Mówi Janusz Bułkowski, drugi trener nyskich siatkarzy

Nyscy siatkarze przegrali dwa mecze w Radlinie i teraz czeka ich decydujący mecz o pozostanie w serii A.

Po wyeliminowaniu w barażach GTPS Gorzów rywalizacja z drugim zespołem serii B miała być spacerkiem. Jednak po raz drugi w tym sezonie nysanie zagrają mecz o pozostanie w serii A. Decydujący mecz w środę o godz. 18 w Nysie. Janusz Bułkowski, drugi trener NKS NTO Nysa, jest pewny utrzymania w siatkarskiej elicie.

Arkadiusz Kuglarz: Po dwóch wygranych u siebie wyjazd do Radlina miał dać wam trzecie, decydujące o utrzymaniu zwycięstwo. Zamiast tego były dwie porażki.

Janusz Bułkowski: W sobotę po prostu nie byliśmy w stanie nic zrobić rywalom zagrywką. Gospodarze dobrze przyjmowali, a Dariusz Luks grał środkiem lub szybkimi skrzydłami. Praktycznie w każdym secie zaczynało się od naszej kilkupunktowej straty i musieliśmy gonić rywali. Słabo atakowaliśmy, nie najlepiej było z obroną w polu. Zresztą oddaliśmy rywalom 35 punktów z własnych błędów. W niedzielę natomiast praktycznie w każdym secie prowadziliśmy do drugiej przerwy technicznej. Potem ogarniała nasz zespół jakaś niemoc, nie wiem, jak to wytłumaczyć. W każdym razie popełnialiśmy niezrozumiałe serie prostych błędów.

Przestraszyli się zawodnicy szansy utrzymania?

- Nie wiem. Jedynie Adam Kurek grał dobrze, zwłaszcza w ataku. Gdyby choć drugi zawodnik dopasował się do niego, to w niedzielę wygralibyśmy. Niestety, słabo zagrał Adrian Patucha, nie lepiej jego zmiennik Marcin Kasprzak. Atakujący, jeśli nie kończą ataków, nie mają czego szukać na parkiecie. To są jednak młodzi chłopcy i dobre mecze przeplatają słabymi.

Środowy mecz to znów ogromny stres i napięcie.

- W środę musimy wygrać i nie wolno lekceważyć rywala. Przed meczami w Radlinie zespół popadł chyba w zbyt duży luz psychiczny. Zwyciężyło przeświadczenie, że samo się wygra, że to formalność. Teraz trzeba się będzie sprężyć i wygrać. Najważniejszy będzie pierwszy set, który ustawi mecz. Wytrzymaliśmy ciśnienie w decydującym pojedynku w Gorzowie, mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Liczymy na wsparcie nyskich kibiców.

Mówił pan o braku koncentracji zespołu. W związku z tym w jakiś szczególny sposób będziecie mobilizować zespół?

- Chłopcy nie zapomnieli, jak gra się w siatkówkę. Na pewno mamy większy potencjał niż rywale, trzeba się sprężyć i to udowodnić na parkiecie. Nie możemy jednak grać tak, jak w Radlinie, gdzie często atakowaliśmy na pojedynczym bloku w aut.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.