Niemiecki tenis nie święcił takich triumfów od 1996 r., kiedy Michael Stich grał w finale Rollanda Garrosa, a Boris Becker po raz drugi wygrał turniej w Australii (pierwszy raz w 1991 r.). To właśnie fascynacja Beckerem na Wimbledonie w 1985 r. pchnęła Rainera Schuettlera do tenisa.
- Dokopiesz Agassiemu? - pytał go po meczu John McEnroe. - On ma większe szanse dokopać mi, ale zobaczymy. Wszystko jest możliwe - odpowiedział Schuettler. Jeszcze trzy lata temu Niemiec był 111. na liście rankingowej ATP. Teraz w swoim czwartym starcie w Australii awansował do finału jako drugi Niemiec w historii.
Schuettler pokonał w półfinale rozstawionego z nr. 9 Andy'ego Roddicka 7:5, 2:6, 6:3, 6:3. Amerykanin czuł trudy pięciogodzinnego maratonu z Marokańczykiem Younisem El Ayanouim, z którym grał w ćwierćfinale. Nie pomagała mu także ogromna wilgotność powietrza i ból prawego nadgarstka. - Kontuzji nabawiłem się, gdy upadłem pod koniec meczu z El Ayanouim - mówił po meczu Roddick. - Czułem jednak, że muszę wyjść na kort, być twardym i za żadne skarby nie wycofać się. Amerykanina nie uratowała też tradycyjna dla niego dawka potężnych serwów (średnia prędkość 198 km/ godz.). Popełnił aż 40 niewymuszonych błędów, a kluczowy dla wygranej w ćwierćfinale forhend Roddicka zawodził tym razem.
- Nie wiem, jak można serwować z taką prędkością, mając kontuzję nadgarstka - zastanawiał się Schuettler. - To raczej zagrywka taktyczna, aby wydłużyć przerwę, gdy przegrywa się seta - mówił Niemiec. - W sumie nie obchodziło mnie, czy coś go boli, czy nie. Grałem swoje - mówił.
Po trzech setach Schuettler prowadził 2:1, ale do momentu przełamania na jego korzyść w czwartej partii mecz był wyrównany. Później Roddick trafiał w aut i siatkę z taką mniej więcej częstotliwością, jak Schuettler w kort (tylko 19 niewymuszonych błędów).
- Brak mi słów. To jest jak sen. Jedna z najpiękniejszych chwil w życiu - mówił po meczu szczęśliwy Schuettler.
Czy na Rod Laver Arena po raz czwarty wygra Agassi, czy po raz trzeci tenisista z Niemiec? Obaj tenisiści spotkali się dotychczas tylko raz, na turnieju w Monachium w 1998 r. Agassi wygrał, tracąc tylko pięć gemów. - Jeśli zje coś nieświeżego dzień wcześniej, będę miał szansę - żartował Schuettler. - Nie czuję żadnej presji. Po prostu wyjdę na kort i będę grał w tenisa. W najgorszym razie postaram się o dobry występ - dodał.
Sobotni mecz kończący turniej pań zapowiada się mniej emocjonująco. W czwartym z rzędu wielkoszlemowym finale na tablicy wyników pojawi się tylko jedno nazwisko: Williams.
Rainer Schuettler (Niemcy, 31) - Andy Roddick (USA, 9) 7:5, 2:6, 6:3, 6:3
S. Williams, V. Williams (USA, 1) - V. Ruano Pascual (Hiszpania), P. Suarez (Argentyna, 2) 4:6, 6:4, 6:3.