Siostry Williams i Agassi w finale Australian Open

W pierwszym w historii Australian Open meczu półfinałowym z udziałem trzydziestolatków Andre Agassi gładko pokonał Wayne'a Ferreirę. Rodzina Williamsów jest już pewna Wielkiego Szlema, czyli czterech wygranych turniejów z rzędu.

Zarówno dla Agassiego, jak i Ferreiry był to 50. mecz w wielkoszlemowym turnieju. W potyczce weteranów niespodzianki jednak nie było. Przeżywający w Australii swoją drugą, jeśli nie trzecią, młodość 32-letni Wayne Ferreira z RPA nie dał rady o rok starszemu Andre Agassiemu. Amerykanin w niecałe półtorej godziny gładko pokonał Ferreirę 6:2, 6:2, 6:3 i po raz czwarty w karierze awansował do finału w Melbourne.

Ferreira, który w pięknym stylu awansował do półfinału, pokonując m.in. numer 4 turnieju Juana Carlosa Ferrero, cierpi na "syndrom Agassiego". Z Amerykaninem nie wygrał jeszcze nigdy, a w jedenastu dotychczasowych spotkaniach odebrał mu tylko jednego seta. Nie inaczej było w czwartek. Agassi świetnie serwował (73 proc. skuteczności pierwszego podania), sześciokrotnie przełamał reprezentanta RPA, zagrał 31 wygrywających piłek (o 11 więcej niż rywal). Kiedy tylko mógł, posyłał piłki na słabszy u Ferreiry bekhend.

- Gram teraz najlepszy tenis w mojej karierze - powiedział po meczu Agassi. - Dlaczego? Bo jestem silniejszy, szybszy i mam 17 lat doświadczenia - dodał.

- Andre pokazał wszystkie moje słabości - potwierdził Ferreira.

Poprzednie trzy finałowe występy Agassiego w Melbourne (w latach 1995, 2000 i 2001) zakończyły się jego zwycięstwem. Ponieważ w ubiegłym roku nie startował, mecz z Ferreirą był też 20. wygraną z rzędu. Amerykanin ma szansę na zostanie pierwszym w historii tenisistą spoza Australii, który wygrał tu cztery razy.

Swojego rywala Agassi pozna w piątek, kiedy rozegrany zostanie drugi półfinał, w którym Andy Roddick zmierzy się z rozstawionym z numerem 31 Niemcem Rainerem Schuettlerem.

Widzowie półfinałowego meczu Sereny Williams z Kim Clijsters najpierw przecierali oczy ze zdumienia, bo Serena przegrywała, a potem z zapartym tchem śledzili fantastyczną pogoń Amerykanki.

W trzecim decydującym secie Clijsters prowadziła już 5:1, a przy stanie 5:2 miała dwie piłki meczowe. Mimo to po trzech przełamaniach rywalki przegrała seta do pięciu, a cały mecz 6:4, 3:6, 5:7.

- Najpierw pomyślałam sobie, że nie mogę przegrać 6:1, potem, że porażka 6:2 też nie jest dla mnie. I myślałam tak aż do momentu, gdy wyrównałam na 5:5 - mówiła po meczu Serena, która wygrała mimo fatalnej statystyki niewymuszonych błędów (65:33 na korzyść Clijsters).

- To była prawdziwa bitwa, ale ja w każdym jej momencie wierzyłam w zwycięstwo - powiedziała Serena na konferencji prasowej, choć w pierwszym pomeczowym wywiadzie dla telewizji przyznała: - Przy stanie 5:1 dla Clijsters myślałam, że przegrałam mecz.

Belgijka była wyraźnie przybita porażką. - Jej nie da się pokonać, jeśli gra tak jak trzecim secie. Staje się tak agresywna, ale skoncentrowana zarazem, że wszystko jej wychodzi - powiedziała Clijsters.

W przeciwieństwie do swojej młodszej siostry Venus Williams awansowała do finału bez większych problemów. Jej zwycięstwo 6:3, 6:3 nad inną Belgijką Justine Henin-Hardenne ani przez chwilę nie było zagrożone. W ośmiu meczach obu tenisistek Henin wygrała tylko raz w 2001 r.

Sobotni finał kobiet po raz kolejny będzie wewnętrzną sprawą rodziny Williams. Obie siostry grały ze sobą w finałach ostatnich trzech wielkoszlemowych turniejów. Rolland Garros, Wimbledon i US Open wygrała jednak Serena, która ma szansę zdobyć Wielkiego Szlema, czyli cztery wygrane z rzędu. Choć nie byłby to szlem klasyczny, bo zdobyty na przełomie sezonów, to sztuka ta udała się tylko trzem kobietom. Po raz ostatni Steffi Graf w 1994 roku.

- Cztery tytuły z rzędu to rewelacja. Którakolwiek z nas wygra, Wielki Szlem zostanie w rodzinie, ale mam nadzieje, że tym razem ja będę lepsza - powiedziała Venus.

Półfinały. Mężczyźni:

A. Agassi (USA, 2) - W. Ferreira (RPA) 6:2, 6:2, 6:3.

Kobiety:

V. Williams (USA, 2) - Justine Henin (Belgia, 5) 6:3, 6:3;

S. Williams (USA, 1) -Kim Clijsters (Belgia, 4) 4:6, 6:3, 7:5.

Gra podwójna.

Półfinały. Mężczyźni:

M. Llodra, F. Santoro (Francja, 8) - J. Coetzee, C. Haggard (RPA, 12) 6:2, 4:6, 7:5.

Kobiety: V. Ruano Pascual (Hiszpania), P. Suarez (Argentyna, 2) - E. Gagliardi (Szwajcaria), P. Mandula (Węgry) 6:0, 6:2;

V. Williams, S. Williams (USA , 1) - L. Davenport, L. Raymond (USA, 6) 6:2, 6:2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.