Turów Zgorzelec przegrał walkę o ekstraklasę

Miała być radość, euforia, wielkie święto z okazji awansu Turowa do ekstraklasy. Były smutek i przygnębienie. AZS Koszalin wygrał w hali w Zgorzelcu piąty mecz play off i zagra w ekstraklasie. Większość kibiców opuszczała halę w Zgorzelcu, płacząc. Ciężką kontuzją okupił spotkanie rozgrywający Turowa Grzegorz Mordzak

To miał być historyczny dzień, bo Turów miał zapewnić sobie awans do ekstraklasy, na którą w Zgorzelcu kibice czekają już 25 lat. I jeszcze będą musieli poczekać.

Fani Turowa jednak nie zawiedli. Już na dwie godziny przed meczem wypełnili zgorzelecką halę w komplecie. Kilkadziesiąt osób obserwowało mecz także na zewnątrz na specjalnie ustawionym telebimie. W hali tradycyjnie nie zabrakło VIP-ów, z władzami kopalni, elektrowni Turów i miasta na czele. Pojawiła się także pochodząca z Łagowa koło Zgorzelca Miss Polonia Marta Matyjasik, której obecność na trybunach do tej pory przynosiła szczęście zgorzeleckim koszykarzom. W sobotę szczęścia jednak miejscowym zabrakło.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że Turów przegra to spotkanie. Dzięki świetnej grze w obronie i skutecznych kontratakach już w ósmej minucie gospodarze prowadzili 20:8. Wściekły trener gości Jerzy Olejniczak przeprowadzał zmianę za zmianą. Na niewiele się one zdały. Dopiero, gdy AZS postawił strefę, przewaga Turowa stopniała do kilku punktów, ale podopieczni Czesława Dasia wciąż kontrolowali mecz.

Przełomowa okazała się 21. minuta, gdy Grzegorz Mordzak wbiegał z piłką pod kosz i w polu trzech sekund zderzył się z obrońcą gości Tomaszem Dąbrowskim. Starcie wyglądało dramatycznie. Mordzak upadł i przez ponad minutę zwijał się z bólu i nie podnosił się z parkietu. Na wpół przytomnego rozgrywającego Turowa znieśli z parkietu lekarze i kolega z zespołu Dariusz Lewandowski. Po dziesięciu minutach przyjechała karetka pogotowia i odwiozła zgorzeleckiego rozgrywającego do szpitala. Podejrzewano złamanie kości udowej, czyli kontuzję, która mogłaby nawet przerwać karierę Mordzaka. Na szczęście nic tak groźnego się nie stało.

- Grzesiu ma naderwany przyczep mięśnia uda. Założono mu gips na 10 dni - powiedział nam wczoraj dyrektor Turowa Jerzy Pokrzewiński.

Gdy Mordzak jechał do szpitala, na parkiecie rozpoczął się dramat Turowa.

- Brak Mordzaka podciął nam skrzydła. Bez niego nic nam nie szło - komentował po meczu skrzydłowy Turowa Sławomir Nowak.

Zastępujący Mordzaka Krzysztof Samiec nie radził sobie z rozgrywaniem. Akcje gospodarzy były chaotyczne, nieprzemyślane. Zawodnicy Turowa często oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji, w ostatnich sekundach czasu przeznaczonego na akcję. Czasami piłka szczęśliwie lądowała w koszu po wręcz niewiarygodnych rzutach, jak choćby tym, który oddał Samiec pod koniec trzeciej kwarty, gdy trafił do kosza zza połowy boiska. Na nic zdały się te punkty, inicjatywa bowiem od momentu straty pierwszego rozgrywającego niepodzielnie należała do gości. W 31. minucie Turów nieco zmniejszył stratę i przegrywał tylko 67:70. "Jesteśmy z wami" -skandowała jeszcze wówczas zgorzelecka publiczność. Później większość fanów Turowa zamilkło, a na hali słychać było cieszących się kibiców gości, których kilkudziesięciu przyjechało z Koszalina. Tak już było do końca meczu.

Po spotkaniu większość ludzi opuszczało halę w milczeniu. Byli przygnębieni. Niektórzy płakali. Niesamowity był widok chearleaderek Turowa, które tuląc się wzajemnie do siebie, rozpaczały, a łzy wycierały klubowymi szalikami. Szkoleniowcy Turowa Czesław Daś i Mirosław Kabała po spotkaniu zamknęli się w pokoiku trenerskim i długo z niego nie wychodzili. Załamany po meczu był prezes zgorzeleckiego zespołu Zbigniew Kamiński. Zapowiedział, że najprawdopodobniej zrezygnuje z prezesury. - Skoro mi się nie udało, to może komuś innemu się powiedzie - komentował po meczu.

Cieszyli się natomiast goście. Zawodnicy AZS-u obcięli krawat trenerowi Olejniczakowi, a później podrzucali do góry.

- Chcieli działacze awansu, to go mają. Niech się teraz martwią, co dalej. Najpierw niech nam wypłacą premie - stwierdził po meczu uradowany trener gości. Na pewno wiele by dziś dali za takie "zmartwienie" działacze Turowa, którzy od dawna zapowiadali, że organizacyjnie i finansowo są przygotowani do gry w ekstraklasie. Jak zapewnia jednak dyrektor klubu Jerzy Pokrzewiński, istnieje jeszcze cień szansy, że Turów zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej.

- Może jakiś klub nie przystąpi do ligi, gdyż nie będzie miał gwarancji finansowych. Mówi się także o poszerzeniu ekstraklasy. Wówczas znajdzie się dla nas miejsce. Będziemy czekać cierpliwie na rozwój sytuacji - kończy dyrektor Turowa.

Turów Zgorzelec - AZS Koszalin 81:95 (2:3). Kwarty: 24:14, 16:24, 25:32, 16:25.

Turów: Nowak 20 (1), Lewandowski 13, Zabłocki 9 (2), Mordzak 6 (1), Czerniak 4 oraz Samiec 22, Żak 3, Skowroński 2, Kuzian 2.

AZS: Karaś 27 (3), Tomaszewski 15 (1), Briegmann 12 (2), Darnikowski 3 (1), Klocek 2 oraz Balcerzak 15, Dąbrowski 12, Rajkowski 9 (1), Koczan 0, Miłoszewski 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.