Idea Śląsk - Polonia Warbud 2:0

Polonia-Warbud Warszawa przegrywa po dwóch meczach pojedynku o brązowych medal mistrzostw Polski. - W sobotę mieliśmy szansę wygrać, w niedzielę już nie - mówił po dwumeczu trener Dariusz Szczubiał.

Pierwszy mecz był niemalże spotkaniem przyjaźni, ale z niespodziewanie dramatyczną końcówką, którą kibice oglądali na stojąco. Wrocławianie prowadzili przez ponad 37 minut, goście w sumie może ze sto sekund, ale byli bardzo blisko wygranej. Bohaterem Śląska okazał się jednak Kestutis Marculonis.

- Najważniejsze, że podnieśliśmy się w momencie, gdy przegrywaliśmy czterema punktami w końcówce meczu -mówił po spotkaniu. - Polonii należą się gratulacje, bo choć przegrała, to rozegrała dobry mecz.

Rola Litwina w ostatnich meczach sprowadzała się do wejścia na kilka minut, w których parę razy miał piłkę, oddawał po jednym, zwykle niecelnym rzucie, po czym siadał na ławce. Wiadomo było, że na koniec sezonu pogra dłużej, bo przecież zespół rozstał się z Seanem Colsonem, ale w sobotę nie wyszedł nawet w pierwszej piątce, do przerwy nie oddał nawet rzutu, jednak druga połowa, a zwłaszcza czwarta kwarta, to jego popis. Po pierwszych dwóch udanych wejściach pod kosz nie bał się brać na siebie odpowiedzialności, często decydował się na indywidualne akcje, które w końcówce dały zwycięstwo. Trafił ważną trójkę (na 93:92), wykorzystał dwa wolne pięć sekund przed końcem i w ostatniej akcji zebrał piłkę po rzucie wolnym celowo spudłowanym przez Romana Prawicę.

Jednak wrocławianie mogli i powinni rozstrzygnąć to spotkanie znacznie wcześniej. Rozpoczęli bowiem od prowadzenia 15:2, później kilka razy budowali kilkupunktową przewagę, ale nie potrafili dobić rywala. Goście zawsze doprowadzali do remisu (od 35. minuty trzy razy - 39:39, 65:65, 86:86). Gdy zabrakło w Śląsku Colsona, wrocławianie starali się grać bardziej przemyślane akcje i wychodziło im to całkiem nieźle, bo nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów nawet przeciwko strefie. Sami również jednak nie najlepiej grali w defensywie, a przede wszystkim przegrywali walkę na tablicach. Goście po kilka razy bezkarnie dobijali piłki spod kosza i już do przerwy mieli 11 zbiórek w ataku, a szybcy Eric Taylor oraz Ed O'Bannon sprawiali bardzo wiele kłopotów mało ruchliwym środkowym Śląska.

Na serio gra się rozpoczęła dopiero w końcówce. Polonia dzięki świetnej grze Hlebowickiego pod koszami (przez co Taylor pojawił się w czwartej kwarcie tylko na ostatnie 2 sekundy) i indywidualnym akcjom Waltera Jeklina pierwszy raz objęła prowadzenie na trzy minuty do końca. Później prowadziła jeszcze w ostatniej minucie 94:93, ale wrocławianie pewnie wykonywali wolne (w całym meczu 29 na 30!) i właśnie wówczas zdominowali tablicę. W efekcie przy pomocy ostatnich wiernych kibiców (Orbita była zapełniona w połowie) wygrali.

- Dziękuję kibicom, zwłaszcza tym, co przyszli na mecz, choć z pewnością wszyscy oczekiwaliśmy, że na koniec powalczymy o wyższą stawkę - mówił po spotkaniu trener Idei Jacek Winnicki. - Bardzo zależy nam jednak, aby ostatnie mecze były zwycięskie. Dlatego walczyliśmy do końca, ale wcześniej zdecydowanie za dużo popełniliśmy błędów na tablicach.

Trener Polonii Dariusz Szczubiał przyjął porażkę spokojnie, choć jego zespół jeszcze nie był w tym sezonie tak bliski zwycięstwa we Wrocławiu.

