Bojerowy sezon Jabłońskiego

Karol Jabłoński, słynny żeglarz pochodzący z podolsztyńskiej wsi Łupsztych, wystartuje we wszystkich najważniejszych regatach tegorocznego sezonu w klasie DN, mimo że jeszcze niedawno zarzekał się, iż zimą nie wsiądzie do bojera

Ową zaskakującą deklarację o rozpoczęciu sezonu usłyszałem od Karola, kiedy odwiedziłem go w jego domu w Łupsztychu. Karol wyszedł z warsztatu, gdzie trzyma sprzęt. Okazało się, że pracował przy bojerze.

- Czyżbyś zamierzał pojeździć dla przyjemności, wszak zapowiedziałeś, że odpuszczasz tegoroczny sezon? - zapytałem Karola.

- Po urlopie w USA poczułem ochotę żeglowania na lodzie i zmieniłem plany - odparł Karol, przyznając, że głód startów i rywalizacji sportowej okazał się silniejszy od twardego postanowienia sprzed kilkunastu dni.

Pod koniec tygodnia Karol Jabłoński, sześciokrotny mistrz świata w klasie DN, jedzie do Niemiec, gdzie podczas weekendu zaplanowane są otwarte mistrzostwa tego kraju. Za dwa tygodnie zaś dziewiąty sportowiec w 68. Plebiscycie Przeglądu Sportowego wystartuje w mistrzostwach Polski. Na początku lutego Karol leci do Stanów Zjednoczonych na mistrzostwa świata. Na pewno też weźmie udział w wyznaczonych na początek marca w Estonii mistrzostwach Europy.

Ale cóż się dziwić 40-letniemu Karolowi Jabłońskiemu, kiedy 58-letni Bogdan Kramer z Poznania też zdecydował się na starty w tegorocznym sezonie. A Kramer to postać niemal kultowa w środowisku żeglarzy. Poznaniak jest trzykrotnym mistrzem Europy oraz wielokrotnym mistrzem Polski w klasie DN. W czasach, kiedy Kramer odnosił sukcesy, Karol był jeszcze juniorem i podpatrywał mistrza. Mimo swoich lat Kramer, jak widać, nadal chce być czynnym zawodnikiem.

- To już mój 31. sezon bojerowy, a zacząłem go już 13 grudnia ub.r., bowiem warunki do treningów na podpoznańskim jeziorze Kiekrz były i są bardzo dobre.

Bogdan Kramer zamierza startować jedynie w krajowych regatach w klasie DN, bo na zawody zagraniczne po prostu go nie stać. Pan Bogdan wszystko, co związane z bojerami, musi opłacać z własnej kieszeni, a jest na rencie. Kramer, jak i kilku innych żeglarzy lodowych, również sam buduje swoje bojery.

- Teraz mam dwa, z których jeden ma 17 lat - wyjaśnia Kramer. - Do dziś dobrze mi służy i zmieniam w nim tylko żagle i maszt.

Tegoroczna ostra zima powoduje, że lód na wszystkich akwenach jest gruby i nie ma zagrożenia, że prędko się roztopi. Jest więc szansa, że wszystkie zaplanowane w tym roku imprezy odbędą się. Ale nie tylko gruby lód to warunek powodzenia. Musi on być wolny od śniegu, a tego, niestety, ostatnio napadało zbyt wiele. Dlatego też nie odbyły się regaty o Puchar Giżycka na jeziorze Niegocin.

- Niektórzy z moich kolegów znaleźli kawałek w miarę czystego lodu w okolicach Ostródy i tam trenowali - mówi Stanisław Macur, szef Floty Polskiej DN. - Podczas najbliższego weekendu mamy zaś w kalendarzu Puchar Warszawy na Zalewie Zegrzyńskim. Nie ma tam za wiele śniegu, więc najprawdopodobniej regaty te odbędą się. Obawiam się tylko o mistrzostwa Polski, które powinniśmy rozegrać na Niegocinie za dwa tygodnie. Na razie jest tam za dużo śniegu.

- Już parę lat temu zdarzyło się, że mistrzostwa Polski zostały przeniesione z Mazur do Powidza k. Konina - mówi Bogdan Kramer. - Być może i w tym roku trzeba będzie zrezygnować z zawodów na Niegocinie i poszukać innego akwenu, gdzie jest niewielka warstwa śniegu.

- Prognozy pogody na najbliższe dni nie są, niestety, dla nas zbyt obiecujące i o jeżdżeniu po lodzie Niegocina raczej trzeba zapomnieć - mówi Piotr Burczyński z Olsztyna, kolejny żeglarz lodowy z grupy najbardziej utytułowanych zawodników świata. - Ale to nie problem, bo są w kraju akweny, gdzie można rozegrać regaty i tam jak będzie trzeba pojedziemy.

Na razie jednak Piotr Burczyński z synem Michałem Burczyńskim, podobnie jak Karol Jabłoński, wybierają się w okolice Berlina, by wziąć udział w mistrzostwach Niemiec.

- Regaty te zapowiadają się imponująco, bowiem zgłosiło się do nich już około 150 seniorów - mówi Piotr Burczyński. - Odbędą się więc eliminacje, które będą dla Karola i Michała doskonałą okazją sprawdzenia się przed mistrzostwami Polski oraz przed najważniejszą imprezą sezonu - mistrzostwami świata w USA. Michał bardzo chce jechać do Niemiec, bowiem lubi rywalizować ze starszymi od siebie i bardziej doświadczonymi zawodnikami. I w takiej stawce Michał czuje się najlepiej.

A przypomnijmy, że podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata Michał - jeszcze jako junior, wywalczył trzecie miejsce i był sklasyfikowany tuż za Karolem Jabłońskim, który został wicemistrzem świata. Obu olsztyniaków pogodził wówczas Amerykanin Ron Sherry, wygrywając regaty mistrzostw świata.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.