Polski Sylwester w Ga-Pa: Kurczak i deska serów

Życzę kibicom, by w 2003 roku nasi skoczkowie sprawiali im więcej radości, żeby Adam Małysz wrócił na szczyt i znowu dostarczał wielu wzruszeń... Życzę także wszystkim wyrozumiałości dla moich zawodników, gdyby coś nie wychodziło tak, jak byśmy chcieli. A poza tym zdrowia i wszelkiej pomyślności - tego, wszystkim w kraju, życzył ostatniego dnia 2002 roku trener polskich skoczków Apoloniusz Tajner

W Sylwestra, punktualnie o 18, w miejscowości Grainau ekipa polskich skoczków oraz trenerzy i doktorzy spotkali się z dziennikarzami, by wznieść noworoczny toast. Trzy wypite szampany, zbity "na szczęście" kieliszek oraz trafiony w głowę korkiem psycholog Jan Blecharz (butelkę otwierał dziennikarz "Gazety" - wina została wybaczona) to bilans kilkudziesięciominutowej rozmowy, składania noworocznych życzeń i toastów.

Skoczkowie przyszli na spotkanie z nami prosto z treningu. Małysz, z jasnym balejażem na ciemnych włosach był wyluzowany, uśmiechnięty i spokojny. Podobnie trener Tajner. - Dwa skoki treningowe w Ga-Pa dodały pewności. Choć w środku nie ma takiego spokoju, jak zawsze - mówił polski szkoleniowiec. - Nie wiem, co się zdarzy w konkursie.

I tyle było o skokach. Po spotkaniu z dziennikarzami kadra skoczków poszła - o 20.30 - do jednej z miejscowych restrauracji. Menu sylwestrowo-noworoczne nie było specjalnie wyszukane. - Kruczak z ryżem i warzywami, a potem deska serów - opowiadał trener Tajner. Dla chętnych było wino albo piwo lub herbata czy kawa. O 23.30 skoczkowie wrócili do młodzieżowego internatu, w którym mieszkają.

O północy wyszli na miasto, wypili po kolejnej lampce szampana i poszli spać. - Ja, jak zwykle, z Piotrkiem Fijasem - żartował trener Tajner. Pobudka była - w Nowy Rok - o ósmej rano.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.