Widzew awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski

W meczu przy pustych trybunach padło aż sześć goli. Łodzianie byli zdecydowanie lepsi.

- Kierownik Gapiński już zapowiada, że zadzwoni do PZPN, by z Pogonią też grać przy pustych trybunach. Brak kibiców przyniósł nam szczęścia - żartował po spotkaniu z Zagłębiem Franciszek Smuda, szkoleniowiec łódzkiej drużyny. Trudno się dziwić, że trener miał znakomity humor, bo jego podopieczni wreszcie zagrali efektownie i przede wszystkim skutecznie.

Obie drużyny rozpoczęły grę zmienionych składach. Wśród gospodarzy brakowało dwóch podstawowych obrońców - Kazimierza Węgrzyna (kontuzja) i Darcy Monteitro. Smuda: - Darci przed meczem zadzwonił, że już wyzdrowiał i jest gotowy do gry.

Brazylijczyka zastąpił, co było sporą niespodzianką, Żelijko Mrvaljević. Młody Jugosłowianin spisał się całkiem nieźle.

Pierwsza połowa, a właściwie jej duża część, nie zapowiadała jednak tak szczęśliwego finału. Lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy ładnie rozgrywali piłkę, ale bez efektów. Za to pierwsza składna akcja widzewiaków zakończyła się golem: Maciej Terlecki podał w pole karnego do Rafała Grzelaka, ten zgrał głową do Giuliano, który spokojnie kopnął do bramki.

Później częściej przy piłce byli goście, ale Robakiewicz nie miał za wiele pracy. I zachowałby czyste konto, gdyby nie błąd Michała Stasiaka. Młody stoper interweniował tak nieszczęśliwie (prawdopodobnie poślizgnął się), że podciął Enkeleida Dobiego. Gdyby nie dotknął rywala, ten wypadłby z piłką poza boisko. A tak sędzia podyktował rzut karny, wykorzystany przez Andrzeja Szczypkowskiego.

Szansę na podwyższenie wyniku w pierwszej połowie mieli Mrvaljević (jego strzał z 25 m z trudem obronił Krupski) i Miodrag Andjelković (po podaniu... Robakiewicza oszukał obrońcę, ale po jego uderzeniu piłkę z trudem wybił bramkarz). Wreszcie w tuż przed przerwą Artur Andruszczak sfaulował mijającego go Andjelkovicia, a z 11 m pewnie trafił do siatki Giuliano.

Po przerwie Widzew był już zdecydowanie lepszy. Podopieczni Franciszka Smudy spokojnie bronili się i kontrowali. Szkoda tylko, że grali nieskutecznie. Gdyby ich celowniki były lepiej ustawione, wynik mógł być znacznie wyższy. Ale nie ma co narzekać, bo czterech goli na stadionie przy al. Piłsudskiego widzewiacy nie strzelili już bardzo dawno.

Najładniejsza była trzecia bramka. Zaczęło się od przerzutu Giuliano do Grzelaka, ten dośrodkował w pole karne, gdzie byli Damian Seweryn i Piotr Włodarczyk. Pierwszy z nich główkował w bramkarza, lecz poprawka drugiego była skuteczna. Drugi karny dla łodzian został podyktowany po faulu Jarosława Krzyżanowskiego na Hermesie. I tym razem Giuliano kopnął bardzo mocno i celnie.

Łodzianie grali szybko i z rozmachem, a że bardzo dobrze spisywali się obrońcy, Zagłębie rzadko niepokoiło Robakiewicza. Dopiero w ostatnich minutach lubinianie przycisnęli, ale wykorzystali jedną okazję. W tym momencie zza bramy stadionu słychać było śpiew "nic się nie stało, Widzew, nic się nie stało".

Kolejnym przeciwnikiem łódzkiej drużyny w Pucharze Polski będzie drugoligowy Polar Wrocław. Tym razem jednak zespoły rozegrają dwa mecze - 6 listopada w Łodzi i 30 listopada we Wrocławiu. Zwycięzca tej rywalizacji trafi na Wisłę Kraków lub Ceramikę Opoczno.

W niedzielę w lidze Widzew zagra z Pogonią Szczecin. Trener Smuda będzie mógł skorzystać z Węgrzyna i Monteiro.

Widzew 4 (2)

Zagłębie 2 (1)

Strzelcy bramek

Widzew: Giuliano 3 (9., 43. i 67., z karnych), Włodarczyk (53.)

Zagłębie: Szczypkowski (30., z karnego), Moskalewicz (86.)

Widzów: 50.

Sędziował: Grzegorz Kasperkowicz (Poznań).

Widzew: Robakiewicz - Ciesielski, Stasiak, Batata, Mrvaljević - Giuliano, Terlecki (86. Brodecki), Seweryn (64. Hermes), Grzelak - Andjelković (76. Dymkowski), Włodarczyk.

Zagłębie: Krupski - Radżius, B. Zając, Kłabukow (55. Kowalski) - Lizak, Szczypkowski, Drumlak, Krzyżanowski, Andruszczak Ż (72. Grzybowski) - Dobi (72. Klimek), Moskalewicz.

Widzew - Zagłębie

15 strzały 6

9 strzały celne 3

12 faule 21

4 spalone 4

2 rzuty rożne 6

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.