Start Lublin - Czarni Słupsk 58:60

KWARTY: 10:16, 12:12, 16:16, 20:16

START: Marciniak 14, Olejniczak 12, Brown 9 (1), Konare 9, Kosior 6 oraz Miś 6, Pelczar 5 (1), Bielak 2, Ostrowski 0, Sikora 0.

CZARNI: Wilson 15, Frasunkiewicz 14 (2), Vaskys 13 (1), Białek 9 (1), Kriwonos 2 oraz Cielebąk 7, Hajnsz 0, Cywiński 0.

GRACZ MECZU: BRAK - przy takiej skuteczności żaden z zawodników nie zasługuje na to miano

Koszykarze Startu jeszcze nie wygrali meczu w drugiej fazie rozgrywek. Tym razem ulegli na własnym parkiecie Czarnym Słupsk, choć na dwie dziesiąte sekundy przed końcem był remis

Początkowo wyglądało na to, że żadna z drużyn nie chce wygrać tego meczu. Od pierwszego gwizdka sędziego na parkiecie panował chaos, a trafienie piłką do kosza sprawiało zawodnikom obu zespołów olbrzymie trudności. Zaczęło się od prowadzenia gospodarzy 4:2, ale przez kolejne cztery minuty nie zdobyli oni ani jednego punktu. Wykorzystali to Czarni i objęli prowadzenie 11:4. Już do końca tej kwarty goście dyktowali warunki gry.

Druga część meczu była bardziej wyrównana, ale stała na kiepskim poziomie. Zdegustowani grą obu zespołów kibice głośno wyrażali swoją dezaprobatę. Wynik do przerwy (22:28) najlepiej świadczy o skuteczności obu zespołów.

Na początku trzeciej kwarty lublinianie się przebudzili. Po rzucie Michała Marciniaka przewaga Czarnych zmalała do dwóch punktów (26:28). Jednak w drużynie gości skuteczność odzyskał Augenijus Vaskys, który zdobył osiem punktów z rzędu i w 27. minucie słupszczanie uzyskali największą w tym meczu przewagę (41:30).

W końcówce tej części gry Start, po rzutach Piotra Misia i Jacka Olejniczaka, zmniejszył straty do sześciu punktów.

Prawdziwy horror rozpoczął się w ostatnich dwóch minutach meczu. Po dwóch celnych rzutach Earla Browna Start doprowadził do wyrównania (55:55). W 40. minucie, po trafieniu Arkadiusza Pelczara zza linii 625 cm, gospodarze objęli prowadzenie 58:57. Niestety w kolejnej akcji Brown stracił piłkę, przejął ją Przemysław Frasunkiewicz, który został sfaulowany przy rzucie. Trafił raz i znowu był remis.

Tuż przed końcową syreną Zbigniew Białek próbował rozstrzygnąć losy spotkania rzutem za trzy punkty, ale został sfaulowany przez Misia. Gracz Czarnych dwa razy trafił i zapewnił swojej drużynie wygraną.

Dla Gazety Arkadiusz Czarnecki, trener Startu:

- Cały czas ciąży na nas przegrany mecz z Legią w Warszawie. Trudno jest się pozbierać po takiej porażce i to było dzisiaj widać, szczególnie w dwóch pierwszych kwartach. Potem zespół trochę się rozkręcił; niestety nie udało nam się tego meczu wygrać. Nie narzekam na brak szczęścia, bo szczęściu trzeba pomóc, ale z drugiej strony los nam wyraźnie nie sprzyja.

not. paw

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.