Koszykarze Legii grają na wyjeździe z Notecią

W pierwszej z sześciu kolejek, które pozostały do zakończenia rozgrywek ekstraklasy, Legia gra z najsilniejszą spośród walczących o utrzymanie drużyn - Detal-Met Noteć Inowrocław.

Największą niewiadomą jest, czy wystąpi Andriej Sinielnikow. Doświadczony rozgrywający najpierw pauzował dwa spotkania za słynną już obrazę sędziów, a gdy wreszcie miał zagrać, przed meczem z Unią Tarnów skręcił nogę i na ławce zasiadł - jak sam mówił - "w roli straszaka". Brak Sinielnikowa to nie tylko osłabienie sportowe - zastępca Dominik Czubek gra ofiarnie, ale jego przekleństwem są szybko łapane faule - lecz również duchowe. Sinielnikow jest prawdziwym liderem Legii, prawą ręką trenera Jacka Gembala (choć nie zawsze, zwłaszcza w czasie meczów, się zgadzają).

Niewykluczone, że dla Legii ten mecz będzie początkiem pożegnalnego tournée po halach PLK. Warszawianie tracą do "bezpiecznego" 11. miejsca dwa punkty. Odrobić stratę do Startu Lublin, z którym Legia będzie toczyć dwumecz o utrzymanie (Noteć spaść już nie może, Unia potrzebuje jednego zwycięstwa), będzie ciężko. Na wyjazdach Legia traci około 30 procent siły, nie tylko dlatego, że do obcych hal rusza bladym świtem w dniach meczów. Trener Gembal podkreśla, że młodzi koszykarze, z których w większości składa się jego drużyna, w większym stopniu niż inni uzależnieni są od własnego boiska i koszy, do których są przyzwyczajeni. Może uda się przełamać te przyzwyczajenia już dzisiaj?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.