Apoloniusz Tajner: Teraz jest zdecydowanym faworytem. Wtedy, teoretycznie, było mu łatwiej. Mało kto na niego liczył, stawiał, że zdobędzie medal. Zdecydowanym faworytem był Hannawald, a Adam mógł niespodziewanie zaatakować. I to zrobił. Bardzo ostry to był atak, ale skuteczny.
- Wiem. To jednak nie powinno mieć większego znaczenia. Adam jest pewny własnej klasy, umiejętności. Jest mocny psychicznie, znowu poczuł w sobie moc. Powiedział mi, że sam był zdziwiony tym, że tak dobrze i łatwo poszło mu w sobotę. Ale był bardzo spokojny, wiedział doskonale, co i jak robić...
- Nie. To jest jak w Pucharze Świata. Atmosfera mistrzostw świata w ogóle go nie stresuje. Tego po prostu nie czuć. To nie to samo, co mistrzostwa w Lahti czy olimpiada. Nie ma żadnej wioski, nie trzeba przy każdym wyjściu lub wejściu poddawać się szczegółowej kontroli, być rewidowanym. Wszystko jest na luzie, spokojnie. Poza tym przerwa w skakaniu trwała dwa dni. Od środy Adam normalnie trenował, jeździł na skocznię.
- Bo tak to wszystko wygląda. To, co zrobił w sobotę, na wszystkich wywarło spore wrażenie. Adam wydaje się być poza zasięgiem rywali. Ale stuprocentowych pewniaków w skokach nigdy nie ma. Ja daję mu 99 procent szans na zdobycie złota. Ten jeden procent zostawiam na nieprzewidziane okoliczności, jak np. wiatr. Ale Adam jest we wspaniałej formie i naprawdę wszystko wskazuje na niego. Ma błysk taki, jak dwa lata temu. Trudno chyba będzie znaleźć na niego mocnych.
- Znamy. Przyjeżdżamy do Predazzo przynajmniej dwa, trzy razy do roku. Chłopcy trenują na obu obiektach.
- To trochę przedłużona normalna skocznia. Została zbudowana parę lat temu, zmodernizowana. Jest bardzo nowoczesna, przypomina tę w Ramsau, na której Adam trenuje i skacze najwięcej razy w roku. Jej profil jest bardzo podobny do dużej skoczni w Predazzo. Na K-120 kąt nachylenia progu wynosi 10,5 stopnia, na średniej 10,4. A więc sposób odbicia, technika odejścia od progu będzie musiała być identyczna jak w sobotę. Prędkości na progu będą wynosiły około 86 km/godz., a wiać ma - w plecy - z siłą od 0,5 do 1,3 m/sek.
- Tak. Jest doskonale wyprofilowana, zeskok jest ładnie wyprowadzony. Rekord można pobić.
- Tak. Widzę również, że z tych najlepszych skoczków zeszło trochę powietrze. Z Austriaków, Niemców, Ahonena. Oni tak snują się, wałęsają bez przekonania po tej skoczni. Widać, że nie mają "pary". Lepiej za to skaczą Lappi czy Kiuru.
- Nie wiem. Hautamaeki skakał we wtorek na treningu kiepsko. Jakby jeszcze był zmęczony poniedziałkową dekoracją (śmiech) i złotym medalem w konkursie drużynowym. W środę i czwartek było lepiej, powinien się liczyć. Coraz lepiej, dalej i równo skacze Słoweniec Kranjec. Pokazuje charakter i dochodzi do formy. Nie wolno nigdy zapomnieć także o Hannawaldzie. Może się przebudzi?
- Bardzo dobre. Adam skakał spokojnie, na luzie, bez presji. Na zawodach będzie nie gorzej.
- Podejrzewam, że różnice między poszczególnymi zawodnikami będą mniejsze. Zawsze tak jest. Na mniejszych skoczniach wszystko się "zawęża". Często decydują ułamki punktów czy pół metra.
- Ale też nie ma co porównywać ich z tymi, co mają najlepsze, czyli np. Lieglem. W porównaniu z zawodnikami, którzy walczyć będą o medale, te różnice nie są tak niepokojące.
- Zgłaszano ostateczne czteroosobowe składy. My nie mieliśmy problemów, skoczy pięciu naszych zawodników, bo Adam broni tytułu mistrza świata z normalnej skoczni w Lahti. Przedstawiono nam prognozę pogody na najbliższe dni. Ma się nie zmienić. Organizatorzy chwalili się przygotowaniem skoczni do zawodów. No i ustalono, że czwartkowa seria próbna - zamiast o 17 - zacznie się pół godziny później. To wszystko.
- Tak. Chcemy się spakować i jechać. W niedzielę w Szczyrku są mistrzostwa Polski. Adam chce w nich wystartować. Organizatorzy zapewniają, że zabezpieczenie będzie dobre i że Adam nie ma się czego obawiać.