Awantura Szarmach kontra Górnik Pszów o piłkarza Mańkę

Działacze czwartoligowego Górnika Pszów czują się oszukani. Ich najbardziej utalentowany piłkarz wyjechał grać we Francji. Czy w sprawie maczał palce Andrzej Szarmach, legenda polskiej piłki?

Dariusz Mańka był w ubiegłym sezonie najlepszym snajperem na boiskach ligi okręgowej. Dla Górnika Pszów zdobył aż 48 goli. Nic dziwnego, że utalentowanym napastnikiem z Pszowa zainteresowali się przedstawiciele ligowych klubów: Górnika Zabrze, Amiki Wronki i Wisły Płock. W lipcu Mańka niespodziewanie znalazł się jednak... we Francji. - Dostał zaproszenie od Andrzeja Szarmacha i pojechał. Jesteśmy zbulwersowani, że pan Szarmach w ogóle nie skontaktował się z nami, a na dodatek zabronił Darkowi podpisywania jakichkolwiek dokumentów klubowych. Przez to nie możemy go zgłosić do rozgrywek - żalił się nam wtedy Tomasz Gajewski, trener Górnika.

Młody piłkarz znalazł miejsce w zespole piątej ligi francuskiej E.S. Rochelaise z La Rochelle. W klubie dowiedzieliśmy się, że 20-latek podpisał już kontrakt i zagrał w dwóch spotkaniach - jednym w Pucharze Francji i jednym w lidze. W tym drugim zdobył nawet gola, a La Rochelle prowadzi w tabeli. - Darek to bardzo perspektywiczny zawodnik. Ma bardzo dobrą prawą nogę. Na razie się u nas aklimatyzuje, liczymy na niego - podkreśla Christian Zajaczkowski, trener La Rochelle, wnuk polskiego górnika emigranta.

Szkoleniowca La Rochelle pytamy, jak Mańka znalazł się w jego zespole. - Przedstawił go nam Andrzej Szarmach - wyjaśnia Zajaczkowski. W Pszowie na sławnym polskim napastniku z lat 70. i 80. nie zostawiają suchej nitki. - Szarmach podwędził nam Darka i teraz nic za niego nie dostaniemy! - wścieka się Henryk Piejak, działacz Górnika. - A przecież wychowywaliśmy go 11 lat. Próbowaliśmy interweniować w PZPN, ale tylko wykosztowaliśmy się na pisma. Okazało się, że za granicą piłkarz amator może grać, gdzie chce - dodaje Piejak.

- Pan Szarmach kilka razy był w naszym klubie, rozmawiał z nami. Parę tygodni temu dzwonił do nas z prośbą, żeby nie robić Darkowi żadnych problemów z wydaniem certyfikatu do francuskiego klubu - dodaje trener Gajewski.

- La Rochelle oferowała nam za Darka 300 euro. Nie przyjęliśmy jednak tych pieniędzy, bo wystawilibyśmy się tylko na pośmiewisko. Pan Szarmach wykorzystał furtki w naszym prawie. Skoro jest tak, że za granicą piłkarz amator może grać, gdzie chce, to teraz każdy może wywieźć młodego obiecującego zawodnika. Takiego, który gra w amatorskich klubie, gdzie nie podpisuje się kontraktów. Pytanie tylko, jaki sens ma wtedy szkolenie własnej młodzieży? - zastanawia się szkoleniowiec z Pszowa.

współpraca: pacz

Dla Gazety

Marcin Stefański

szef Departamentu Rozgrywek PZPN

- Jeżeli piłkarz jest amatorem, to zgodnie z przepisami FIFA może bez problemów wyjechać za granicę, znaleźć tam sobie nowy zespół, a jego macierzysty klub nie ma szans na pieniądze z takiego transferu. Takie są przepisy międzynarodowe. Przy piłkarzach amatorach ciężko mówić o ekwiwalencie. Piłkarz grający za granicą musiałby zmienić swój status: na zawodnika nieamatora, żeby klub, w którym wcześniej grał, otrzymał za niego pieniądze. Kluby w Polsce muszą się dobrze zapoznać nie tylko z przepisami krajowymi, ale i międzynarodowymi. Jeśli w jakimś klubiku, nawet A-klasowym pojawi się prawdziwa perełka, to naprawdę warto zadbać o swój interes i podpisać z nim kontrakt. Często zdarza się tak, że kluby płacą swoim zawodnikom jakieś "nieformalne" pieniądze. Lepiej podpisać kontrakt, nawet na 50 czy 100 zł miesięcznie. Wtedy w świetle futbolowego prawa taki piłkarz przestaje już być amatorem i nie tak łatwo podpisać z nim nowy kontrakt.

not. zich

Czego ode mnie chcecie?

MICHAŁ ZICHLARZ: Czy ma Pan coś wspólnego z transferem Dariusza Mańki do Francji?

ANDRZEJ SZARMACH: Nie. Nic o tym nie wiem.

Działacze i trener Górnika Pszów mówią co innego.

- Chyba się pomylili. Owszem, byłem na meczu w Pszowie kilka miesięcy temu, ale ze swoim kolegą, prezesem Pierwszego Chwałowice. To tyle.

Godzinę później.

Rozmawialiśmy przez telefon z przedstawicielami francuskiego klubu z La Rochelle. Powiedzieli nam, że Dariusza Mańkę przedstawił im Andrzej Szarmach...

- Czego wy ode mnie chcecie?! Francuzi szukali piłkarzy, to dałem im kilka propozycji. Później dowiedziałem się, że Dariusz Mańka napisał prośbę o skreślenie z listy zawodników Górnika Pszów. Działacze z La Rochelle chcieli, żebym pomógł w załatwieniu tej sprawy. Chodziło o tłumaczenie. Na tym moja rola się skończyła. Działacze z Pszowa mogą mieć pretensje tylko do siebie. Jeżeli wyraziliby zgodę na przejście piłkarza do La Rochelle, to klub francuski na pewno chciałby z nimi rozmawiać.

Rozmawiał Michał Zichlarz

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.