Trener Zagłębia Adam Topolski słusznie założył, że jego drużyna nie ma szans na nic więcej niż miejsce w barażach, bo wygrana KSZO z Widzewem w Łodzi graniczyłaby z cudem. Dzień wcześniej zapowiedział, że zrezygnuje z sześciu podstawowych graczy: Artura Andruszczaka, Bogdana Zająca, Arkadiusza Klimka, Andrzeja Szczypkowskiego, Neriusa Radżiusa i Jarosława Szczypkowskiego, bo z powodu ewentualnych żółtych kartek w barażach mogliby nie wystąpić. Ostatecznie na boisku zabrakło pięciu, Krzyżanowski zagrał. Legia miała jeszcze teoretyczne szanse na europejskie puchary. Musiała w Lubinie wygrać i liczyć na porażki Groclinu Grodzisk z Amicą Wronki, względnie Dospelu Katowice z Polonią Warszawa.
Legia krytykowana za fatalną grę w obronie w ostatnim remisowym (3:3) meczu z Ruchem Chorzów już w pierwszych minutach potwierdziła, że ta formacja obecnie jest najgorsza w zespole. I choć nie zagrał najbardziej krytykowany za spotkanie z Ruchem Marek Jóźwiak, który usiadł na ławce rezerwowych, to warszawska defensywa znów się skompromitowała. Brasilia ośmieszył dryblingiem Jacka Zielińskiego i Tomasza Sokołowskiego (choć ten, prawdę mówiąc, jest pomocnikiem), a po jego płaskim dośrodkowaniu kiks popełnił Szala. Aby sytuacja była jasna, to po strzale Olgierda Moskalewicza gola mogło nie być, bo napastnik Zagłębia trafił w piłkę i ta, zakręciwszy się na trawie, przed oczami przyglądającego się tylko wszystkiemu Artura Boruca znalazła drogę do siatki. Nie zdążył jej dogonić Tomasz Jarzębowski - ostatni z warszawskich obrońców.
Na szczęście dla Legii jej obrona nie musiała więcej się wykazywać, bo akcja Brasilii i Moskalewicza była jedyną groźną przeprowadzoną przez gospodarzy w pierwszej połowie. Od momentu straty gola goście mieli miażdżąca przewagę.
Trener Topolski chyba trochę przeszarżował z eksperymentami. O ile na słabą postawę obrony Legii można było narzekać przy stracie gola, to obronę lubinian można krytykować niemal za każdą akcję. Lubinianie zagrali trójką defensorów, przy czym debiutantem w tym składzie był 19-letni Marcin Mądrachowski, który miał indywidualnie kryć Marka Saganowskiego. Na pozycji stopera wystąpił 18-latek Grzegorz Bartczak, a drugim kryjącym był Dimitrij Kłabukow mający za zadanie opiekować się Stanko Svitlicą. Paradoksalnie najbardziej kompromitująco grał najbardziej doświadczony Kłabukow. Popełniał kiksy, przegrywał pojedynki, niecelnie podawał. Zresztą cała trójka nie za bardzo wiedziała, jak grać przeciwko ruchliwym napastnikom Legii.
Warszawiacy zaś grali coraz lepiej i coraz mądrzej - skrzydłami, szybko - bez problemu dochodząc do pozycji strzeleckich. Szybo też wyrównała. Po rzucie wolnym Tomasza Kiełbowicza mocno podkręconej piłki uderzonej w kierunku bramki nie dotknął żaden z obrońców Zagłębia. Piłka skozłowała i trafiła w spojenie słupka z poprzeczką, a odbitą fatalnie, wprost pod nogi Svitlicy, próbował Bartczak. Lider klasyfikacji strzelców ekstraklasy bez trudu z bliska kopnął pod poprzeczkę bramki Jarosława Krupskiego. Było to jego ostatnie, 24. trafienie w sezonie.
Bohaterem akcji, która dała Legii drugiego, w dodatku przepięknego gola był Kiełbowicz. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sokołowskiego sprzed bramki Zagłębia piłkę głową wybił Krzyżanowski. Ale trafiła ona przed pole karne właśnie do Kiełbowicza, który bezpośrednio z powietrza kropnął w samo okienko. Było to trzecie trafienie pomocnika Legii w sezonie. Pierwsze z gry (do tej pory trafiał wyłącznie z wolnych) od trzech lat, czyli odkąd pojawił się w Legii.
Legia jeszcze przed przerwą mogła prowadzić wyżej, ale kilka razy znakomitymi interwencjami popisał się Krupski - zdecydowanie najlepszy zawodnik Zagłębia.
Po przerwie mecz był senny. Toploski kontynuował wprowadzanie na boisko juniorów. Na placu pojawili się Michał Bukraba, Sebastian Burda i Krystian Kalinowski. Legia dominowała, ale nie forsowała ostrego tempa. Wynik meczu ustalił Saganowski, którego świetnym podaniem obsłużył Aleksandar Vuković, a nie upilnował Kłabukow.
Już w trakcie meczu spiker informował o wynikach z innych stadionów. Warszawiacy wiedzieli o wygranej Groclinu i remisie Dospelu. Po meczu byli załamani. W szatni panowała grobowa cisza. Po raz pierwszy od pięciu lat Legia poza brzegiem pucharów.
Bramki
Zagłębie: Moskalewicz (5., z podania Brasilii)
Legia: Svitlica (10., bez asysty), Kiełbowicz (29., bez asysty), Saganowski (76., z podania Vukovicia).
Widzów: 4 tys.
Składy
Zagłębie: Krupski - Mądrachowski Ż, Bartczak, Kłabukow - Manuszewski, Krzyżanowski Ż, Kowalski (46. Kalinowski), Popiela (76. Burda), Kazimierczak - Brasilia, Moskalewicz (62. Bukraba).
Legia: Boruc - Szala, Zieliński, Jarzębowski - Sokołowski, Majewski Ż (70. Magiera), Surma, Vuković (85. Zganiacz), Kiełbowicz - Svitlica, Saganowski.
Zagłębie - Legia