Arka Prokom Gdynia po sezonie 2002/2003

Pozycja w tabeli dużo lepsza niż gra i rzeczywiste umiejętności. Kompletny brak ambicji i charakteru pod koniec rozgrywek. Gdyby w tabeli uwzględnić tylko wyniki rundy wiosennej, to piłkarze Arki Prokom Gdynia spadliby z II ligi!

Dla drużyny Arki lepiej byłoby, gdyby sezon skończył się już na początku kwietnia. Wtedy byłaby tuż po zwycięstwie w ważnym meczu z Aluminium Konin i wcześniejszym wspaniałym meczu we Wrocławiu, gdzie rozgromiła Śląsk (notabene było to jedyne wyjazdowe zwycięstwo żółto-niebieskich w tym sezonie). Później było już tylko coraz gorzej, a kolejne fatalne występy wpłynęły na atmosferę wokół drużyny i spadającą frekwencję na trybunach. Na ostatnim meczu z Ruchem Radzionków za emocje dostarczone w tym sezonie drużynie dziękowało zaledwie 800 fanów, choć jeszcze w rundzie jesiennej mecze w Gdyni oglądało regularnie 4 tys. kibiców. Napięcia nie wytrzymywał też trener Marek Kusto, który atakował dziennikarzy, kiedy ci zarzucali mu fatalną postawę drużyny w meczu ze Stomilem Olsztyn (Arka przegrała 0:3, a w innych 16 meczach na wiosnę Stomil zdobył jeszcze tylko sześć bramek).

Gdzie zostały popełnione błędy, które spowodowały, że wiosną oglądaliśmy zupełnie inną Arkę? Niemal wszędzie.

Zarząd klubu zdezorientował zawodników, mówiąc zimą, że "tym sezonie nie jesteśmy jeszcze gotowi na grę o ekstraklasę". Piłkarze, którzy zajmowali wtedy wysokie czwarte miejsce w tabeli i mieli wielkie szanse na włączenie się do walki o ekstraklasę, dosłownie potraktowali te słowa. Po udanym początku rundy wiosennej szybko stracili kilka punktów, bo... przecież nie mieli grać o awans.

Nie pomógł trener Kusto, do którego można mieć akurat najmniej zastrzeżeń. Szkoleniowiec Arki krytykowany w pierwszej rundzie za asekurancką grę drużyny w meczach wyjazdowych, w drugiej części sezonu postanowił zaryzykować. Arka grała bardziej ofensywnie, we Wrocławiu strzeliła nawet pięć bramek, ale na tym się skończyło. I tu można mieć pretensję do samych piłkarzy, szczególnie z przednich formacji. Piłka nożna polega bowiem na zdobywaniu bramek, taka jest główna idea tej gry. A zawodnicy Arki, zwłaszcza napastnicy, nie potrafią zdobywać goli. Nawet najskuteczniejszy w zespole Marcin Józefowicz miał zbyt dużo spotkań, w których nie wnosił nic do gry. Jeszcze gorzej wypadli wypożyczony z Lechii Gdańsk Krzysztof Rusinek i wypożyczony z Pogoni Szczecin Maciej Kaczorowski. Jedyny nabytek w przerwie zimowej Bogusław Lizak zamiast grać w ataku, musiał biegać bezczynnie przy linii bocznej, łatając dziurę na prawej pomocy. Powtórzył się problem z poprzedniego sezonu: Arka nie miała dobrych napastników.

Kolejny problem to kontuzje, ale o nie trudno mieć pretensje do kogokolwiek. Poważne urazy wykluczyły z gry Marcina Mańkę (pierwszego bramkarza), Grzegorza Wódkiewicza (najlepszego obrońcę) i w końcówce sezonu Jacka Fojnę (najlepszego lewego pomocnika). Do tego dochodziły jeszcze drobne urazy i były spotkania, w których bardzo widoczna stawała się krótka ławka rezerwowych. A przypomnijmy, że zimą pozbyto się m.in. Jacka Cieśli, Roberta Wilka i Piotra Bajera, w zamian przyszedł tylko Lizak.

Jeszcze przed zakończeniem rozgrywek w klubie rozgorzała dyskusja na temat zmian w drużynie. Debatowano o tym, kto jest niepotrzebny, a kto ma wzmocnić zespół. Odpowiedzi na te pytania szukają przede wszystkim trener Kusto i prezes Jacek Milewski. Wczoraj w klubie odbyły się pierwsze rozmowy z zawodnikami dotyczące przyszłości drużyny. Część decyzji zapadła, końcowe efekty poznamy już niedługo.

JESIEŃ NASZA, WIOSNA INNYCH

Po zaskakująco udanej rundzie jesiennej w wykonaniu piłkarzy Arki, wielu trenerów innych drużyn upatrywało w gdyńskiej drużynie poważnego kandydata do gry w barażach o ekstraklasę. Tymczasem wiosną gdynianie grali fatalnie i gdyby uwzględnić tylko wyniki spotkań rundy rewanżowej, to w przyszłym sezonie Arka zamiast w ekstraklasie grałaby w III lidze (patrz tabele). Gorsze od Arki były wiosną tylko cztery zespoły, w tym pewni już na kilka kolejek przed końcem spadkowicze - Hetman Zamość i Stomil Olsztyn, z którymi zresztą zespół Marka Kusto przegrywał wiosną.

W poprzednim sezonie 2001/2002 było odwrotnie. Gdynianie dużo lepiej grali wiosną i dzięki temu utrzymali się w II lidze. Jak będzie w przyszłym sezonie?

TABELA RUNDY JESIENNEJ

TABELA RUNDY WIOSENNEJ

W II lidze zwycięzca awansował do I ligi, druga i trzecia drużyna grały w barażach o ekstraklasę, a sześć ostatnich drużyn spadało do III ligi

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.