Kamil Kosowski: Schalke niczym nas nie zaskoczyło. Zagrali świetnie, zgodnie z tym, co zapowiadali, że na wyjazdach nieźle im idzie. Zablokowali nasze skrzydła. A my nie przebijaliśmy się do przodu, bo brakowało gry bez piłki. Nie wychodziliśmy do piłki. W sytuacjach podbramkowych remisowo, więc wynik jest sprawiedliwy.
Faktycznie, nasza gra troszkę "siadła". Można powiedzieć, że Schalke odebrało nam nasze atuty. Musimy teraz ostro popracować i lepiej zagrać w Gelsenkirchen. Wiem, że to po mojej stracie piłki straciliśmy gola w tym spotkaniu, ale nie mam o to do siebie pretensji. Przecież mieliśmy dużo strat i nic się nie działo. Poza tym po moim błędzie Poulsen przejął piłkę pod własnym polem karnym, a stamtąd bramek się nie strzela.
Nie. Błędy wszystkim się zdarzają. Angelo wygrał sporo pojedynków z rywalami, więc nie ma z czego robić tragedii.
Apetyty były wielkie, kibice myśleli że wygramy 5:0. Ludzie powinni trochę ochłonąć. Dużo nam brakuje do takich zespołów. Zresztą kibice którzy pojadą do Gelsenkirchen będą mieli okazję się o tym przekonać i porównać sobie, gdzie my jesteśmy, a gdzie Schalke.
Będziemy walczyć o korzystny rezultat na wyjeździe.
Niezbyt często wpadaliśmy na siebie, ale raz nasze starcie skończyło się dla Tomka żółtą kartką. Hajto grał na stoperze, wydaje mi się, że rozegrał niezły mecz. Po zdobyciu bramki mieliśmy okres dobrej gry, gdy trochę stłamsiliśmy zespół niemiecki, ale w drugiej połowie to rywal prowadził grę.
Popełniliśmy wtedy błędy indywidualne. Ja mogłem szybciej rozegrać piłkę, a za drugim razem nie podniosłem głowy, żeby zauważyć wychodzących na pozycję Marcina Kuźbę i "Żurawia". Później już sam mogłem kończyć tę akcję, ale nie strzeliłem jak należy. Na pewno nie był to tak dobry mecz jak ten z Parmą.
Ale to my będziemy musieli atakować i strzelić bramkę. Jeśli uda się strzelić gola, Schalke będzie miało problemy. Jednak Schalke ma teraz ułatwione zadanie.
Parma była mniej doświadczona, miała w składzie wielu młodych graczy i preferowała inny, bardziej techniczny styl gry. Zespoły włoskie grają ofensywnie, nie kalkulują, co udowodnili parmeńczycy w Krakowie. Natomiast Schalke to taka typowa niemiecka maszyna, która przez 90 minut gra "swoje".
Nie wiem, czy akurat w tym meczu przekonaliśmy ich do siebie, ale wiedzą na co nas stać po meczach z Parmą i ligowych. Ten mecz po prostu nam nie wyszedł, jednak nic się nie dzieje. W głębi serca wierzę w awans.