Wypowiedzi po meczu Schalke - Wisła

Mówią Kasperczak, Neubarth, Kapka, Rost, Uche, Baszczynski, Stolarczyk, Hajto.

Dla "Gazety" Henryk Kasperczak, trener Wisły

Byliśmy przygotowani na trudny mecz i cały czas realizowaliśmy założenia taktyczne. Graliśmy blokiem, dobrze wychodziliśmy z kontrami, a Żurawski potwierdził swoja klasę. Wisła to zespół, który zawsze dąży do zwycięstwa, stara się strzelić jak najwięcej goli. Morale naszej drużyny jest bardzo wysokie. Ten sukces, to taka mała "biała gwiazda" na tle czarnego obrazu polskiego futbolu. Oby nam świeciła jasno jak najdłużej.

Frank Neubarth, trener Schalke:

Ta porażka jest dla nas bardzo bolesna. Trzeba jednak zaznaczyć, że mój zespół miał sporo okazji, żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Niestety kilku kluczowych zawodników, jak choćby Poulsen, który nie trafił do pustej bramki, popełniało proste błędy. To demoralizująco wpłynęło na zespół. Po stracie drugiego gola rzuciliśmy się do ataku i wtedy Wisła nas dobiła. Krakowianie zasłużyli na awans. Gratuluję im sukcesu.

Zdzisław Kapka, wiceprezes Wisły:

Co bym teraz nie powiedział, to i tak będzie mało. To co nasi chłopcy zagrali w drugiej połowie... Po prostu piłka na najwyższym światowym poziomie. Pierwsze minuty były nerwowe i niepewne. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy gorsi od wspaniałej "bundesligowej" drużyny. Już po pierwszym golu byłem spokojny, że awansujemy. Wprawdzie gol na 1:1 podciął nam skrzydła, ale cały czas wierzyłem w sukces.

Frank Rost, bramkarz Schalke:

Niewątpliwie tak dotkliwa porażka oznacza, że przechodzimy kryzys. Wszyscy piłkarze będą musieli skoncentrować się, żeby wyjść z niego. Tak naprawdę źle zaczęło się z nami dziać po porażce w meczu Pucharu Niemiec z Bayernem w Monachium. W tym meczu zaprzepaściliśmy awans, marnując sporo sytuacji stuprocentowych. Taki jest futbol. Jeśli nie strzelasz, to tracisz gole. Życie toczy się dalej.

Kalu Uche, strzelec drugiego gola dla Wisły:

Wiesz, że śniło mi się w nocy, że strzelam gola? Bardzo się cieszę z tej bramki. Ona dała nam awans. Dziękuję Kamilowi Kosowskiemu za wspaniałe podanie z wolnego. Dzięki niemu trafiłem głową idealnie. Po mojej bramce rywal musiał się odkryć, a wtedy kolejne gole po naszych kontratakach były tylko kwestią czasu. Długo nie mogłem opuścić murawy po meczu. W takiej chwili mógłbym na niej siedzieć długo. Będzie wielka feta w rodzinnym gronie w Nigerii, gdzie wyjeżdżam na święta Bożego Narodzenia. Dziękuję Bogu za wszystko, że trafiłem do Wisły, gramy tak dobrze w Pucharze UEFA.

Obrońca Wisły Marcin Baszczyński:

Lepiej wytrzymaliśmy ten mecz kondycyjnie i w drugiej połowie zdobyliśmy przewagę, a jej efektem były trzy gole. Wisła wykorzystała większość sytuacji podbramkowych, a nasi rywale podobne okazje marnowali.

Pomocnik Wisły Kamil Kosowski:

Cieszę się bardzo z sukcesu i zwycięstwa, ale moim największy marzeniem jest teraz, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu i być razem z moim dzieckiem. Chcę także odpocząć.

Obrońca Wisły Maciej Stolarczyk:

Ten mecz to była męska gra. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć jak równy z równym nawet z najlepszymi zespołami europejskimi. Umiemy grać na wyjeździe i koncentrować się na najważniejsze spotkania.

Tomasz Hajto, strzelec gola dla Schalke

Wisła strzeliła bramkę i to nas zupełnie zaskoczyło. Szybko jednak udało nam się odrobić straty. Potem Poulsen zmarnował znakomitą sytuację. Jak można nie trafić z dwóch metrów do pustej bramki? On tego dokonał. Następnie Uche, który ma 160 cm wzrostu, strzela nam głową, bo nie pokrył go Matellan (w rzeczywistości Uche ma 179 cm - przyp. red). To nie był dobry dzień tego obrońcy. Dwa stracone gole podłamały nas, a dobił nas zupełnie trzeci gol. Mpenza zagrał do tyłu, a Maciek Żurawski trafił do siatki. Agali tak strzelał, że piłka wychodziła na aut. W szatni była atmosfera grobowa. Nie mogła być inna po porażce 1:4 z Wisłą u siebie. Jutro wydarzy się w klubie coś złego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.