MŚ w narciarstwie klasycznym. Małysz o Stochu: Stresu nie da się wyłączyć

W czwartek o godzinie 17 konkurs na dużej skoczni w Predazzo. - Co cię zadowoli? - zapytaliśmy Kamila. - Nie wiem - odparł bez namysłu. A po krótkiej chwili zastanowienia dodał: - Albo nie tak. Może nie będę bał się tego wymawiać. Zadowoli mnie medal. Najlepiej złoty. Konkurs w czwartek o 17. Relacja na żywo na Sport.pl i aplikacji Sport.pl Live na Androida.

Klasyfikacja medalowa i wszystko o MŚ w narciarstwie klasycznym

Dziesięć lat temu na tych samych skoczniach podwójnym mistrzem świata został Adam Małysz, który jest honorowym obywatelem tego włoskiego miasteczka.

Robert Błoński: Możesz porównać skoczka Kamila Stocha ze skoczkiem Adamem Małyszem?

Adam Małysz: Jesteśmy zupełnie innymi zawodnikami. Kamil jest bardzo dobry technicznie, ma kapitalne predyspozycje fizyczne, jest strasznie chudy. Ale na progu ma inny kąt natarcia, bardziej wychodzi do kierunku odbicia, ja odbijałem się wyżej i leciałem. Nie ma dwóch identycznych skoczków, można się na kimś wzorować, ale najlepiej jest wypracować sobie własną technikę.

Chciałbyś coś powiedzieć Kamilowi przed konkursem?

- Nie mogę się odzywać, bo mógłbym zakłócić wypracowany i ustalony z trenerem porządek. Jeśli Kamil chce porady, to sam po nią przyjdzie. Nie mogę reagować, nie jestem z grupą na co dzień. Nie przyjechałem tu jako ratownik czy cudowny uzdrowiciel. Prędzej porozmawiam z trenerami. Lepiej, jak o pewnych rzeczach zawodnik dowiaduje się od szkoleniowca, a nie osób trzecich, bo później zaczyna się mieszanie w głowie.

W sobotę na średniej skoczni Stoch był drugi po pierwszej serii, ale zepsuł skok finałowy i zajął ósme miejsce. Później mówił, że to nie psychika zadecydowała o błędzie.

- A co innego, jak nie głowa? Inaczej trudno to wytłumaczyć. Widzę, że Kamil trafił z formą, ale w sobotę popełnił błąd. Stresu nie da się całkowicie wyłączyć. Od zawodnika zależy, czy potrafi go kontrolować. Kamil od dawna współpracuje z psychologiem i ma zakodowane czynności, które zawsze wykonuje przed skokiem. Ale nerwów nigdy nie da się wyłączyć do końca. Zawsze są, szczególnie na takiej imprezie jak mistrzostwa czy igrzyska. Wtedy najważniejsze jest, o czym i w jaki sposób się myśli. Tam musi być myślenie pozytywne. Największą głupotą jest powtarzać: "Nie mogę spóźnić skoku", bo wtedy na pewno się spóźni. Psycholog Jan Blecharz uczył mnie, że jak spóźniałem odbicie, to miałem powtarzać sobie "wcześniej traf w próg". Miałem swoją regułkę, którą na okrągło powtarzałem: "Kolanka luźno, klatka daleko" itd. Jeśli zawodnik jest w formie i myśli pozytywnie, to wykona wszystko, co sobie powtarza.

Dalsza część wywiadu w czwartkowej Gazecie Wyborczej

Więcej o:
Copyright © Agora SA