Euro 2012. Wzrokiem za piłkarzem: Rooney i Szewczenko. Wujek Wayne daje radę

Miał być wielki pojedynek wielkich napastników. Wayne Rooney wypadł dobrze, strzelił jedynego gola. Andrij Szewczenko przegrał z wodą w kolanie.

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Przy takim meczu, jak starcie Anglii z Ukrainą, trudno było przegapić pojawienie się na jednym boisku dwóch wielkich piłkarzy. Wayne Rooney wracał do gry po dyskwalifikacji za czerwoną kartkę w kwalifikacjach. Wracał do reprezentacji Anglii jako "ten dojrzały Wazza" - lider, przywódca - który w całym poprzednim sezonie ligowym dostał jedną żółtą kartę i grał zespołowo, skutecznie. Z drugiej strony był dżentelmen, weteran Ukrainy Andrij Szewczenko, przykładny mąż supermodelki, kolega i wspólnik Armaniego, 36-letni symbol futbolu z trójzębem w herbie.

Ale woda w kolanie ograniczyła możliwości Szewczenki do 20 minut truchtania w końcówce. Wyróżnił się tylko ostrym faulem na Ashleyu Youngu, który założył mu "siatkę". Miał pięć celnych podań i jeden przechwyt. Karierę w kadrze zakończył symbolicznie dla ambitnej, ale przegranej w Euro 2012 reprezentacji Ukrainy. W ostatniej akcji meczu nie zrozumiał się z nową gwiazdą Jewhenem Konoplianką, a po końcowym gwizdku uznał za stosowne zwrócić uwagę sędziemu bramkowemu, że popełnił błąd.

Kiedy Szewczenko tracił nerwy, Rooney potwierdził w tym spotkaniu, że wiele okoliczności, w tym przymusowa "odsiadka" w dwóch pierwszych meczach, pozwoli mu być może wreszcie zagrać dobry turniej. Od ośmiu lat nie strzelił bramki dla Anglii w wielkim turnieju, ale warto pamiętać, że w 2004 r. jako 19-latek trafił aż cztery razy w meczach grupowych, zanim pokonała go w ćwierćfinale poważna kontuzja. Teraz - świeży i skoncentrowany na grze - mógł mieć wreszcie trochę piłkarskiego szczęścia.

W meczu z Ukrainą zaczął słabo, tracąc w pierwszych 20 minutach pięć piłek. Od tego momentu do końca meczu stracił jednak tylko sześć, pokazując dobrą współpracę z partnerem z ataku Manchesteru United Dannym Welbeckiem oraz charakterystyczny dla siebie ciąg na bramkę rywala. Było kilka rajdów i 14 podań do przodu przy zaledwie ośmiu do tyłu. Były cztery strzały. Był gol, podczas którego w telewizji było widać głównie fatalny błąd bramkarza Andrija Pjatowa, ale tyle samo winy miał Denys Harmasz, który pilnował Rooneya przy dośrodkowaniu i z nieznanych przyczyn pobiegł w inną stronę niż Anglik. W sumie zaliczył pozytywny występ, jakiego od dawna na tym poziomie reprezentacyjnym nie miał.

Może dlatego, że Rooneya nie przytłacza ciężar turnieju. Jako nastolatek, który zdobędzie świat, ponoć powiedział w szatni do zdumionych kolegów przed pierwszym meczem Euro 2004: "Chłopaki, po prostu podajcie. Ja zrobię resztę". W kolejnych latach w reprezentacji pełnej gwiazd napięcia były równie duże. Teraz "Wazza" pooglądał sobie kolegów z boku, a ci dali radę. Na Ukrainie nie ma w zespole Anglii już tylu gwiazd, dawno też oczekiwania wobec reprezentacji nie były w Londynie i okolicach tak skromne. Weteranów też jakby mniej, kontuzja wyeliminowała Franka Lamparda, więc duża część składu może mówić do 28-letniego ledwie napastnika "Wujku Wayne". A to mu chyba całkiem odpowiada.

Zobacz wideo

Statystyki napastników

Zdobądź piłkę skopaną na meczu Euro!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.