Rok w koszykówce: Plusów więcej

Fatalna passa kadry, pierwszy Polak w NBA, Amerykanie upokorzeni w mistrzostwach świata - to był rok niezwykłych wydarzeń w polskiej i światowej koszykówce. Adam Romański podsumowuje koszykarski rok.

Kadrowo

Bilans roku: duży minus.

Wiele osób uważa, że reprezentacja jest najważniejsza, choć większość koszykarzy traktuje jako najważniejsze rozgrywki, za które biorą na co dzień pieniądze - czyli rywalizację klubów. Może to i dobrze, bo w rywalizacji międzypaństwowej mamy się wyłącznie czego wstydzić. Reprezentacja Polski wygrała w 2002 roku tylko jeden z pięciu oficjalnych meczów i ma tylko teoretyczne szanse na awans do finałów mistrzostw Europy 2003.

Mamy coraz mniej koszykarzy utalentowanych, coraz słabiej działają kluby młodzieżowe i trener Dariusz Szczubiał często nie ma z kogo wybierać. Stąd w reprezentacji w coraz ważniejszych rolach tacy gracze jak Wojciech Majchrzak, Wojciech Szawarski czy Paweł Wiekiera, którzy kilkanaście lat temu mieliby kłopoty ze znalezieniem się w "kręgu zainteresowania" trenera kadry B.

Z drugiej strony najlepsi i najważniejsi zawodnicy są coraz bardziej zmęczeni i coraz mniej zainteresowani grą w reprezentacji. W tej sytuacji trudno się spodziewać, że rok 2003 może być lepszy.

Ligowo

Bilans roku: plusik.

Kibice Polskiej Ligi Koszykówki mogą się cieszyć, bo w 2002 roku poziom najlepszych zespołów znów wzrósł. Już nie tylko Wrocław, ale i Włocławek (wreszcie!) oraz przede wszystkim Sopot mają zespoły gwarantujące znakomite widowiska. W kilku innych klubach też sprowadzono ciekawych koszykarzy, kibice ciągną ochoczo na mecze, są wielkie emocje. Coraz więcej jest niespodzianek. To bez wątpienia - obok rosyjskiej i niemieckiej - najlepsza liga koszykarska na północ od Alp, czego nie mogą o swoich powiedzieć kibice innych dyscyplin w Polsce (oczywiście poza żużlem).

Jak w mało której polskiej lidze problemy z kibicami należą do rzadkości. Trendem 2002 roku stało się zastąpienie tradycyjnego w Polsce "przyjaznego" zawołania w kierunku sędziów bardziej przyjemnym - "Pajace!!!". Od czasów "sędziego kalosza" to chyba pierwszy wielki krok naprzód. "Sędzia ch.." pozostał reliktem bodajże w jednej hali.

Z drugiej strony większość klubów ma ogromne kłopoty z zaspokojeniem swoich wygórowanych ambicji i planuje do wydawania znacznie więcej pieniędzy, niż w rzeczywistości ma. Niemal wszystkie zespoły mają jakieś długi wobec zawodników, a władze ligi nie robią nic, żeby to zmienić. W tym roku znów dwukrotnie przegłosowano, że nie będzie żadnych sankcji dla niesolidnych. Gdyby tylko koszykarze byli lepiej zorganizowani, mogłoby się to skończyć jakimś protestem i poważnymi kłopotami dla PLK. Na razie pojawiły się tylko pierwsze kłopoty ze sprowadzaniem zawodników z zagranicy.

Pucharowo

Bilans roku: spory plus.

Poza Euroligą z udziałem Idei-Śląsk Wrocław nie ma rozgrywek pucharowych w telewizji. A szkoda, bo przez to łatwo zapomnieć, jak świetnie sobie radzą nasze zespoły. W pierwszej połowie 2002 roku Anwil dotarł najdalej w historii w Pucharze Saporty (półfinał), a Prokom-Trefl Sopot radził sobie nieźle w Pucharze Koracza (1/8 finału). Dodatkowo Polonia-Warbud Warszawa zaszła aż do Final Four w prestiżowej Lidze Północnej.

W nowym sezonie jest jeszcze lepiej. Anwil i Prokom bez porażki wygrały swoje grupy w Pucharze Mistrzów i zagrają w Final Four Ligi Północnej. Bliska awansu do następnej rundy była także Polonia, a przyzwoicie w debiucie spisał się zespół z Ostrowa. Po raz pierwszy w historii żaden ze startujących klubów nie skompromitował się i spełnił w zasadzie swoje cele. Szkoda tylko, że nie mamy przedstawiciela w prawdziwej "drugiej lidze" europejskiej koszykówki, czyli Pucharze ULEB organizowanym przez szefów Euroligi. Prokom odmówił uczestnictwa i chyba żałuje. Tak czy owak to najlepszy od dziesięcioleci rok pucharowy polskich męskich drużyn.

Wpisuje się w to wszystko także zespół z Wrocławia, który na razie odnosi pojedyncze sukcesy - zwycięstwa na wyjeździe z takimi firmami jak Unicaja Malaga (na początku roku), Real Madryt i Partizan Belgrad. To kolejny etap na drodze do europejskiej czołówki. Największym sukcesem jest jednak pewne miejsce w 24-zespołowej elicie. Pamiętamy, jakie wątpliwości mieliśmy, gdy Euroliga zmniejszała się do 32 zespołów (po połączeniu z Suproligą), a potem do 24. Nie ma w niej już ekip z Belgii, Szwecji czy Portugalii, wypadł mistrz Rosji, a dla wrocławian jest miejsce. To bardzo ważne, nawet jeśli Idea jest ciągle dwa kroki za tegorocznym mistrzem Euroligi Panathinaikosem Ateny.

