Monika Krawiec: Cieszę się, że dostałam szansę od trenera Zapolskiego i staram się ją w każdym meczu wykorzystać. Widać efekty pracy wykonanej na treningach szybkościowych. Nie ukrywam, że sporo też zależy od dyspozycji dnia.
Z Lotosem Gdynia było 21 punktów, w Toruniu zdobyła Pani o cztery oczka więcej. Który mecz Pani bardziej zapamięta?
- To nie ma znaczenia, ile punktów rzucę. Ważniejsze jest, że w ogóle gram i zespół pokonuje rywalki. Z Eureką musiałyśmy wygrać, by zmazać plamę po porażce z SMS-em Warszawa. Udowodnić, że był to wypadek przy pracy.
- Chyba za bardzo się starałam i ostatecznie nic z tego nie wyszło. Muszę się jeszcze sporo nauczyć, daleko mi do ideału koszykarki.
- Nie jesteśmy zespołem skazanym na spadek. Na pewno nie brakuje nam ambicji i serca do walki.
- Przed czterema laty, gdy grałam w juniorkach Ostrovii przeciwko Wiśle, wypatrzył mnie trener Krzysztof Lara, który złożył mi ofertę. Porozmawiał z moim klubowym trenerem i chociaż miałam zaledwie 14 lat i bałam się, to zdecydowałam się na przenosiny do Krakowa.
- W podstawówce do 11. roku życia uprawiałam biegi. W siódmej klasie zmieniłam szkoły podstawowe. Zaczęłam grać w UKS-ie Olimpijczyk, z którego trafiłam do Wisły.
- Są nimi Alan Iverson, koszykarz grający w NBA, i amerykańska lekkoatletka Marion Jones.
- Posłuchać "czarnej" muzyki hiphopowej. Poza tym uczę się w maturalnej klasie liceum i na więcej nie mam już czasu.
Monika Krawiec 18 l., rozgrywająca, 172 cm. W swoim dorobku sportowym ma brązowy medal mistrzostw Polski szkół podstawowych w 1997 r. i szóste miejsce z Ostrovią w MP kadetek w 1998 r. Uczennica IV klasy 31 LO w Krakowie.