Andjelković w Torpedo Moskwa?

Jak już informowaliśmy, jugosłowiański napastnik otrzymał propozycję przejścia do Torpedo Łużniki Moskwa. Według działaczy Widzewa, Andjelković ma polecieć do Hiszpanii, gdzie przebywa czwarta drużyna rosyjskiej ekstraklasy.

Z ewentualnego odejścia Jugosłowianina niezbyt zadowolony jest trener Petr Nemec. - Prosiłem szefów klubu o sprowadzenie napastnika, tymczasem mogę stracić jednego z tych, których już mam - mówi. - Z drugiej strony z niewolnika nie ma pracownika.

Szkoleniowiec oraz działacze mieli ostatnio zastrzeżenia do zaangażowania Andjelkovicia na treningach i w spotkaniach kontrolnych. Przyczyną były podobno zaległości finansowe wobec niego. Jugosłowianin był najlepiej opłacanym graczem drużyny z al. Piłsudskiego. Po znakomitych występach w sparingach przed rozpoczęciem sezonu (niemal w każdym strzelał gole), ówcześni szefowie Widzewa zaakceptowali jego warunki i zgodzili się zapłacić mu 150 tys. dolarów za sezon. Według nieoficjalnych informacji, zaległości wobec niego nie są duże, bo wynoszą ok. 10 tys. dolarów.

Jugosłowianin spisywał się jesienią znacznie poniżej oczekiwań, strzelając w lidze tylko jednego gola. - Jeżeli rosyjski klubu zwróci nam nasze wydatki, to jesteśmy w stanie zgodzić się na odejście Andjelkovicia - wyjaśnia Jacek Dzieniakowski, prezes Widzewa.

W lidze rosyjskiej zawodników można zatwierdzać do 15 marca. Ale w przypadku transferu, w składzie Widzewa zostanie dwóch napastników: Piotr Włodarczyk i Robert Dymkowski. Kolejny atakujący - Maxwell Kalu - odchodzi bowiem do KSZO Ostrowiec.

Trener Nemec zaproponował sprowadzenie napastnika z Czech. - To zawodnik pierwszoligowego klubu FC Blšany - wyjaśnia. - Nie chcę jednak zdradzać jego nazwiska przed załatwieniem formalności. Mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić do końca tygodnia.

Copyright © Agora SA