Bundesliga. Niemcy krytykują Lewandowskiego. "Psuje święto"

Borussia Dortmund pokonała w meczu przedostatniej kolejki Bundesligi Kaiserslautern 5:2. Kolejne dobre spotkanie rozegrał Robert Lewandowski, który zaliczył asystę. Ale i tak pod adresem Polaka przetoczyła się w niemieckich mediach fala krytyki. Powód? Zwlekanie z przedłużeniem kontraktu z mistrzem Niemiec

Tak relacjonowaliśmy na żywo mecz Borussii z Kaiserslautern ?

Reprezentant Polski, który pod nieobecność m.in. Jakuba Błaszczykowskiego, zagrał na pozycji ofensywnego pomocnika, otrzymał za swój występ bardzo dobre noty. Serwis Goal.com przyznał mu ocenę "7" w dziesięciostopniowej skali. "Nie strzelił gola, ale popisał się wieloma świetnymi zagraniami" - napisał portal. Lepsze oceny otrzymali tylko autor hattricka Lucas Barrios oraz Ivan Perisić, który zdobył gola i zaliczył dwie asysty.

Ale obok wielu pochwał (także ze strony lokalnych gazet "Der Westen" i "Revier Sport" - obie przyznały Polakowi "dwójkę", gdzie "1" to najwyższa nota) pod adresem Polaka przetoczyła się spora fala krytyki. "Tylko Lewandowski zepsuł siedmiobramkowe święto Dortmundu" - tytułuje swoją relację dziennik "Bild".

Niemców zaczyna irytować, że Lewandowski nie zdecydował jeszcze, czy zostaje na kolejny sezon w Borussii. Niedawno odrzucił propozycję przedłużenia kontraktu, jaką przedstawił mu klub. Jego menedżer Cezary Kucharski zapowiedział, że Polak zostanie w Dortmundzie jeśli będzie zarabiał 400 tysięcy euro miesięcznie. W tym sezonie Lewandowski, który strzelił aż 20 bramek w Bundeslidze, dostawał około 120 tys. miesięcznie.

Oliwy do ognia dolał Kucharski kilka dni temu. Niemal wszystkie niemieckie media cytują jego wypowiedź dla "Westfälische Rundschau". - To, czy Lewandowski nadal będzie w przyszłym sezonie grał w żółto-czarnej koszulce jest nadal sprawą otwartą - powiedział menedżer. I dał do zrozumienia, że wszystko prawdopodobnie okaże się dopiero po turnieju Euro 2012, po którym kto wie, może cena Polaka jeszcze wzrośnie.

Zobacz wideo

A kolejka po Lewandowskiego już się ustawia. Zainteresowany sprowadzeniem polskiego napastnika jest Bayern Monachium. W niedzielę "Daily Mirror" podał też, że pytały o niego wielkie angielskie kluby - Arsenal Londyn, Manchester City oraz Chelsea.

Niemieckie media piszą, że taka niepewność, czy Lewandowski będzie grał w Dortmundzie, czy nie, nie wpływa dobrze na drużynę. "Borussia jest o krok od punktowego rekordu Bundesligi. Jeśli wygra ostatnie spotkanie z Freiburgiem będzie miała 81 punktów, najwięcej w historii. Czyli wszystko w BVB jest w najlepszym porządku? Nie! Bo Lewandowski zakłóca atmosferę święta" - czytamy w "Bildzie".

W trudnej sytuacji jest m.in. Barrios, który przegrał rywalizację z Polakiem i zastanawia się nad przenosinami do innego klubu. Oczywiście żadnego klubu by nie zmienił, gdyby Lewandowski nagle postanowił sam odejść.

O napiętej atmosferze mogłaby też świadczyć wypowiedź Shinji Kagawy dla japońskich mediów. Kolega z zespołu miał skrytykować Lewandowskiego m.in. za boiskowy egoizm. - Lewandowski nie szuka raczej gry kombinacyjnej, tylko woli sam strzelać bramki. Często nie dostaję od niego podań, kiedy wychodzę na pozycję. Gdyby lepiej współpracował, strzelałbym więcej goli - cytowała go "Nikkei". W sobotę Japończyk poinformował, że nigdy takich słów nie mówił, a japońskie media przeinaczyły sens jego wypowiedzi. Ale kto wie, może coś jest na rzeczy.

Zobacz wideo

Jurgen Klopp: Lewandowski nie jest na sprzedaż

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.