- W Polsce wszystko się właściwie wyprzedało. Na Ukrainie wciąż mamy ok. 50 tys. biletów - potwierdził odpowiedzialny w UEFA za kwestie związane z biletami Pedro Correia.
- To żadna tajemnica, że w Polsce zapotrzebowanie było znacznie większe, niż na Ukrainie - dodał.
Euro 2012 rozpocznie się 8. czerwca w Warszawie, a zakńczy się finałem 1. lipca w Kijowie.
Ukraiński sektor turystyczny oskarżany jest o próbę wykorzystania okazji i ustalanie zdecydowanie zbyt wysokich cen za zakwaterowanie bardzo niskiej jakości, co okazało się odstraszające dla kibiców.
Wizytujący w kwietniu Ukrainę szef UEFA, Michel Platini, mówił ze złością o "bandytach i kanciarzach".
Do kłopotów z zakwaterowaniem dochodzą problemy z dotarciem do niektórych miejsc. Naprawdę kiepska komunikacja z Donieckiem również winna jest niewielkiej liczby chętnych do wybrania się tam na mecz.
Anglia gra w Doniecku 11. czerwca mecz otwarcia swojej grupy z Francją. Zapaleni angielscy kibice, którzy normalnie powinni wykupić już wszystkie dostępne dla nich bilety, zakupili na razie tylko połowę z 7 tys. dostępnych dla nich wejściówek.
- Jeśli chodzi o Ukrainę, to przecież te wyniki są naprawdę dobre. Mówimy tak naprawdę o 1,4 mln biletów, a zostało ich 50 tys. - tłumaczy Correia.
- Z pewnością ma to też związek z sytuacją ekonomiczną Europy, kosztem podróży, kosztem zakwaterowania - dodał.
Correia jest spokojny o nabywców dla biletów i wyjaśnia, że to nie pierwszy taki przypadek w historii.
- Zwykle naszym celem jest 95 proc. biletów, przecież to niemożliwe sprzedać 100 proc. - uważa. - Przy Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii sprzedaliśmy ok. 60 tys. biletów w ostatniej chwili. Nie jest to więc nic niezwykłego.
Wygraj bilet na Euro 2012! Przekonaj nas, że to Ty powinieneś wnieść flagę!
Polussia odbiera Smudzie alibi ?