Polscy hokeiści nie awansują do grupy A

Porażka 1:3 z Kazachstanem pozbawiła polskich hokeistów szans na awans do Grupy A. Podobnie jak przed rokiem na mistrzostwach świata w Szwecji Polacy zawiedli w decydującym momencie. Za rok z najlepszymi zagrają właśnie Kazachowie i Francuzi.

Polacy jechali na turniej do Budapesztu z wielkimi nadziejami. Mieli po roku wrócić do światowej elity hokeja. - Wyznaczyliśmy nawet premię dla drużyny - 300 tysięcy złotych do podziału - mówił Zenon Hajduga, prezes PZHL. Mimo nieobecności Mariusza Czerkawskiego (nie zwolnił go jego klub Montreal Canadiens) Polacy uważani byli za faworytów.

Wiadomo było, że kwestia awansu do Grupy A rostrzygnie się w dwóch "świątecznych" meczach: z Kazachstanem i Węgrami. O wszystkim zadecydował już ten pierwszy...

Polacy od początku zaatakowali. Grali płynnie i dobrze, ale nie umieli zdobyć gola. W pierwszej tercji bilans strzałów brzmiał 11 do trzech. - Mieliśmy ich rozpracowanych. Wiedzieliśmy jak grają a oni czuli przed nami respekt - mówił po meczu Tomasz Jaworski, polski bramkarz. Mecz przypominał spotkanie ze Słowenią sprzed roku, gdy decydowało się kto spadnie z Grupy A. Polacy kombinowali, tracili siły a rywale grając twardo i konsekwentnie zdobywali gole.

W drugiej tercji Kazachowie spokojnie czekali na swoją szansę. Po kolejnych nieskutecznych akcjach Polaków (m.in. Jarosława Różańskiegoi i Piotra Sarnika) taka okazja nadarzyła się w 29. minucie, kiedy Adam Borzęcki wylądował na ławce kar. Po akcji całego zespołu z najbliższej odległości Jewgienij Koreszkow dobił strzał partnera. 10 minut później w podobnych okolicznościach padł drugi gol dla Kazachstanu. W zamieszaniu pod bramką Jaworskiego Anton Komisarow wepchnął krążek do polskiej bramki. Po tych dwóch akcjach Kazachowie, którym w zasadzie wystarczał remis, ograniczyli się do obrony wyniku.

Nadzieja w Polakach odżyła jeszcze na krótko początkiem trzeciej tercji, gdy Damian Słaboń zdobył jedyną bramkę dla "biało-czerwonych". Na dwie minuty przed końcem trener Wiktor Pysz wziął czas i wycofał bramkarza. Wznowienie w tercji rywali wygrali jednak Kazachowie. 11 sekund później Maksim Komisarow strzelił zza niebieskiej linii do pustej bramki i było po meczu.

- To był nasz najlepszy mecz w turnieju. Niestety zdobyliśmy tylko jedną bramkę. A strzelając tylko jednego gola nie da się wygrać - powiedział trener Pysz, który chwalił swoich podopiecznych.

Teraz Polakom pozostaje mieć nadzieję, że za rok turniej Dywizji 1 rozegrany zostanie w Polsce i poszczęści się nam w losowaniu. Za rok do Czech na mistrzostwa świata pojada więc Kazachowie i... Francuzi, którzy wygrali rozgrywany równolegle inny turniej Dywizji 1 w Zagrzebiu. W decydującym o awansie meczu Francja pokonała Włochów... 1:0.

Polska - Kazachstan 1:3 (0:0, 0:2, 1:1)

Bramki: Polska - Damian Słaboń (42); Kazachstan - Jewgienij Koreszkow (29), Anton Komisarow (39), Maksim Komisarow (59).

Holandia - Rumunia 7:4 (3:0, 2:2, 2:2)

Litwa - Węgry 0:4 (0:2, 0:1, 0:1)

Kazachstan - Holandia 6:3 (3:2, 2:0, 1:1)

Rumunia - Litwa 3:1 (2:0, 0:1, 1:0)

Polska - Węgry 3:1 (1:1, 2:0, 0:0).

Bramki: dla Polski - Jacek Płachta (20), Michał Garbocz (35), Damian Słaboń (35); dla Węgier - Andreas Horvath (16).

Tabela:

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.