednak lepiej, w meczu z Wisłą Płock Chyła zdobył nawet gola. Złośliwi żartowali jednak, że tamta bramka to dla Marcina tylko kłopoty, bo wynik meczu i tak był przesądzony.

Dragan Ilić - czy ktoś go jeszcze pamięta? Krótki epizod Serba w Zabrzu udowodnił, że mimo wojny na Bałkanach sportowcy z tych krajów mogą być serdecznymi przyjaciółmi. Wspólnie z Chorwatami Kriżanacem i Andraciciem stanowili świetną paczkę. Piłkarsko Ilić nie pokazał jednak niczego specjalnego.

Rafał Kaczmarczyk - jesienią w podobnym podsumowaniu napisałem, że ledwie dwie asysty to trochę za mało na tej klasy pomocnika. Może piłkarz to przeczytał? Sam nie wiem. W każdym razie wiosną Kaczmarczyk spisywał się bardzo dobrze - był aktywny, widoczny i co najważniejsze - skuteczny. Pięć goli, z tego kilka po perfekcyjnych rzutach wolnych - Kaczmarczyk wrócił do polskiej elity.

Rafał Kocyba - od początku wierny klubom z Zabrza. Wychowanek Pogoni Zabrze, potem piłkarz tamtejszego Gwarka, wreszcie od blisko 10 lat zawodnik Górnika. Wiosną pan Rafał zanotował jubileusz - 150. mecz w barwach Górnika. Ciekawe, ile jeszcze pogra w Zabrzu?

Daniel Kołodziejski - grał tylko jesienią i ledwie w dwóch meczach. Osiem minut w rundzie to za mało, by otrzymać jakąkolwiek cenzurkę.

Adam Kompała - chyba nie w ten sposób były król strzelców wyobrażał sobie pożegnanie z klubem, w którym spędził tak wiele czasu. Gdyby sezon kończył się po meczu w Wodzisławiu, Kompała powinien otrzymać najwyższe noty. Strzelał, podawał, niekiedy grał za trzech. W meczu z Pogonią miał nawet hat-trick i jeszcze trzy asysty. Finisz Górnika, a z nim i Kompały, był jednak wyjątkowo słaby.

Paweł Pęczak - "Żelazny Paweł", wbrew swemu przydomkowi, okazał się jednak tylko człowiekiem. Kontuzje nękały go przez większość sezonu, grał wyjątkowo rzadko.

Madrin Piegzik - solidny rzemieślnik, zwykle zmiennik. Być może w nowym sezonie (z powodu kłopotów kadrowych) dostanie większą szansę gry i wtedy przekonamy się, jakie ma możliwości.

Tomasz Prasnal - w tym sezonie posmakował chyba wszystkiego - zdobył gola, miał asystę, spowodował karnego, a nawet strzelił do własnej bramki. Takie sezony to prawdziwa rzadkość.

Michał Probierz - w ostatnim meczu sezonu chciał niemal w pojedynkę uratować swój ulubiony Ruch Chorzów. W Jaworznie wygrać się jednak nie udało! Jeśli Probierz odejdzie z Zabrza (a wszystko na to wskazuje), to niewątpliwie skończy się pewna epoka. Bo to dobra, stara piłkarska szkoła.

Błażej Radler - gdyby był saperem, a boisko w Jaworznie polem minowym, to Radler po meczu z Garbarnią pewnie do pracy by już nie wrócił, bo taką masę błędów tam popełnił. Tymczasem od nowego sezonu 21-letniego piłkarza z Rydułtów znowu zobaczymy na Roosevelta...

Marcin Szulik - specjaliści z Gelsenkirchen to dużej klasy fachowcy. Znowu to udowodnili. Poważnie kontuzjowany jesienią Szulik, wiosną był podstawowym zawodnikiem Górnika. Może nieco mniej widoczny i efektowny, ale to człowiek od czarnej roboty.

Napastnicy

Enkelejd Dobi - "Lupo", czyli "Wilk", musi gdzie indziej szukać łowieckich terenów. Albańczyk liczył, że idąc drogą podobną do Andrzeja Niedzielana (też niechciany w Lubinie), jak on zdobędzie w Zabrzu z tuzin goli. Jednak nic z tego. Zabrakło szczęścia i umiejętności.

Piotr Gierczak - Dobi nie strzelił gola, ale grał tylko 250 min, a co ma powiedzieć Gierczak, który wiosną na boisku przebywał trzy razy dłużej, a skutek też zerowy!

Marcin Kocur - od dawna słyszę pochwały pod adresem tego piłkarza. Na treningach spisuje się podobno świetnie, nie zawodzi w zespole rezerw. Chwalił go przed sezonem Koźmiński, pochwały wygłaszało kilku szkoleniowców. Może nowy sezon będzie dla niego szansą?

Andrzej Niedzielan - takiego piłkarza długo w Zabrzu nie zobaczymy. 15 goli w jednej rundzie to rzadkość na europejskich boiskach. Nic dziwnego, że kiedy "Wtorek" przyjechał do Zabrza z Groclinem, kibice oklaskiwali go jak swojego.

Mariusz Nosal - miał sporo czasu, by zajmować się swoim urodzonym niedawno synkiem. Wszystko przez kontuzję uda, która okazała się bardzo poważna i piłkarz większość sezonu spędził na zabiegach rehabilitacyjnych.

Adrian Sikora - po Olszarze i Moskale kolejny bramkostrzelny mieszkaniec Podbeskidzia. Sześć goli, dwie asysty i ogromne możliwości. Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

7. miejsce

41 pkt., bramki 46-32

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.