Po dwóch kolejkach fazy Pan European Prokom jest samodzielnym liderem grupy C i głównym kandydatem do awansu. Sopocianom powinno jednak zależeć na kolejnych wygranych, bo w ten sposób w ćwierćfinale mogą uniknąć najsilniejszych rywali, jak Uniks Kazań czy Lietuvos Rytas Wilno.
Do kolejnej rundy awansują bowiem zwycięzcy sześciu grup oraz dwie drużyny z drugich miejsc, które będą miały najlepszy bilans spotkań. Pary ćwierćfinałowe powstaną według następującego schematu: ze wszystkich ośmiu drużyn, które awansowały, drużyna z najlepszym bilansem wygranych (1.) zagra z najsłabszym zespołem (8.), druga zmierzy się z siódmą, trzecia z szóstą, a czwarta z piątą. Biorąc pod uwagę fakt, że Prokom trafił do jednej z najsłabszych grup, jest szansa, że sopocianie będą mieli najlepszy bilans wśród wszystkich ćwierćfinalistów i trafią na drużynę rozstawioną na 8. pozycji.
Ale najpierw trzeba sobie zapewnić awans. Być może nastąpi to już dzisiaj, bo zwycięstwo w Ventspils może się okazać decydujące. Nie będzie o nie jednak łatwo, bo dla Łotyszy jest to mecz ostatniej szansy, a poza tym w drużynie tej grają tak dobrzy koszykarze, jak np. Ainars Bagatskis czy Eric Pool.
W Ventspils potrafili jednak wygrać koszykarze Eiffel Towers Nijmegen, którzy tydzień później przegrali u siebie z Prokomem. Sopocianie pojechali na Łotwę jeszcze bez Drew Barry'ego, za to już z Joe McNaullem.