Paweł Ostrowski o treningu z Venus: Prawdziwa przyjemność

To prawdziwa przyjemność obserwować Venus po drugiej stronie siatki - powiedział Paweł Ostrowski, który we wtorek trenował z amerykańską gwiazdą na Warszawiance.

Dla Gazety

Paweł Ostrowski

były reprezentant Polski, obecnie trener tenisa

To prawdziwa przyjemność obserwować Venus po drugiej stronie siatki. W jej grze można zauważyć kilka elementów, które odróżniają ją od innych zawodniczek. Po pierwsze - niesamowity zasięg ramion. Dalej niezwykle silne ręce, skoczność i sposób poruszania się po korcie. Tam, gdzie inne zawodniczki muszą zrobić trzy kroki, jej wystarczy jeden, wyciągnięcie bardzo długiego ramienia i już sięga piłki. W ten sposób dzięki mocnym rękom może odegrać nawet niezwykle trudne piłki daleko od ciała. Podobnie jest przy serwisie. Doskonale wykorzystuje swoje warunki fizyczne - wzrost, długość ramion. Ma wyjątkowo precyzyjną, choć dla mnie dość łatwą do odczytania zagrywkę. Miała też lekkie kłopoty ze slajsem [podcięcie piłki - red.], ale to zrozumiałe, jeśli pamięta się, że to podstawowe uderzenie na ziemi, a ona grała po raz pierwszy w tym roku na takiej nawierzchni.

Jej tenis znajduje się gdzieś w połowie drogi między kobiecym a męskim. Gra wolniej od facetów, ale krok po kroku zbliża się do nich. Jest niezwykle dynamiczna, nie ma nawet chwili, by nie była w ruchu. Dzięki temu błyskawicznie rusza do siatki, gdzie mając pewny, kończący wolej, zdobywa dużo punktów. Zauważyłem, że nie trenuje statycznego woleja. Za każdym razem jest to ruch z głębi kortu i jedna, dwie piłki przy siatce, które rozstrzygają punkt.

Grając z nią o punkty na treningu, chyba dałbym sobie radę. Jednak jeśli jej matka położyłaby obok siatki milion dolarów i mielibyśmy o niego zagrać, to chyba zacząłbym się bać. Coś mi podpowiada, że w meczu o stawkę postawiłbym raczej na nią.

Copyright © Agora SA