Kobieco

Bilans roku: spory plus.

Reprezentacja Polski koszykarek dość pewnie wywalczyła awans do mistrzostw Europy, zapewniając sobie miejsce w finałach po czterech z sześciu kolejkach eliminacji i następnie... przegrywając z kretesem dwa pozostałe mecze. Autentyczne sukcesy ma za sobą Lotos-VBW Clima Gdynia, który grał w finale Euroligi (najlepszy wynik od lat). Dzięki temu pierwszy raz mamy dwa zespoły w kobiecej Eurolidze. Utah Starzz w lidze WNBA ma za sobą najlepszy sezon w historii. Wszystkie te sukcesy wiążą się z osobą autentycznej gwiazdy polskiego sportu Małgorzaty Dydek. Najwyższa koszykarka świata ma za sobą zdecydowanie najlepszy sezon w karierze.

Mistrzostwa świata

Bilans roku: plus za widowiskowość i megaplus za to, co zobaczymy w 2004 w Atenach.

Oglądalność mistrzostw świata (poprzez dwa kanały dostępne w Polsce na platformach cyfrowych) pewnie wyniosła jakieś 0,0000001 populacji, ale to, co stało się w Indianapolis, było wielkim wydarzeniem. Wreszcie świat dogonił Amerykę i trzy reprezentacje narodowe (Argentyna, Jugosławia, Hiszpania) były w stanie wygrać z niemal najlepszymi koszykarzami z NBA. Zabrakło może dziesięciu najlepszych, ale to bez znaczenia - kiedy zbiorą się w sobie i zagrają w Atenach za dwa lata na igrzyskach olimpijskich, reszta świata będzie już gotowa mentalnie do równej walki. Bariera pękła i następne pokolenia nie będą już się wpatrywać w koszykarzy zza wielkiej wody jak w obrazek. A dodatkową atrakcją mistrzostw świata - poza upokorzeniem Amerykanów na ich terenie - był świetny finał, w którym Jugosławia po dogrywce pokonała Argentynę.

NBA

Bilans roku: zwykły minus.

Już nawet Michael Jordan nie był w stanie porwać za sobą tłumów. Najlepsza liga świata przeżywa kryzys, coraz mniej ludzi chodzi na mecze (w niektórych halach mniej niż 10 tysięcy średnio na mecz - nie do pomyślenia 10-15 lat temu). Mimo wielu zmian w przepisach punktów w 2002 roku pada średnio na mecz coraz mniej - już teraz niewiele ponad 90 na jeden zespół. Obrona strefowa złożona z samych dwumetrowców - to nie jest coś, co da się oglądać na dłuższą metę.

Poza tym zrobiło się nudno - po raz trzeci wygrali Los Angeles Lakers, tym razem w finale gromiąc 4:0 New Jersey Nets, a najlepszym zawodnikiem NBA okazał się - bez niczyich wątpliwości - Shaquille O'Neal. Mają już jednak wreszcie godnych rywali - Sacramento Kings byli o krok od wygranej w finale konferencji, a Dallas Mavericks wydają się być obecnie dużo lepsi. W 2002 roku narodziły się nowe wielkie gwiazdy - Chińczyk Yao Ming zdominuje ligę na długie lata, a 17-letni LeBron James gra jeszcze w szkole średniej, ale dla wielu Jordan to przy nim mały pikuś.

Dla nas największym wydarzeniem było podpisanie wartego 4,8 mln dol. trzyletniego kontraktu w Memphis Grizzlies przez Cezarego Trybańskiego. Mamy wreszcie naszego chłopaka w NBA i wcale nie jest ona tak odległa dla następnych. Teraz potrzeba pracy i lepszego zrozumienia tego, jak działa najlepsza liga świata.

Telewizyjnie

Bilans roku: duży minus.

Pamiętacie taki czas, kiedy można było w telewizji zobaczyć nie tylko co tydzień mecze ligowe, ale także niemal wszystkie spotkania w europejskich pucharach i uderzeniową dawkę NBA? Teraz to już daleka przeszłość. W 2002 roku nie udało się TVP - mającej kontrakt z PLK - pokazać ani jednego meczu ligowego w całości, co jest śrubowaniem rekordu świata - już żadna dyscyplina w żadnym kraju nie jest pokazywana "od połowy". NBA od dwóch lat w Polsce nie ma i dlatego debiut Polaka w tej lidze nie ma wydźwięku, jaki mieć powinien. Mistrzostw świata też nawet nie powąchaliśmy. I pomyśleć, że niektórzy oklaskiwali publicznie śmierć Wizji Sport, która dla koszykówki była niemal zbawieniem.

Bohaterowie koszykarskiego roku 2002

Żeljko Obradović - po raz piąty jako trener najlepszy w Eurolidze (tym razem z Panathinaikosem Ateny).

Małgorzata Dydek - coraz lepsza indywidualnie i zespołowo.

Cezary Trybański - milioner z zaskoczenia - znikąd do NBA.

Emanuel Ginobili - wicemistrz świata z kontraktem w Spurs.

Dejan Bodiroga - najważniejszy gracz finału MŚ.

Andrej Urlep - znów uratował tytuł mistrza dla Wrocławia.

Yao Ming - pierwszy koszykarz bez koszykarskich doświadczeń w USA wybrany z numerem 1 w drafcie do NBA.

Shaquille O'Neal - trzeci raz z kolei MVP finałów NBA.

Michael Jordan - wciąż gra.

Hakeem Olajuwon, Patrick Ewing, David Robinson - na szczęście już kończą grać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.