Prokom Trefl przegrał w finale Pucharu Mistrzów

Sześć sekund przed końcem meczu Prokom Trefl prowadził dwoma punktami, ale z końcowego sukcesu cieszyli się koszykarze Arisu Saloniki

Upalna niedziela nie zmęczyła greckich kibiców, ktorzy w hali w Salonikach pojawili się już dwie godziny przed finałowym meczem (rozpoczął się o godz. 21 miejscowego czasu), chcąc zapewne dobrze się przygotować do wielkiego święta, jakim miało być spotkanie Arisu z Prokomem Treflem. Kiedy na halę wchodzili kolejni zawodnicy Arisu, z trybun rozlegały się gromkie brawa. Prawie setka kibiców przybyłych z Sopotu przywitała Alana Gregova i choć skandowali nazwisko gracza gospodarzy, miejscowi odwdzięczyli się salwą gwizdów.

Z koszykarzy Prokomu jako pierwszy w hali pojawił się Tomas Masiulis, który do rozgrzewki był przygotowany już półtorej godziny przed meczem. Litwin musiał jednak trochę poczekać z wyjściem na parkiet, bo w meczu o trzecie miejsce pomiędzy Ventspilsem i Hemofarmem była dogrywka. Kiedy ten mecz się skończył, sopocianie pojawili się w końcu na parkiecie. Na ich twarzach widać było ogromną chęć wygrania finału i uciszenia przeszło pięciu tysięcy szalejących kibiców Arisu.

W pojedynku o trzecie miejsce BK Ventspils pokonał po dogrywce Hemofarm Vrsac 91:90 (23:24, 21:16, 22:27, 13:12, dogr. 12:11). W drugiej kwarcie mistrzowie Łotwy prowadzili 42:33. Do dogrywki doprowadził Nebojsa Bogavac, który w ostatnich 37 sekundach wykorzystał cztery rzuty wolne. W dodatkowym czasie gry ten element lepiej wykonywali Łotysze. W zwycięskiej drużynie najwięcej punktów zdobyli Mire Chatman 26, Kristapos Purnis 16 i Ainars Bagatskis 13.

Wielki finał rozpoczął się bez opóźnienia. Koszykarze Prokomu rozpoczęli bardzo mądrze, czyli bez emocji, rozważnie, nie dawali się zwieść bardzo gorącej atmosferze panującej na trybunach. Podobnie jak w półfinale świetnie spisywali się wysocy. Joe Mc Naull w pierwszej połowie zdobył 11 punktów, w tym samym czasie Masiulis 9-krotnie zbierał piłkę z tablicy. Bardzo dobrą zmianę Dragan Marković, który tylko w drugiej kwarcie rzucił 9 punktów.

Grecy wszystkie akcje grali na wielką gwiazdę, czyli Williego Salomona. Wiadomo było, że dwa słabsze mecze takim graczom (Salomon słabiej zagrał w piątkowym półfinale) pod rząd się nie zdarzają. Grał lepiej i pilnujący go na zmianę Darius Mascoliunas i Drew Barry mieli z nim sporo kłopotów.

Prokom najwyżej - 40:32 - prowadził w 19. minucie. W 37. minucie po rzucie za trzy Salomona sopocianie przegrywali 73:77. Na prowadzenie wyprowadził Prokom rzutami za trzy Darius Mascoliunas. Sześć i pół sekundy przed końcową syreną Mascolinas trafił (80:81) za trzy (83:81), Dwie sekundy później na lini rzutów wolnych stanął Salomon. Wykorzystał pierwszy rzut, drugi był nieskuteczny, ale piłkę zebrał i trafił do kosza Miroslav Raicević, rezerwowy gracz Arisu.

Kwarty: 18:20, 18:20, 21:23, 27:20

Aris: Salomon 32 (4), Lappas 5, Nikolaidis 1, Likolitow 6, Stack 14 oraz Gagaloudis 12 (1), Grgat 3, Raicević 9, Anguelov 2

Prokom: McNaull 13, Vranković 10, Masiulis 3 (1), Jagodnik 10 (2), Maskoliunas 6 (2) oraz Marković 25 (3), Żidek 5 (1), Barry 7 (1), Krzykała 3 (1), Fuller 1

Copyright © Agora SA