Co słychać w Łączności?

Potencjalni sponsorzy Łączności są skłonni dać pieniądze na żeńską koszykówkę, ale stawiają warunek, że drużyna musi walczyć o medale w lidze oraz występować w rozgrywkach europejskich.

Antoni Tyszkiewicz, wybrany niedawno na prezesa Telekomunikacyjnego Klubu Sportowego Łączność, po ostatnim meczu ligowym olsztyńskich koszykarek, zwrócił się do zawodniczek oraz trenera Bujalskiego z apelem o cierpliwość. Poprosił o miesiąc, by w tym czasie zakończyć rozmowy ze sponsorami. Prezes ma nadzieję, że podczas spotkania z drużyną przewidzianego na początek czerwca, będzie już wiedział, ile ma pieniędzy na ligę i w związku z tym, jakie cele będzie mógł wraz z zarządem klubu stawiać drużynie.

Może za dwa

tygodnie?

- Jestem w trakcie negocjacji z trzema dużymi firmami - mówi Antoni Tyszkiewicz. - Wszystkie są spoza Olsztyna i są poważnie zainteresowane wsparciem żeńskiej koszykówki. Teraz rozważają zaproponowane przez nas opcje sponsorowania drużyny. Nie wykluczone, że być może już za dwa tygodnie będę znał odpowiedź, czy i na jakich zasadach podpiszą z nami umowy. Nie wykluczone, że sposorem strategicznym będzie tylko jedna firma, z której nazwą drużyna będzie występować w sezonie, a pozostałe będą nas wspierały. Wszystkie firmy natomiast przed podpisaniem umowy sponsorskiej stawiają określone warunki, a jednym z nich jest wręcz żądanie, by Łączność występowała w rozgrywkach europejskich pucharów.

Trzeba kupić

sześć zawodniczek

- Opłacenie wyjazdu drużyny na mecze pucharowe oraz gra w lidze to, zdaniem prezesa Tyszkiewicza, minimum dwa i pół miliona w budżecie klubu do końca tego roku. Poza tym, mierząc w czołową trójkę ligi na koniec sezonu, klub musi dokonać również i zmian personalnych w zespole.

- Nie można grać cały sezon jedną piątką zawodniczek - dodaje Antoni Tyszkiewicz. - Musimy dysponować co najmniej jedenastoma zawodniczkami i to pełnowartościowymi. Dla kilku spoza podstawowego składu nie widzę już miejsca w drużynie, więc musimy pozyskać ok. sześciu nowych koszykarek.

Na pytanie, czy już jakieś kluby z kraju zgłaszały się oficjalnie po olsztyńskie koszykarki, prezes Tyszkiewicz odpowiedział:

- Nie miałem ani jednej takiej rozmowy, ale byłbym złym pracodawcą, gdybym jakiejś zawodniczce odmówił prawa odejścia z Łączności w przypadku, gdyby otrzymała atrakcyjną propozycję, a my z kolei stosowny ekwiwalent pieniężny za jej wyszkolenie.

Umowa, której

nigdy nie było...

- W łódzkiej prasie ukazała się informacja, że Anna Szyćko, czołowa zawodniczka Łączności, podpisała wstępny kontrakt z drużyną ŁKS-u Łódź.

Zaniepokojeni tą dość zaskakującą dla nas decyzją Anny, przeprowadziliśmy dziennikarskie śledztwo. Dotarliśmy do wszystkich osób, które mogłyby w tej sprawie cokolwiek wiedzieć. Pytaliśmy, tak w olsztyńskiej Łączności jak i ŁKS-sie. Wszędzie usłyszeliśmy słowa zdziwienia, a nawet oburzenia.

- To jest totalna bzdura - powiedział "Gazecie" Andrzej Nowakowski, trener ŁKS-u. - Za bardzo szanujemy zespół Łączności i jego trenera oraz działaczy klubowych, by cokolwiek robić poza ich plecami.

Umowa Szyćko z ŁKS-em okazała się więc zwykłym wymysłem. Anna nadal jest do dyspozycji trenera Bujalskiego, co potwierdził nam Adam Szyćko, ojciec Anny i działacz Łączności, a także Józef Sowa, prezes Autonomicznej Sekcji Koszykówki TSK Łączność.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.