Legenda wraca na salony. Zwycięski Widzew w nowym domu

Czerwony dywan z 18 tysięcy kibiców, fajerwerki, ikony futbolu na trybunach. Sobotnia premiera nowego stadionu Widzewa Łódź wypadła okazale. Gospodarze wygrali z Motorem Lubawa 2:0.

Ostatni mecz przy al. Piłsudskiego 138 w Łodzi widzewiacy rozegrali 22 listopada 2014 r. Atmosfera wokół zasłużonego klubu była okropna. Widzew tonął w długach, Sylwester Cacek (poprzedni właściciel) był skłócony z legendami (Józefem Młynarczykiem, Zbigniewem Bońkiem, Wiesławem Wragą, Tadeuszem Gapińskim), kibicami i władzami miasta. Sam stadion odstraszał fanów i sponsorów. Efekt mógł być tylko jeden - klub zniknął z piłkarskiej mapy Polski. Upadł nisko, bo aż do czwartej ligi (piątej klasy rozgrywkowej).

Na ratunek przyszli kibice. Zaczęli zbierać pieniądze na powstanie nowej drużyny. Do inicjatywy przyłączyli się lokalni sponsorzy i w zaledwie kilka tygodni udało się skompletować kadrę, wybrać władze, uzyskać licencję i przystąpić do rozgrywek.

Zespół był jednak skazany na tułaczkę. Mecze w roli gospodarza musiał rozgrywać m.in. w Aleksandrowie Łódzkim i na kameralnym obiekcie SMS Łódź. Spowodowane to było budową nowego stadionu. Czerwono-biało-czerwoni pokazali charakter i pod wodzą 27-letniego (wówczas) trenera Marcina Płuski awansowali do III ligi.

***

Na powrót do nowego domu Widzew czekał trzy lata. Ale było warto. Do hucznej premiery fani przygotowywali się od dawna. W ciągu kilku miesięcy wykupili ponad 15 tysięcy karnetów. To absolutny rekord Polski! O tym fenomenie pisały największe europejskie gazety i portale sportowe, m.in.: The Sun, Kicker i Marca. Ostatni raz tak głośno o Widzewie i Łodzi było ponad 20 lat temu. Wówczas o rozgłos zadbali piłkarze, którzy występowali w Lidze Mistrzów.

Mecz z Motorem Lubawa oglądał komplet publiczności, przyszło ponad 18 tysięcy widzów. Trybuny przypominały czerwony dywan, były fajerwerki, a uroczyste otwarcie swoją obecnością uświetniły ikony Widzewa i polskiej piłki nożnej, ci którzy wcześniej (za czasów Sylwestra Cacka) nie byli tu mile widziani: Józef Młynarczyk, Wiesław Wraga, Marek Koniarek, Marek Citko, Tomasz Łapiński. I Zbigniew Boniek.

- Witamy w domu, hej Zbyszek witamy w domu! - tak łódzcy kibice przywitali najsłynniejszego widzewiaka w historii

- Za cztery lata będziemy walczyć o mistrzostwo Polski - odpowiedział fanom wzruszony prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Mocno wierzę, że na tak wspaniałym obiekcie, to się uda.

***

Nowy stadion rzeczywiście robi wrażenie. Elewacja z czerwonej cegły przypomina tę z Anfield Road i nawiązuje do fabrycznej tradycji Łodzi. Trybuny znajdują się blisko murawy, co sprzyja świetnej akustyce.

Mimo że poziom spotkania nie zachwycił, to kibice spisali się na medal i zrobili show. Widzew odradza się w blasku jupiterów.

- Szkoda, że tak długo trzeba było czekać na taki obiekt. Jestem pod wrażeniem tego, co się tutaj działo. Widać było, że widzewiacy byli stremowani grą przy tak głośnym dopingu. W kolejnych meczach powinno być lepiej. Najważniejsze, że Widzew zdobył komplet punktów i wciąż liczy się w grze o awans. Nie będzie łatwo, ale trzeba walczyć do końca - powiedział w rozmowie ze Sport.pl Marcin Zając, 11-krotny reprezentant Polski i były mistrz kraju z Widzewem.

***

Widzew zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Do lidera - Łódzkiego Klubu Sportowego - traci dziewięć punktów (ŁKS gra w niedzielę i może powiększyć przewagę do 12 oczek). O awans do II ligi będzie niezwykle ciężko, ale jak zapewnia trener łodzian Przemysław Cecherz - jego drużyna nie zamierza składać broni.

Jeśli w tym roku się nie uda, to w kolejnym sezonie łódzki klub powinien zdominować rozgrywki i rozpocząć coroczny marsz do Ekstraklasy. Bo tam jest jego miejsce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.