Formuła 1. Roszady w bolidzie Kubicy

Nick Heidfeld zaliczył już wiele upadków w Formule 1, ale za każdym razem udało mu się podnieść. Niewykluczone, że Niemiec wróci do gry i to jeszcze w tym roku, bo jego zastępca raczej nie utrzyma się w fotelu do końca sezonu. Na razie Bruno Senna ma zagwarantowane starty tylko w dwóch wyścigach.

Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

Wiadomość o wypadnięciu Nicka bywalcy padoku przyjęli bez zaskoczenia. Oczywiste jest, że Niemiec nie spełnił oczekiwań zespołu. Zamiast śrubować tempo i dawać przykład Witalijowi Pietrowowi - tak jak robił to Robert Kubica - w kwalifikacjach regularnie odstawał od Rosjanina, a w wyścigach był niewiele lepszy. Słowem - sam sprowadził na siebie kłopoty.

Z drugiej strony, z dala od toru swoje wielkie interesy robił Gerard Lopez - genialny biznesmen i właściciel Lotus Renault. Jego spółka inwestycyjna Genii Capital podpisała niedawno wielki kontrakt z Brazylijczykami, więc dalszy rozwój wypadków był do przewidzenia. W bolidzie Lotus Renault musiał znaleźć się Brazylijczyk. Pietrow płaci za starty, więc miejsca ustąpił Heidfeld.

Podczas dzisiejszej konferencji Senna uśmiechał się od ucha do ucha. To inteligentny, miły i elokwentny facet, ale to nie pomoże mu w utrzymaniu pozycji. Pod względem talentu bardzo daleko mu do słynnego wuja Ayrtona, jednego z absolutnie najlepszych kierowców w historii Formuły 1. Młodszy Senna nie zawojuje świata F1, a jego zespół musi gromadzić jak najwięcej punktów. Nie dość, że czwarte miejsce w rankingu konstruktorów odebrał im Mercedes, to z tyłu czają się jeszcze ekipy Sauber oraz Force India.

Przewaga Lotus Renault jest solidna, lecz przy tak słabym składzie także piąta pozycja w mistrzostwach będzie zagrożona. A spadek o każdą kolejną lokatę to straty rzędu kilkunastu milionów euro (procentowy udział w zyskach Formuły 1 spada wraz z kolejnymi lokatami w tabeli konstruktorów). Żaden sponsor nie wyłoży tak dużych kwot, aby zrekompensować ekipie ewentualne straty i utrzymać Sennę w fotelu. Dlatego do końca sezonu bolid Roberta Kubicy poprowadzi zapewne jeszcze przynajmniej jeden, lub nawet kilku innych kierowców.

Pierwszy w kolejce do zastąpienia Senny będzie Romain Grosjean. Kierowca Francuski, który z dużym zapasem prowadzi w mistrzostwach GP2 (zaplecze Formuły 1). Do końca sezonu zostają mu tylko dwa wyścigi - w Belgii i we Włoszech. Nieprzypadkowo właśnie na te dwa Grand Prix zakontraktowano Bruno, który nie dostał gwarancji dalszych startów. Potem najprawdopodobniej będzie musiał ustąpić miejsca Grosjeanowi.

Heidfeld też nie traci jeszcze nadziei na odzyskanie miejsca w składzie. Zespół podkreślił dzisiaj w oficjalnym oświadczeniu, że kontrakt Niemca wciąż jest ważny. Bo choć Nick nie był w stanie uzupełnić potężnej luki po Robercie Kubicy, wciąż jest zawodnikiem regularnym i względnie bezbłędnym, który zdobywa punkty. Może marne, ale zawsze jakieś. A jego następcy będą mieli z tym problemy. Lepszy Nick niż nic.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.