Jak koszykarze Polonii mają wygrać na wyjeździe mecz o wszystko?

Albo zespołowa gra, sensacja i finał, albo planowa porażka i właściwie koniec sezonu. Koszykarze Polonii-Warbud Warszawa po raz ostatni stają w środę przed szansą wygranej z Prokomem-Trefl Sopot w półfinale PLK. Przy stanie 2:2 zagrają w Sopocie

Przykładów na to, że zespół niżej rozstawiony wygrał takie decydujące spotkanie na terenie rywala, nie brakuje. W 1997 roku Komfort Stargard pod wodzą trenera Tadeusza Aleksandrowicza z mało jeszcze znanym Joe McNaullem w składzie wygrał piąty mecz półfinału ze Śląskiem Wrocław. Wtedy Aleksandrowicz uśpił rywala - nie wpuścił w pierwszej piątce Keitha Williamsa, rozpuszczając pogłoski, że jest kontuzjowany. Zdemobilizowani wrocławianie dali się nabrać, a w finale zagrał Komfort.

W 1991 roku Lech Poznań zaskoczył w piątym meczu Stal Stalowa Wola, głównie tym, że w składzie poznaniaków pojawił się nagle Jarosław Jechorek wracający po sezonie we Francji. Dwa lata później sensacje w piątych meczach stały się specjalnością Nobilesu Włocławek, który na wyjazdach wyeliminował w ćwierćfinale Stal Bobrek Bytom (trener Tomasz Służałek obwinił za porażkę Henryka Wardacha) i Aspro Wrocław (w mocnym składzie, z Adamem Wójcikiem). Do podobnej kategorii sensacji można zaliczyć wynik siódmego meczu finału 1998, kiedy pewnych siebie koszykarzy Pekaesu Pruszków rozłożył Zepter-Śląsk Wrocław, znakomicie przygotowany mentalnie i taktycznie przez Andreja Urlepa.

A przecież nawet w tym sezonie - tyle że w pierwszej lidze - decydujący o awansie do PLK mecz finałowy numer 5 zakończył się sensacyjnym, ale zasłużonym zwycięstwem AZS Koszalin w Zgorzelcu.

Czy na podobny zryw stać jeszcze Polonię? Warszawiacy pojechali do Sopotu we wtorek rano i trenowali w hali przeciwnika o 20. Poniedziałek był wolny, więc ani koszykarze, ani trenerzy nie byli w stanie powiedzieć, w jakich nastrojach jest zespół. - Na pewno nie mamy jeszcze dość walki z Prokomem. Gra się bardzo fajnie. Nastroje są dobre, nie łamiemy się. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba wyjść i walczyć - deklaruje skrzydłowy Leszek Karwowski, jeden z najlepszych graczy Polonii w meczach z Prokomem. - Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka. Na pewno gdzieś czują, że szansa uciekła, ale sam ciekaw jestem, jak to będzie wyglądać. Zobaczymy na treningach - dodaje trener Dariusz Szczubiał.

Co trzeba zrobić, żeby wygrać w środę w Sopocie? - Moim zdaniem niewiele. Potrzeba trochę więcej determinacji. W pierwszych dwóch meczach chęć i zaangażowanie pozwoliły nam wygrać - mówi Karwowski.

- Trzeba się bić, ale pamiętajmy, że w Warszawie przeciwnik, zwłaszcza Josip Vranković albo Tomas Masiulis, grał lepiej niż u siebie. Joe McNaull z kolei zdołał utrzymać się na boisku bez fauli, które ograniczyły go do 15 minut w meczu numer 2, co nam bardzo pomogło. Z naszej strony w niedzielę trójka podkoszowa O'Bannon, Taylor, Hlebowicki była bardzo nieskuteczna. Jestem pewien, że taki drugi mecz jej się nie zdarzy. Być może szansa na awans sparaliżowała niektórych, ale teraz nie ma o tym mowy, bo Prokom jest wielkim faworytem. Musimy grać zespołowo i w ataku, i w obronie, bo indywidualne popisy pozbawią nas szans - ocenia trener Szczubiał.

Po spotkaniach weekendowych tematem numer 1 była fatalna dyspozycja Eda O'Bannona, który zdobył zaledwie 16 punktów w dwóch meczach. - To są jego sprawy, niewiele mam do powiedzenia. Słabe mecze zdarzają się każdemu, a na różne podejrzenia nie będę odpowiadał - mówi Karwowski.

- Chciałbym oczywiście, żeby Ed grał lepiej, ale Prokom skoncentrował na nim obronę. Z drugiej strony stać go na lepszą grę i na pewno wolałbym, żeby był bardziej zaangażowany. Jest nietypowym zawodnikiem i z jego motywacją w czasie sezonu już różnie bywało - twierdzi trener, ale od razu dodaje: - Trudno jednak mówić tylko o Edzie, bo paru innych też zagrało słabiej. Nie mogę mieć zastrzeżeń do rezerwowych. Ale trzeba pamiętać, że graliśmy w krótkim czasie dziewięć meczów i zawodnicy mogą być zmęczeni, zwłaszcza psychicznie. Przestrzegałem przed tym, mówiłem, że gramy o mistrzostwo, ale widzę, że być może ktoś pomyślał już, że zrobiliśmy swoje.

Zmęczenie? - U mnie jakoś go nie ma, jednak Ed, Walter i Goran grali więcej i dla nich może mieć znaczenie - mówi Leszek Karwowski.

Czy w tej sytuacji możliwe są zmiany w pierwszej piątce i potem także w rozdziale minut na boisku? Czy O'Bannon może grać krócej w piątym meczu? - Jeszcze się nie zdecydowałem, ale mam różne myśli na ten temat. Zmiany są możliwe. Zobaczymy po treningu - odpowiada Szczubiał.

Na razie wiadomo, że najprawdopodobniej w miejsce Michała Polanowskiego w dziesiątce na mecz znów będzie Wiktor Grudziński, który ma pomóc zatrzymać Joe McNaulla.

Bez względu na środowy wynik Polonia rozegra następne spotkanie w sobotę na wyjeździe. Czy będzie to pierwszy mecz finału z Anwilem Włocławek, czy pierwszy mecz o trzecie miejsce z Ideą-Śląsk Wrocław - okaże się w Hali Stulecia około godziny 19.40. Tak blisko finału Polonia nie była nigdy. Nie ma też gwarancji, że jeszcze kiedykolwiek będzie. Warto powalczyć teraz.

Relacja z meczu w TVP3 o godzinie 23.

W półfinale

Sopot: Prokom - Polonia 77:85 i 75:76

Warszawa: Polonia - Prokom 87:96 i 74:89

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.