Tajner: Adam jest faworytem nr 1.

Adam jest we wspaniałej formie. Ma błysk taki, jak dwa lata temu. Trudno chyba będzie znaleźć na niego mocnych - mówi trener Apoloniusz Tajner, przed piątkowym konkursem na średniej skoczni.

Robert Błoński: Do piątkowego konkursu Adam przystępuje w zupełnie innej roli niż do sobotniego na K-120...

Apoloniusz Tajner: Teraz jest zdecydowanym faworytem. Wtedy, teoretycznie, było mu łatwiej. Mało kto na niego liczył, stawiał, że zdobędzie medal. Zdecydowanym faworytem był Hannawald, a Adam mógł niespodziewanie zaatakować. I to zrobił. Bardzo ostry to był atak, ale skuteczny.

Czy Adam wytrzyma to psychicznie? On nie lubi być faworytem...

- Wiem. To jednak nie powinno mieć większego znaczenia. Adam jest pewny własnej klasy, umiejętności. Jest mocny psychicznie, znowu poczuł w sobie moc. Powiedział mi, że sam był zdziwiony tym, że tak dobrze i łatwo poszło mu w sobotę. Ale był bardzo spokojny, wiedział doskonale, co i jak robić...

Czy te pięć dni przerwy między konkursami nie ma znaczenia?

- Nie. To jest jak w Pucharze Świata. Atmosfera mistrzostw świata w ogóle go nie stresuje. Tego po prostu nie czuć. To nie to samo, co mistrzostwa w Lahti czy olimpiada. Nie ma żadnej wioski, nie trzeba przy każdym wyjściu lub wejściu poddawać się szczegółowej kontroli, być rewidowanym. Wszystko jest na luzie, spokojnie. Poza tym przerwa w skakaniu trwała dwa dni. Od środy Adam normalnie trenował, jeździł na skocznię.

Wszyscy wkoło stawiają na Adama...

- Bo tak to wszystko wygląda. To, co zrobił w sobotę, na wszystkich wywarło spore wrażenie. Adam wydaje się być poza zasięgiem rywali. Ale stuprocentowych pewniaków w skokach nigdy nie ma. Ja daję mu 99 procent szans na zdobycie złota. Ten jeden procent zostawiam na nieprzewidziane okoliczności, jak np. wiatr. Ale Adam jest we wspaniałej formie i naprawdę wszystko wskazuje na niego. Ma błysk taki, jak dwa lata temu. Trudno chyba będzie znaleźć na niego mocnych.

Znacie tę skocznię? Na K-95 nigdy nie było zawodów Pucharu Świata.

- Znamy. Przyjeżdżamy do Predazzo przynajmniej dwa, trzy razy do roku. Chłopcy trenują na obu obiektach.

Jakby Pan scharakteryzował ten obiekt?

- To trochę przedłużona normalna skocznia. Została zbudowana parę lat temu, zmodernizowana. Jest bardzo nowoczesna, przypomina tę w Ramsau, na której Adam trenuje i skacze najwięcej razy w roku. Jej profil jest bardzo podobny do dużej skoczni w Predazzo. Na K-120 kąt nachylenia progu wynosi 10,5 stopnia, na średniej 10,4. A więc sposób odbicia, technika odejścia od progu będzie musiała być identyczna jak w sobotę. Prędkości na progu będą wynosiły około 86 km/godz., a wiać ma - w plecy - z siłą od 0,5 do 1,3 m/sek.

Rekord skoczni wynosi 106 metrów. Można skoczyć dalej?

- Tak. Jest doskonale wyprofilowana, zeskok jest ładnie wyprowadzony. Rekord można pobić.

Z Pana słów wynika, że skocznia także faworyzuje Adama...

- Tak. Widzę również, że z tych najlepszych skoczków zeszło trochę powietrze. Z Austriaków, Niemców, Ahonena. Oni tak snują się, wałęsają bez przekonania po tej skoczni. Widać, że nie mają "pary". Lepiej za to skaczą Lappi czy Kiuru.

Kto jeszcze, oprócz Adama, może się liczyć?

- Nie wiem. Hautamaeki skakał we wtorek na treningu kiepsko. Jakby jeszcze był zmęczony poniedziałkową dekoracją (śmiech) i złotym medalem w konkursie drużynowym. W środę i czwartek było lepiej, powinien się liczyć. Coraz lepiej, dalej i równo skacze Słoweniec Kranjec. Pokazuje charakter i dochodzi do formy. Nie wolno nigdy zapomnieć także o Hannawaldzie. Może się przebudzi?

Jak Pan oceni skoki treningowe?

- Bardzo dobre. Adam skakał spokojnie, na luzie, bez presji. Na zawodach będzie nie gorzej.

Czym konkurs na tej skoczni będzie różnił się od tego na K-120?

- Podejrzewam, że różnice między poszczególnymi zawodnikami będą mniejsze. Zawsze tak jest. Na mniejszych skoczniach wszystko się "zawęża". Często decydują ułamki punktów czy pół metra.

Prędkości Adama nie są imponujące, jedne ze słabszych...

- Ale też nie ma co porównywać ich z tymi, co mają najlepsze, czyli np. Lieglem. W porównaniu z zawodnikami, którzy walczyć będą o medale, te różnice nie są tak niepokojące.

W środę, po treningu, odbyła się kilkunastominutowa odprawa wszystkich trenerów. O czym się mówi na takich zebraniach?

- Zgłaszano ostateczne czteroosobowe składy. My nie mieliśmy problemów, skoczy pięciu naszych zawodników, bo Adam broni tytułu mistrza świata z normalnej skoczni w Lahti. Przedstawiono nam prognozę pogody na najbliższe dni. Ma się nie zmienić. Organizatorzy chwalili się przygotowaniem skoczni do zawodów. No i ustalono, że czwartkowa seria próbna - zamiast o 17 - zacznie się pół godziny później. To wszystko.

Konkurs w piątek od 18. Wyjeżdżacie od razu po nim, w nocy?

- Tak. Chcemy się spakować i jechać. W niedzielę w Szczyrku są mistrzostwa Polski. Adam chce w nich wystartować. Organizatorzy zapewniają, że zabezpieczenie będzie dobre i że Adam nie ma się czego obawiać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.