- Ze wszystkich spotkań rozegranych w tym sezonie we Wrocławiu to było zdecydowanie najlepsze - stwierdził. - Jedyne, czego zabrakło, to ta przysłowiowa kropka nad i.

- Mogli wygrać i jedni, i drudzy. Śląsk miał więcej szczęścia - podsumował Krzysztof Sidor. - Jutro będzie odwrotnie - dodał.

Odbudują się

W niedzielę jednak Śląsk wygrał pewnie. Goście prowadzili w tym meczu tylko raz (11:10 w 8. minucie). Kluczowa dla wyniku meczu okazała się końcówka pierwszej połowy. Gdy w 18 minucie było tylko 40:38, do przerwy punkty zdobywali już tylko wrocławianie prowadzeni przez świetnie dysponowanego Macieja Zielińskiego (19 punktów w pierwszych dwóch kwartach). Kapitan Śląska rozprowadził wszystkie akcje i albo sam je skończył, albo rozegrał piłkę z Aleksandrem Kulem.

- W tym momencie przegraliśmy mecz, a nie w samej końcówce - przyznał później Szczubiał. - W sytuacji, gdy wszystko nam się dobrze układało, zagraliśmy źle i poszła seria punktów dla Śląska. Próbowaliśmy później gonić, ale Śląsk był lepszy.

- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Polonia rozegrała pięć ciężkich spotkań z Prokomem i w każdym momencie mogło to się odbić na zawodnikach - mówił Winnicki. - Dlatego staraliśmy się forsować tempo, szukaliśmy momentu, w którym wykorzystalibyśmy fizyczną przewagę. I udało się nam. Później był moment, że Polonia się zbliżyła, ale generalnie kontrolowaliśmy wynik.

Po rzutach za trzy punkty Jeklina i Gorana Kalamizy było co prawda 60:56, ale na więcej Śląsk nie pozwolił. Jedno z lepszych spotkań w sezonie rozgrywał Kul, znów nieźle spisywał się Marculonis (ponownie wszedł z ławki), swoje zrobili pozostali.

W Polonii bardzo starał się Hlebowicki, ale goście nie byli w stanie zagrozić emocjonującą końcówką jak dzień wcześniej. Na niecałe trzy minuty przed końcem było już 90:76. - W sobotę mieliśmy szansę wygrać. Dziś już nie - stwierdził Szczubiał.

Trzeci mecz, który może już rozstrzygnąć losy brązowego medalu, w sobotę w Warszawie. Jeżeli wrocławianie nie wygrają, czwarte spotkanie dzień później. - Już dawno nie mieliśmy tak długiej przerwy, więc na mecze w Warszawie zawodnicy powinni odbudować się fizycznie - stwierdził Szczubiał.

Kwarty: 23:16, 23:29, 26:24, 25:26.

Idea Śląsk: Giedraitis 20, Adomaitis 13 (1), Zieliński 10, Kul 6, Skibniewski 2 oraz Marculonis 17 (1), Earl 14, Tomczyk 11 (1), Wiekiera 4.

Polonia Warbud: O'Bannon 22 (2), Taylor 21, Kalamiza 14 (3), Jeklin 14 (2), Prawica 5 (1) oraz Hlebowicki 12, Sidor 7, Karwowski 1, Pacocha 0.

Koszykarz meczu: Kestutis Marculonis - 12 punktów w IV kwarcie i najważniejsza zbiórka.

Kwarty: 19:13, 31:25, 25:26, 20:22.

Idea Śląsk: Zieliński 22 (4), Giedraitis 17, Kul 16, Adomaitis 9 (1), Skibniewski 3 (1) oraz Marculonis 12 (2), Earl 9, Tomczyk 8 (1), Wiekiera 0.

Polonia Warbud: O'Bannon 18, Kalamiza 16 (4), Taylor 6, Prawica 5, Karwowski 0 oraz Hlebowicki 19 (1), Jeklin 12 (3), Sidor 7 (1), Pacocha 3, Grudziński 0.

Koszykarz meczu: Maciej Zieliński - niemalże sam wypracował decydującą przewagę w II kwarcie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.