Do niecodziennego pojedynku dojdzie w sobotę o godz. 16 na stadionie przy ul. Górniczej. Dziś drużyna Crawshays Welsh, bo tak nazywa się zespół, który będzie przeciwnikiem łodzian, zagra z reprezentacją Polski. Z Budowlanych powołanych zostało trzech graczy - Michał Królikowski, Krzysztof Hotowski i Łukasz Wieczorek.
Grzegorz Borkowski, sekretarz generalny Polskiego Związku
Rugby, twierdzi, że tak silnej drużyny w Polsce jeszcze nie było. - Tak uważa również Grzesiek Kacała (obecnie konsultant kadry narodowej - red.), który przez wiele lat grał na Wyspach Brytyjskich - mówi Borkowski. - Zapowiadają się naprawdę atrakcyjne pojedynki.
Walijski zespół wylądował w
Warszawie w środę. Dziś rano przeprowadził rozruch, wieczorem rozegra pierwszy mecz. Borkowski: - W piątek nasi goście będą odpoczywać, w sobotę wyjadą do
Łodzi, zwiedzając po drodze Żelazową Wolę. Na stadionie Budowlanych powinni zjawić się około godz. 15. O której wyjadą? Zobaczymy, czy spodoba im się trzecia część meczu (towarzyskie spotkanie zawodników obu drużyn - red.).
O tym, że zespół z Walii to nie przypadkowi ludzie, świadczy przeszłość niektórych graczy. Łodzianie będą musieli przede wszystkim zwrócić uwagę na:
n Kingsleya Jonesa, kapitana drużyny, wielokrotnego reprezentanta Walii (11. drużyna na świecie, szósta w Europie, Polska zajmuje 33. miejsce w światowym rankingu - red.)
n Matthewa Backa, Arwela Thomasa, Dale'a McIntosha, również kadrowiczów
n Alana Batemana, reprezentanta Lwów Brytyjskich, kadry złożonej z najlepszych rugbistów grających w Wielkiej Brytanii i Irlandii.
- Już te nazwiska świadczą o tym, że to nie byle jaka drużyna - uważa Ryszard Wiejski, trener, który na co dzień śledzi rozgrywki na Wyspach. - Na pewno pokażą naszym zawodnikom wiele ciekawych zagrań. To trochę inna niż u nas kultura gry, zachowania się na boisku. Obejrzę oba mecze z udziałem Crawshays Welsh.
Budowlanych czekają w lidze dwa najważniejsze mecze - półfinał i finał play off. Czy szkoleniowcy nie obawiają się kontuzji swoich zawodników w pojedynku z Walijczykami? - Zawsze można coś wynieść z takiej konfrontacji - twierdzi Krzysztof Serafin, drugi trener łodzian. - Nie sądzę, by gra była brutalna, bo to tylko towarzyski mecz.
W klubie panuje atmosfera prawdziwego święta. - Nie co dzień możemy gościć taki zespół - mówią w Budowlanych. - Chcielibyśmy, by nasi goście poczuli się u nas jak najlepiej.