PŚ w Engelbergu: Powrót Martina Schmitta

Polscy kibice z utęsknieniem wyczekują pierwszego zwycięstwa Adama Małysza w tegorocznym Pucharze Świata, dla Niemców zawody w Engelbergu stoją pod znakiem powrotu Martina Schmitta.

Pierwszy z zeszłorocznych konkursów na skoczni Titlis w Engelbergu przeszedł do historii jako jeden z najbardziej zaciętych, ale stał również pod znakiem pomyłek sędziów. W drugiej serii Adam Małysz oddał najdalszy skok, prawidłowo wylądował telemarkiem, ale dwóch sędziów przyznało mu zaledwie po 16,5 pkt., spychając Polaka na czwarte miejsce. - To skandal - komentował wówczas postawę arbitrów polski sędzia z certyfikatem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej Edward Nadarkiewicz.

W drugim konkursie Małysz nie dał już żadnych szans konkurentom i pewnie wygrał. W niedzielę 16 grudnia ub.r. obejrzeliśmy również pierwszy przebłysk formy Simona Ammanna. Nieznany wówczas prawie nikomu Szwajcar zajął drugie miejsce. Jak będzie w tym roku?

Po treningach na Dużej Krokwi w Zakopanem trójka naszych skoczków (Adam Małysz, Tomisław Tajner i Marcin Bachleda) odleciała do Szwajcarii. - Tomek Pochwała skakał ostatnio bardzo nierówno, obok bardzo dobrych skoków trafiały mu się fatalne próby - wyjaśniał przyczyny pozostawienia młodego skoczka w Polsce Apoloniusz Tajner. - Powinien teraz potrenować, ustabilizować formę, a nie stresować się startami.

Treningi w Polsce dobrze ocenia Adam Małysz. - Skaczę bardzo stabilnie, widzę poprawę - mówi Małysz. - Staram się, jak tylko mogę, wiem, że stać mnie na wygranie konkursu w Pucharze Świata. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale świat idzie do przodu, konkurenci podglądali mnie, analizowali moje skoki i wyciągnęli wnioski - dodał dwukrotny zdobywca Pucharu Świata.

Tradycyjnie dobrej myśli jest trener Tajner, który apeluje o cierpliwość. - Zwycięstwa w końcu przyjdą, może już w Engelbergu - mówi.

Podobnie jak Apoloniusz Tajner liczy na dobry występ Małysza, tak emocje wśród niemieckich fanów podgrzewa Reinhard Hess. Trener Niemców uważa, że debiutującego po kontuzji i operacji kolana Martina Schmitta stać na miejsce w pierwszej dziesiątce. Według asystenta Hessa Wolfganga Steierta Schmitt po zaledwie 18 dniach treningu już osiągnął świetny poziom techniczny, a nawet przy dalekich skokach nie odczuwa żadnego bólu w kolanie. - Martin nie jest jeszcze w stu procentach formy fizycznej, więc trudno spodziewać się po nim cudów - mówi Hess. - Cieszę się z powrotu Martina, ale również z tego, że cała złota drużyna olimpijska powoli wraca do formy.

Kolejnym po Schmitcie niemieckim skoczkiem wracającym po kontuzji jest weteran Christoph Duffner. Pierwsze skoki w środę w Hinterzarten wypadły obiecująco i Duffner, który złamał rękę podczas przygotowań do sezonu, ma być kolejnym wzmocnieniem niemieckiej ekipy na Turniej Czterech Skoczni, najważniejszej dla nich imprezy sezonu.

Rok temu w Engelbergu

15.12.2002

1. Stefan Hocke (Niemcy) 134 i 132,5 m - 280,2 pkt. (141,7 i 138,5)

2. Sven Hannawald (Niemcy) 132 i 133,5 m - 278,9 (138,6 i 140,3)

3. Matti Hautamaeki (Finlandia) 132 i 134 m - 278,8 (137,1 i 141,7)

4. ADAM MAŁYSZ 133,5 i 135,5 m - 278,7 (139,8 i 138,9)

16.12.2002

1. ADAM MAŁYSZ 132 i 134,5 m - 281,7 pkt. (138,6 i 143,1)

2. Simon Ammann (Szwajcaria) 133,5 i 130,5 m - 275,7 (141,3 i 134,4)

3. Martin Koch (Austria) 134 i 126,5 m - 267,9 (141,7 i 126,2)

Liczba Małysza

335

tyle minęło od ostatniego pucharowego zwycięstwa Adama Małysza

ostatni raz Polak triumfował 20 stycznia w Zakopanem

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.