Przed meczem na szczycie ligi angielskiej: Arsenal - Manchester United

To nie tylko spotkanie sezonu i pojedynek, który wyłoni mistrza Anglii. To największy mecz Premier League od czasu jej stworzenia w 1992 roku. Zaważy o reputacji dwóch najlepszych menedżerów dekady, a może i losie kilku ich gwiazd - zaciera ręce angielska prasa przed środowym meczem Arsenal - Manchester United na Highbury.

- To spotkanie będzie jak walka bokserska największych mistrzów w Las Vegas w najcięższej wadze. Obaj rywale mają pełen arsenał śmiertelnych ciosów i wykorzystają każdy błąd przeciwnika. Móc oglądać Ruuda van Nistelrooya w pojedynku z Thierrym Henrym, Roya Keane'a z Patrickiem Vieirą, Sola Campbella z Rio Ferdinandem czy Roberta Piresa z Ryanem Giggsem - po to stworzono futbol. Mam gęsią skórkę mniej więcej od zeszłego tygodnia, zwłaszcza że żadna z drużyn nie może sobie pozwolić na porażkę - mówi komentator BBC, były wielki piłkarz Gary Lineker. Na pięć kolejek przed końcem sezonu liderem tabeli jest MU, ale Arsenal ma do rozegrania zaległy mecz ze słabym Southampton. Jeśli go wygra, zrówna się z "Czerwonymi Diabłami" punktami, ale prześcignie je lepszym stosunkiem bramek.

Menedżer "Kanonierów" Arsene Wenger jest zdesperowany, by dokonać historycznej obrony tytułu, co nie udało się, kiedy Arsenal pod jego wodzą sięgnął po mistrzostwo w 1998 roku. Wprawdzie jego piłkarze wystąpią w finale Pucharu Anglii, ale po szybkim odpadnięciu z Ligi Mistrzów - choć powszechnie mówiono o podboju Europy - fani i działacze byli wyraźnie rozczarowani. A także piłkarze. Nieoficjalnie mówi się, że jeśli mistrzostwa nie będzie, dwie wielkie francuskie gwiazdy klubu, którym kończą się kontrakty - Vieira i Pires - odejdą tam, gdzie będą mogły walczyć o prawdziwie wielkie trofea.

Równie zdesperowany jest Alex Ferguson. W ubiegłym sezonie nie zdobył żadnego trofeum i jeśli sytuacja powtórzy się i w tym (po porażce w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt 1:3 występ w finale rozgrywek jest mocno wątpliwy), jego mit legnie w gruzach. Możliwa jest nawet niechlubna dymisja sir Aleksa, zwłaszcza że zarząd MU jest poirytowany kolejnymi gafami swego menedżera (ujawnienie, że oferowano jego posadę Svenowi Goranowi Erikssonowi; trafienie Davida Beckhama butem w twarz; oskarżenie UEFA o ustawienie losowania ćwierćfinałów LM).

Jaki więc będzie wynik? W rundzie jesiennej "Czewone Diabły" pokonały na własnym boisku "Kanonierów" 2:0, ale później uległy na Old Trafford Arsenalowi 0:2 w Pucharze Anglii. Londyńczycy ostatni raz przegrali na własnym stadionie z MU w sierpniu 1999 roku, ale też piłkarze Fergusona są ostatnio na fali: wygrali pięć ostatnich ligowych spotkań, osiągając takie rezultaty jak 4:0 z Liverpoolem i 6:2 z Newcastle w ostatniej kolejce. - Myślę, że kluczem będzie wygranie walki w środku pola. Czeka mnie pojedynek z Royem Keane'em. Jego wielkość objawia się w walce jeden na jeden, dlatego blado wypadł z Realem. Będzie mi ciężko, ale uwielbiam z nim walczyć - podkreśla kapitan Arsenalu Patrick Vieira. - MU to wielki zespół, ale wiemy, że możemy ich pokonać, i oni też to wiedzą. Szykuje się wielki mecz, ale los tytułu jest tylko w naszych rękach. Szanse oceniam na 50:50.

Prawdopodobne składy (mecz pokaże o 20.30 Canal+ Niebieski)

Arsenal: David Seaman - Lauren, Martin Keown, Sol Campbell, Ashley Cole - Sylvain Wiltord, Patrick Vieira, Freddie Ljungberg, Robert Pires - Dennis Bergkamp, Thierry Henry

MU: Fabien Barthez - Gary Neville, Rio Ferdinand, Wes Brown, Mikael Silvestre - David Beckham, Roy Keane, Nicky Butt, Paul Scholes, Ryan Giggs - Ruud van Nistelrooy

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.