Prokom Trefl w finale Puchar Europy

Koszykarze Prokomu Trefla Sopot awansowali do finału Pucharu Europy. W półfinale pokonali BK Ventspils 79:57. To największy sukces w historii męskiej koszykówki klubowej w Polsce. Tego faktu nie zmieni nawet ewentualna porażka w finale z Arisem Saloniki, gospodarzem turnieju Final Four

Hala w Salonikach to niezwykłe miejsce, nie tylko w porównaniu z naszym krajem. Piekło - takie określenie padało najczęściej z ust dziennikarzy i kibiców przybyłych z Polski. Ci ostatni podczas półfinałowego meczu z łotewskim Ventspils rządzili na trybunach tylko do czasu, gdy doping albo raczej próbę dopingu rozpoczynało blisko pięć tysięcy fanów miejscowego Arisu. - To niesamowite - wrzeszczał do mojego ucha Josip Vranković, zawodnik Prokomu. - Mimo wszystko w finale wolałbym grać z Arisem, bo to słabsza drużyna.

Życzenie Chorwata zostało spełnione.

W półfinale rywalem Prokomu był łotewski Ventspils, który w ćwierćfinale wyeliminował "gwiazdorski" Uniks Kazań. Nie zrobiło to na koszykarzach z Sopotu najmniejszego wrażenia, od pierwszych minut meczu było widać, kto zagra w finale. Prokom zrobił to, co musiał, czyli wykorzystał przewagę pod koszem, gdzie Joe McNaull, Tomas Masiulis i Jirzi Żidek niszczyli wszystkie, i tak niezbyt solidne, przeszkody. - W tym sezonie to był już nasz trzeci mecz z Ventspilsem i wiedzieliśmy, że w ataku musimy przede wszystkim wykorzystać przewagę wzrostu. W obronie ograniczyliśmy natomiast szybki atak Łotyszy i właśnie dzięki temu wygraliśmy - mówił Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu.

Gra sopocian w obronie rzeczywiście była znakomita. Łotysze rzucali za trzy punkty (często nawet z ośmiu metrów), z czego większość była niecelna. - Zmusiliśmy Ventspils do gry kontrolowanej, nie pozwoliliśmy im na improwizację, którą popisywali się we wcześniejszych meczach - dodawał Kijewski.

Z dystansu fatalnie pudłowali wszyscy gracze Ventspilsu: Ainars Bagatskis trafił dwa z ośmiu rzutów za trzy punkty, jeszcze gorszy był Sandis Buskevics, który oddał zaledwie jeden celny rzut z dziewięciu wykonanych. O wiele bardziej skuteczni byli sopocianie. W 28. minucie prowadzili 58:40.

- Nie widziałem całego meczu, ale gra Prokomu robiła wrażenie - przyznał Alan Gregov, jeszcze w poprzednim sezonie rozgrywający Prokomu, a teraz zawodnik Arisu (Chorwat wzmocnił grecki zespół dopiero w trakcie sezonu, dlatego nie może grać w Pucharze Europy). - Nie wiesz jednak, co czeka wasz zespół w finale. Kibice nie pozwolą tu nikomu wygrać - ostrzegał.

W piątkowym półfinale imponował zwłaszcza McNaull, który rzucił 17 punktów i miał aż 16 zbiórek. 10 piłek zebrał Masiulis, który tym razem nie dał zupełnie pograć znanemu z występów w Polsce Arnisowi Vecvagarsowi (3/11 z gry).

W drugim półfinale gospodarz turnieju Aris Saloniki pokonał Hemofarm Vrsac 73:66 (18:17, 19:24, 19:11, 17:14). Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobyli: Stack 19, Nikolaidis i Gagaloudis - po 12

Kwarty: 16:15, 24:13, 20:19, 19:10

Prokom: McNaull 17, Jagodnik 16 (4), Masiulis 9 (1), Maskoliunas 8 (2), Vranković 8 (1) oraz Zidek 10, Marković 9 (2), Barry 2, Wilczek 0, Krzykała 0

Ventspils: Vecvagars 13 (1), Bagatskis 8 (2), Buskevics 7 (1), Purnis 6 (2), Petersons 2 oraz Skirmants 9, Chatman 6, Obersats 4, Kosuskins 2, Zeltins 0

SUKCESY POLSKIEJ KOSZYKÓWKI KLUBOWEJ

2. miejsce - koszykarek Wisły Kraków w Pucharze Europy (1970), koszykarek Olimpii Poznań w Pucharze Ronchetti (1993), koszykarek Lotosu VBW Clima Gdynia w Eurolidze (2002)

3. miejsce - koszykarek Olimpii Poznań w Eurolidze (1994), koszykarzy Mazowszanki Pruszków w Pucharze Koraca (1997), koszykarzy Anwilu Włocławek w Pucharze Saporty (2002)

Copyright © Agora SA