Legia Warszawa - Noteć Inowrocław 76:89

Koszykarze Legii Warszawa po raz pierwszy zagrali u siebie tak, jakby grali na wyjeździe. Tam na ogół dostawali straszne lanie i tak było też w sobotę w hali na Bemowie. Przegrali z Notecią Inowrocław 76:89, a gdyby nie juniorzy i Andrzej Sinielnikow, mogło być jeszcze gorzej.

Inowrocławianie pojawili się w Warszawie bez zapowiadanego nowego rozgrywającego (Robert Kościuk utknął jeszcze w Szwecji) i trener Mirosław Noculak zaufał w tym meczu tylko siedmiu zawodnikom (nie grał Rob Sawicki, który może stracić pracę w Noteci). Mimo to przez 30 minut Noteć dawała niezłą szkołę zespołowi Jacka Gembala, który wcześniej u siebie przegrywał tylko z Anwilem i Prokomem.

Zespół gości grał szybko, sprawnie i bardzo zespołowo. Przy 20 celnych rzutach z gry w pierwszej połowie Noteć zaliczyła 16 asyst, co jest znakomitym wynikiem. Świetnie piłki na obwód dogrywał Chris Sneed, a w innych akcjach koledzy rewanżowali mu się podaniami pod obręcz. Skutecznością zaskakiwał nawet Rusłan Bajdakow. W 28. minucie po rzucie Piotra Czaski za trzy punkty było 71:49.

Trener Gembal - już niemal purpurowy ze złości - ostatecznie zrezygnował wtedy z trzech zawodników, którzy od początku meczu grali z najmniejszym zaangażowaniem. Wojciech Majchrzak (2/12 z gry), Tomasz Cielebąk (1/9) i Łukasz Kwiatkowski (2/8) beztrosko oddawali rzuty, a w obronie to właśnie oni byli najczęściej spóźnieni. Mimo że ich miejsce musieli zająć niedoświadczeni juniorzy Karol Dębski i Bartłomiej Błaszczyk, gra Legii od razu stała się lepsza. Zwłaszcza w obronie. Zmęczeni gracze Noteci przez siedem pierwszych minut czwartej kwarty zdobyli tylko trzy punkty (było 68:76) i byli bliscy roztrwonienia przewagi. Przewaga zmalała nawet do sześciu punktów, ale w końcówce znów najważniejsze punkty zdobywał niezawodny Sneed.

- W czwartej kwarcie straciliśmy tempo gry w ataku i nie przechwyciliśmy kilku niczyich piłek - podsumował decydujące momenty trener Noculak. - Do przerwy w ogóle nie graliśmy, nasze "gwiazdy" pozwoliły, żeby przeciętny zespół strzelił nam 55 punktów - pieklił się tymczasem Gembal, wywołując skrzywienie na twarzy siedzącego obok Noculaka. - Wpuściłem graczy, którzy ostatnio mocno trenowali i dzisiaj mocno chcieli. Mamy w klubie taką sytuację jaką mamy, ale nie będziemy się patyczkować. Jak ktoś nie chce grać, to odejdzie - dodawał trener Legii.

- Moim zdaniem będą w zespole zmiany kadrowe. Przy takiej dyspozycji niektórych zawodników i całego zespołu będzie nam bardzo ciężko o dobre wyniki. Ale może ciężkie rozmowy z trenerem pomogą - mówił rozgrywający Legii Andrzej Sinielnikow, który zdobył najwięcej punktów od czasu kiedy jest w Legii (21). Trafił 9 z 11 rzutów z gry, 1 z 2 za trzy, 2 z 3 wolnych i miał cztery asysty. Poza nim i walczącym na całym boisku Wojciechem Żurawskim Legia miała jednak za mało atutów w porównaniu z poukładaną Notecią.

W zespole z Inowrocławia, który wyjeżdża na obóz do Cetniewa, w najbliższych dniach mają się pojawić dwaj nowi zawodnicy - 36-letni superstrzelec Maurice Newby (191 cm) i center z Chorwacji z doświadczeniami z USA Silvo Turković (208 cm). Trener Noculak zapowiada także, że będzie chciał mieć w zespole po dyskwalifikacji za doping Aleksa Austina.

Legia Warszawa - Noteć Inowrocław 76:89

Kwarty: 22:29, 16:26, 15:18, 23:16

Koszykarz meczu: Chris Sneed

panował pod koszami i wykańczał zespołowe akcje

Legia: Sinielnikow 21 (1), Żurawski 16, Hodgson 11 (1), Cielebąk 6, Majchrzak 5 (1) oraz Stokłosa 7, Kwiatkowski 5 (1), Dębski 3 (1), Błaszczyk 2, Sulima 0.

Noteć: Sneed 26, Mrożek 21 (3), Czaska 19 (2), Bajdakow 14 (1), Żytko 6 oraz Szubarga 2, Radke 1.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.