O meczu obu pięściarzy wagi ciężkiej wspominano od momentu, gdy Gołota postanowił pod koniec ubiegłego roku, że wraca na ring. Zainteresowanie wykazał Dariusz Michalczewski - ogłosił, że wykłada na nagrody za walkę duże pieniądze, ale nikogo tym specjalnie nie porwał. Sceptyczne były telewizje, bez których nie da się zorganizować podobnego przedsięwzięcia.
Ostatecznie obaj bokserzy otrzymali propozycje z dwóch stacji: TVN i Polsatu, który zaoferował więcej. Pytanie tylko, jak poważna była to propozycja. Jak twierdzą szefowie Polsatu, mało prawdopodobne jest, by ich stacja pokazywała pojedynek. - Musielibyśmy wyłożyć po 150 tys. dol. dla obu zawodników plus 50 tys. dla zwycięzcy - mówi Piotr Nurowski, członek rady nadzorczej Polsatu. - Liczyliśmy na sponsorów, jednak tych w zasadzie nie ma. Z Saletą i menedżerem Gołoty Ziggim Rozalskim daliśmy sobie czas do poniedziałku 10 lutego. Szanse, by to nasza stacja pokazała ten pojedynek, są niewielkie. Ta walka będzie bardziej wydarzeniem towarzyskim, a nie sportowym.
TVN zaproponował ok. 300 tys. dol. do podziału. Biznesplan walki został przygotowany bardzo rzetelnie i profesjonalnie. - Tak, aby na tym zarobić - podkreśla osoba związana z tą telewizją.
TVN już raz, gdy wchodził na rynek, potknął się właśnie na boksie. Kupił prawa do retransmisji meczu Lewis - Gołota. I dysponował ostatecznie 93-sekundowym materiałem, bo po takim czasie Polak został znokautowany.
- Życzę kolegom z TVN, żeby im się udało, choć to nasza konkurencja. Po tamtym wydarzeniu zasłużyli na kolejną szansę - komentuje Nurowski.
Dla TVN podobny program - utrzymany w klimacie dobrego show - może być bardzo atrakcyjny. - To wydarzenie okołosportowe, może nawet jarmarczne, wątpliwe pod względem sportowego poziomu i sukcesu marketingowego. A poza tym Ziggy Rozalski chciał rozmawiać tylko z Polsatem - mówi Janusz Basałaj, szef sportu w TVP, wyjaśniając dlaczego jego stacja nie była zainteresowana "polskim pojedynkiem stulecia".
- Oglądalność tego wydarzenia na pewno będzie duża, ale czy pojedynek ten będzie także sukcesem marketingowym? To już sprawa dyskusyjna. Na przykład czy znajdą się sponsorzy walki? Być może, u nas wielu z nich działa nieprofesjonalnie. Jeśli organizatorzy umiejętnie ich przekonają, to kto wie, pewnie dadzą się naciągnąć - komentuje Michał Górzyński, konsultant w firmie ARC Rynek i Opinia.
Ja pracowałem do tej pory z Polsatem i była to dobra współpraca. Dlatego wolałbym, aby walkę zrobił w Polsce Polsat. Dostaliśmy dzisiaj faks od TVN. Ale ta stacja nie ma doświadczenia w robieniu walki bokserskiej. To z kolei oznacza bardzo dużo pracy dla mnie. A ja wolałbym już na ryby, na narty, na rentę, z dziećmi się pobawić. Także, jeśli nie Polsat, to ja się do organizacji pojedynku nie mieszam. Ale to nie znaczy, że do niej nie dojdzie. Tyle, że beze mnie.
not. rl
- Dalibyśmy sobie radę sami, bez Rozalskiego. Wiem, że po walce Gołoty z Tysonem wycofuje się z boksu. Ale też od czasu, gdy organizował walki Gołoty w Polsce minęło trochę czasu i sytuacja się zmieniła. Pod względem sportowym wieczór bokserski zorganizowałaby firma Hammer Knockout Promotion, bez względu na to, czy walki finansowałby Polsat, czy TVN.
not. rl