Liga hiszpańska. 30. kolejka. Remis Realu z Barceloną

Przed hitowym meczem na Santiago Bernabeu obrońca Realu Ivan Helguera mówił o upokorzeniu Barcy i wysłaniu jej do drugiej ligi. Tymczasem to "kosmiczny" Real z 24 pkt. przewagi nad 12. w tabeli Barceloną był bliższy upokorzenia

Kiedy trafiałem do bramki, stanęły mi przed oczami twarze Katalończyków. Byliśmy im to winni - mówił Luis Enrique. Kapitan Barcelony miał nawet ułamek sekundy na refleksję, bo strzelał do pustej bramki. Overmars zacentrował z prawej strony, a Patrick Kluivert wspaniale strzelił głową. Casillas błysnął refleksem, ale odbita przez niego piłka zatrzymała się przed bramką. Próbujący ratować sytuację Hierro przewrócił Sorina - Luisowi Enrique nie przeszkodził już nikt. Była 31. min. Gol dla Barcy padł właśnie wtedy, gdy wydawało się, że mecz potoczy się tak, jak sobie wyobrażały dumne gwiazdy z Madrytu. Od 16. min po bramce Ronaldo Real prowadził. Ale to nie była bramka przemyślana, wypracowana, taka, jakie Real strzela zazwyczaj. Po wrzutce i zagraniu głową na oślep piłka spadła pod nogi Brazylijczyka, który strzelił obok Bonano.

Na początku, ku zdumieniu 75 tys. widzów, dominowała Barcelona. To ona wykazywała więcej determinacji, była dłużej przy piłce, a to miał być klucz do sukcesu. Kiedy jednak Ronaldo zdobył bramkę, goście stracili rezon. Wyrównujący strzał Luisa Enrique przywrócił im jednak równowagę. Kapitan Barcy grał z furią, cały czas podrywał zespół do walki. Do końca Barcelona grała mądrze, zespołowo. Real wierzył w swoje gwiazdy, ale ich indywidualne popisy nie przyniosły goli. Walka była bardzo zacięta, a Barcelona bliższa zwycięstwa niż Real. Hierro faulował Luisa Enrique w polu karnym, ale sędzia nie zareagował. Nie brakowało innych ostrych starć i kontrowersyjnych sytuacji. Zidane uderzył w twarz Puyola, a Makelele pociągnął za włosy Mottę. W końcówce Salgado dostał czerwoną kartkę za drugi brutalny faul. Dla tych, którzy wyciągnęliby z tego wniosek, że gra była rwana i brzydka, informacja: efektywny czas gry wyniósł aż 73 min!

Barcelończycy, którzy mają w tabeli 24 pkt. straty do Realu, walczyli na Santiago Bernabeu przede wszystkim o honor. W tym sezonie ich kibice przeżywają prawdziwe rozdwojenie jaźni. W Lidze Mistrzów Barca jeszcze nie przegrała (jako jedyna w Europie), w Primera Division doznaje upokorzenia za upokorzeniem, będąc przed meczem z Realem o sześć pkt. od strefy spadkowej. Ponieważ "Królewscy" uchodzą za najlepszy obecnie zespół świata, wszyscy podkreślali, że od wielu lat dysproporcja w sile dwóch wielkich rywali nie była tak duża. Jak się jednak okazało, Barca zniwelowała ją ambicją i charakterem - czyli tym, czego najczęściej jej brakuje.

VALLADOLID - VALENCIA 1:0 (0:0): Ciric (75.)

VILLAREAL - MALLORCA 1:1 (1:1): Palermo (23.) - Eto'o (41.).

REAL MADRYT - BARCELONA 1:1 (1:1): Ronaldo (16.) - Luis Enrique (31.)

ALAVES - MALAGA 0:1 (0:0): Silva (90.)

DEPORTIVO LA CORUNA - SEVILLA 3:1 (2:0): Victor (41.), Makaay (45., karny, 69.) - Antonito (51.)

ESPANYOL - ATHLETIC BILBAO 3:3 (0:3): Rodriguez (51.), Milosevic (55.), Roger (66., karny) - Ezquerro (3.), Yeste (22., 30.)

OSASUNA - CELTA VIGO 0:2 (0:1): Mido (14., 51.)

RACING SANTANDER - RECREATIVO HUELVA 1:0 (0:0): Pernia (53., samobójcza)

BETIS SEWILLA - ATLETICO MADRYT 2:2 (0:1): Alfonso (47.), Arzu (85.) - Garcia (27., 75.)

REAL SOCIEDAD - RAYO VALLECANO 5:0 (1:0): De Pedro (45.), Karpin (51., karny), Kahveci (59., 88.), Korkut (90.)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.