W Hercie Berlin wolno mówić tylko po niemiecku

- Od dziś macie mówić wyłącznie po niemiecku - takie polecenie usłyszeli w poniedziałek piłkarze Herthy Berlin od swojego trenera, Holendra Huuba Stevensa.

Wśród drużynie Herthy jest aż 16 obcokrajowców z 12 krajów, w tym prawy pomocnik reprezentacji Polski Bartosz Karwan. Większość z nich, w tym Polak, bardzo słabo mówi po niemiecku, a kilku Brazylijczyków nie zna ani słowa.

- Mam tego dość, jestem już zmęczony - powiedział Stevens dziennikowi "Bild" i ostentacyjnie zrezygnował z obecności tłumacza na porannych zajęciach z piłkarzami. - Od dziś oficjalnym językiem na treningach, ale także w hotelu, będzie niemiecki - poinformował Holender. Dodał, że nie można pracować, kiedy każdy zawodnik mówi w innym języku. - Do wszystkiego potrzebni są tłumacze, a na treningu tworzą się swoiste grupki "portugalskie", czy "holenderskie" między którymi brak jest kontaktu - wyjaśniał "Bildowi".

Stevens, który sam mówi po niemiecku nieczysto, z silnym akcentem holenderskim, ma w swoim składzie m.in.: trzech Brazylijczyków - Marcelinho, Luizao i Alexa, węgierskiego bramkarza Gabora Kiralyego, belgijskiego napastnika Barta Goora, chorwackiego obrońcę Josipa Simunica oraz Holendra Dicka van Burika. Z obcokrajowców płynnie mówi po niemiecku tylko reprezentant Islandii Eyjolfur Sverrison. Mistrz świata, brazylijski napastnik Luizao praktycznie w ogóle nie zna tego języka.

W nowym sezonie do klubu dojdą kolejni cudzoziemcy - Artur Wichniarek z Arminii Bielefeld, który po trzech latach gry w Niemczech już dobrze włada językiem, oraz być może Radosław Kałużny, który dzięki niemieckiej narzeczonej także go opanował.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.