CSKA MOSKWA

Olbrzymie pieniądze, wspaniali zawodnicy, utytułowany trener i wielkie ambicje. Ale przed rokiem było podobnie, a nic z tego nie wyszło

Podczas gdy wiele zespołów w przerwie między sezonami zmienia zaledwie kilku zawodników, w CSKA nastąpiła rewolucja, i to nie tylko w kadrze. Wszystko przez fatalny ubiegłoroczny sezon, kiedy to także drużyna pełna gwiazd nie powalczyła specjalnie w Eurolidze, a w lidze rosyjskiej po prostu się skompromitowała, nie awansując nawet do półfinału. Trener Valerij Tichonienko tak prowadził zespół, że zawodnicy wybierali sobie, kiedy grają na serio, a kiedy nie. I w najważniejszych meczach sezonu nie wiedzieli, jak mają grać.

Nowy prezes wyrzucił trenera, pożegnano się z największymi gwiazdami (Turkcan, Giricek, McCants, Wolkowysky), a w ich miejsce za jeszcze większe pieniądze sprowadzono nowe. CSKA dysponuje bowiem praktycznie nieograniczonymi funduszami i Ivković, który podpisał trzyletni kontrakt, mógł sobie zażyczyć, kogo tylko chciał. Za to musi zdobyć mistrzostwo Rosji i wywalczyć awans do Final Four Euroligi.

Największy problem to brak wspólnych treningów. Już w pierwszym meczu ligowym CSKA napotkało na niespodziewane problemy i wygrało w Khminki dzięki rzutowi w ostatniej sekundzie. Gatling nie jest klasycznym środkowym, Songaila popełnia jeszcze wiele prostych błędów, a Zahar Paszutin wyraźnie ma dość koszykówki po mistrzostwach świata, gdzie był najlepszym zawodnikiem Rosji. Rozwiązanie wszystkich problemów nie powinno jednak zająć takiemu fachowcowi jak Ivković dużo czasu.

Śląsk jeszcze nigdy nie wygrał z CSKA (grał czterokrotnie) i teoretycznie nic nie wskazuje na to, aby ta zła seria mogła się skończyć w tym sezonie. Na szczęście w sporcie liczy się praktyka.

Największe sukcesy: zwycięzca Pucharu Europy w 1961, 1963, 1969 i 1971 roku.

W poprzednim sezonie: 3. miejsce w grupie H w drugiej rundzie Euroligi (w sumie bilans 11-8). 5. miejsce w lidze rosyjskiej.

DUSAN IVKOVIĆ

Koszykarzem był niezłym, ale prawdziwe sukcesy zaczął odnosić jako trener. I od ponad 15 lat jest niemal na szczycie. Z reprezentacją Jugosławii trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, raz mistrzostwo świata, wicemistrzostwo olimpijskie, z PAOK-iem Saloniki Puchar Europy, z AEK-iem Ateny Puchar Saporty, a jeszcze kilka razy ocierał się o najważniejsze europejskie trofea. Co ciekawe jednak, nigdy nie zdobył mistrzostwa kraju, a jeżeli tym razem mu się nie uda, to będzie wielka sensacja.

Działacze CSKA musieli popisać się ogromnymi zdolnościami negocjacyjnymi, aby go zatrudnić. Serb miał bowiem objąć Denver Nuggets, a praca w NBA dla każdego europejskiego trenera to ogromne wyzwanie.

- Chciałem jednak ponosić pełną odpowiedzialność za to, co będę robił, a w Denver przynajmniej w pierwszym sezonie nie było to możliwe - tłumaczył Ivković powody pozostanie w Europie. - CSKA to klub z wielka tradycją i olbrzymie wyzwanie dla mnie. Stopniowo musimy odradzać rosyjską koszykówkę. Ale łatwo nie będzie, bo prawie wszystko w tym klubie jest nowe.

A może po prostu wolał walczyć o najwyższe cele w Europie, zamiast firmować swoim nazwiskiem najgorszą drużynę w NBA?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.