Odra Wodzisław - Amica Wronki 0:3

Odra przegrała we wtorek bardzo ważny mecz z Amicą i do minimum zredukowała swoje szanse na występy w europejskich pucharach. - Waliliśmy głową w mur. Poza tym zabrakło nam dziś indywidualności - przyznał po meczu zasmucony Ryszard Wieczorek, trener Odry

Piłkarska I liga: Odra Wodzisław - Amica Wronki 0:3

Odra przegrała we wtorek bardzo ważny mecz z Amicą i do minimum zredukowała swoje szanse na występy w europejskich pucharach. - Waliliśmy głową w mur. Poza tym zabrakło nam dziś indywidualności - przyznał po meczu zasmucony Ryszard Wieczorek, trener Odry

Oprawa spotkania była bardzo uroczysta i widowiskowa. Odra po raz pierwszy w swojej 81-letniej historii rozgrywała przecież mecz przy sztucznym oświetleniu. Na stadionie siedzieli m.in. prezydent miasta Adam Krzyżak oraz prezes Śląskiego ZPN Rudolf Bugdoł. W przerwie meczu na żużlowym motocyklu jeździł zawodnik RKM Rybnik Roman Chromik, a kibice zorganizowali pokaz sztucznych ogni.

Pierwszy mecz przy sztucznym oświetleniu nie na wszystkich zrobił jednak wrażenie. - W Anglii każdy klub, na który przychodzi więcej niż stu kibiców, musi mieć oświetlenie - wzruszał tylko ramionami Peter Abbott, angielski dziennikarz pracujący m.in. dla "World Soccer". Już przed meczem z Amicą było wiadomo, że nie będzie on łatwy dla gospodarzy. Ekipa z Wielkopolski nie walczy wprawdzie w tym sezonie o czołowe lokaty w lidze, ale to rywal, z którym Odra zawsze miała problemy i najczęściej z nim przegrywała. Nie inaczej było, niestety, wczoraj. Goście wykorzystali słabszą ostatnio dyspozycję Odry i zaskoczyli gospodarzy atakami od pierwszych minut. Bardzo aktywny był duet napastników Tomasz Dawidowski - Jacek Dembiński. Szczególnie z tym pierwszym piłkarze Odry mieli duże problemy. W pierwszych 12 minutach goście aż sześć razy strzelali na bramkę Marcina Bębna. Bramkarza Odry starali się zaskoczyć Dembiński, Marcin Burkhardt czy Veselin Djoković. Amica zdobyła prowadzenie w 12. min po strzale Dawidowskiego, który wykorzystał składną akcję duetu Dembiński - Marek Zieńczuk. Kilkanaście minut później goście mogli zdobyć kolejnego gola, ale w słupek bramki trafił Dawid Kucharski.

Piłkarze Odry nie mieli pomysłu na rozegranie akcji w środku pola. Na dodatek zaraz na początku boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Jacek Ziarkowski. Grę gospodarzy starali się uporządkować Wojciech Górski i Radim Sablik, ale było to za mało na dobrze dysponowanych gości. - Gdzie jest ta drużyna, co grała z Legią! - krzyczeli poirytowani kibice. Gospodarze mogli zdobyć wyrównującego gola pod koniec I połowy. W 44. min Paweł Skrzypek faulował rozpędzonego Wojciecha Grzyba. Wydawało się, że przewinienie nastąpiło w polu karnym. Sędzia Krzysztof Słupik uznał jednak, że wszystko zdarzyło się poza "16". - Byłem na pełnej szybkości. Nie mogę powiedzieć, czy faul był w polu karnym, czy nie. Wolałbym jednak, żeby Skrzypek mnie nie dogonił - mówił potem Grzyb. Za faul Skrzypek został usunięty z boiska.

W drugiej części Odra ruszyła do ataków. Na bramkę Grzegorza Szamotulskiego strzelali Aleksander Kwiek (51.), Marcin Nowacki (56., 62.), Rafał Jarosz (58.) i Wojciech Górski (65.). Niestety, bez powodzenia. Amica grała uważnie w defensywie, którą świetnie kierował Dariusz Gęsior, w bramce bez zarzutu spisywał się Szamotulski. W końcówce goście wykorzystali szybkość w ataku najlepszego na boisku Dawidowskiego. Najpierw po jego zagraniu drugą bramkę dla Amiki strzelił Tomasz Sokołowski, a w ostatnich sekundach gry sam Dawidowski ustalił wynik. - Odra nie jest zespołem, który gra finezyjną piłkę. Przeciwko tak technicznej drużynie jak nasza, na dodatek dobrze ustawionej taktycznie, piłkarze z Wodzisławia nie byli w stanie nic zrobić - komentował Dawidowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.