Magazyn "Sports Illustrated" uznał tę aferę za drugi największy bukmacherski skandal w amerykańskim sporcie. W piątek "New York Post" napisał, że FBI prowadzi dochodzenie w sprawie 40-letniego sędziego Tima Donaghy'ego, którego podejrzewa się o wpływanie na wyniki meczów NBA. Arbiter prowadził spotkania od 13 lat, ale dochodzenie dotyczy ostatnich dwóch sezonów. Donaghy od 2005 roku miał problem z hazardem - popadł w długi, z których miał próbować wyjść, obstawiając mecze, które sam sędziował. Przekazywał ponoć także informacje np. o obsadzie sędziowskiej gangom hazardzistów. Szacuje się, że Donaghy zarabiał w NBA dużo ponad 200 tys. dol. rocznie. 9 lipca arbiter zwolnił się.
Nie stwierdzono, że Donaghy decydował o rozstrzygnięciach, podejrzewa się go "tylko" o manipulowanie różnicą punktów. Ale obstawianie wyników meczów NBA rzadziej polega na prostym wytypowaniu zwycięzcy, a częściej na przewidzeniu właśnie różnicy punktowej. Dlatego Donaghy - przyznając np. dwa, wydawałoby się, nieważne rzuty wolne w ostatnich sekundach - mógł decydować o wygranych pieniężnych, nie będąc podejrzewanym o machlojki.
- Angażuję się w działalność ligi od 40 lat, ale to jest najtrudniejsza sytuacja, jakiej doświadczam. Jako fan, jako prawnik, jako komisarz NBA - powiedział David Stern. Wtorkowa konferencja prasowa trwała 70 minut. Stern był zdenerwowany, słowa dobierał starannie, wyglądał na zmęczonego. Kilka tygodni wcześniej, gdy dwóch naukowców przedstawiło wyniki badań sugerujących, że kolor skóry sędziów ma wpływ na wyniki meczów, komisarz pewnym głosem mówił, że sędziowie NBA to "najbardziej oceniana, obserwowana, statystycznie analizowana i wyselekcjonowana grupa specjalistów na całym świecie".
Stern powiedział we wtorek, że FBI o dochodzeniu, które trwa od ponad roku, poinformowało NBA 20 czerwca. Ale o problemie Donaghy'ego liga wiedziała już w 2005 roku. Sędziego widziano w kasynie w Atlantic City, a że sędziowie NBA mają zakaz uprawiania jakiejkolwiek formy hazardu, liga przeprowadziła własne dochodzenie. Stern oznajmił, że sprawdzono każde kasyno w Atlantic City i Las Vegas, ale nie znaleziono żadnych dowodów na to, że Donaghy grał.
Do sędziowania Donaghy'ego NBA nie miała zastrzeżeń merytorycznych. Nawet pomimo tego, że trójki sędziowskie z Donaghym odgwizdały w poprzednim sezonie 177 fauli technicznych - aż o 20 więcej niż inne. Podejrzany arbiter był ostry - w "jego" meczach było wiele przewinień, rzutów osobistych oraz wykluczeń zawodników. "New York Daily News" przypomniało dwa mecze New York Knicks, w których Donaghy odgwizdał dwa faule techniczne rywalom Knicks, wyrzucił z hali trenera Chicago Bulls, przyznał graczom z Nowego Jorku 39 wolnych, podczas gdy rywalom z Miami tylko osiem, ukarał dwoma faulami technicznymi sztab szkoleniowy Miami i trzykrotnie odgwizdywał trzy sekundy w obronie. Knicks wygrali z Heat różnicą sześciu punktów. - Jak każdy sędzia myślę i myślę o meczach, w których z nim gwizdałem. Ale nie mogę sobie przypomnieć żadnego podejrzanego gwizdka - mówił jednak "Boston Globe" jeden z arbitrów.
NBA przebadała także konta bankowe Donaghy'ego, ale tu także nie znaleziono żadnych poszlak. Jedyne skazy to awantury z sąsiadami, które arbiter wszczynał ponad dwa lata temu. Donaghy został wówczas odsunięty od prowadzenia spotkań play-off. Sędzia przeprowadził się na Florydę i w tym sezonie prowadził m.in. bardzo głośny trzeci mecz półfinału Konferencji Zachodniej: San Antonio - Phoenix. Rywalizacja była "krwawa", zdarzały się niesportowe faule i rozbite nosy. Dziennikarz ESPN Bill Simmons napisał po tym wygranym przez Spurs meczu, że sędziowanie było najgorsze od 20 lat. - Większość gwizdków pomagała Spurs, ale nawet nie o to chodzi. Niekompetencja i brak wyczucia były porażające - pisał Simmons.
Inne pamiętne mecze Donaghy'ego to spotkanie Detroit - Indiana w listopadzie 2004 roku, które zakończyło się największą bójką zawodników w historii. Rok wcześniej arbiter starł się po meczu z Rasheedem Wallace'em w tunelu prowadzącym do szatni. Zawodnik dostał siedmiomeczową dyskwalifikację za naruszenie nietykalności sędziego.
Stern powiedział we wtorek, że sprawa Donaghy'ego to odosobniony przypadek w NBA. Jednak "New York Post" napisał kilka dni wcześniej, że Donaghy, który dostał policyjną obstawę po otrzymaniu telefonicznych gróźb, jest gotowy współpracować z oskarżycielami i podać nazwiska innych sędziów, zawodników oraz trenerów, którzy również byli zamieszani w ustawianie meczów.