Tenis stołowy wrócił do Poznania w wielkim stylu. Natalia Partyka rozchwytywana przez kibiców

Dobre pół godziny po meczu ze Szwajcarią niepełnosprawna reprezentantka Polski Natalia Partyka wciąż rozdaje autografy i pozuje do zdjęć z kibicami. Jest oszołomiona tym, co tu się dzieje. Minie jeszcze sporo czasu, nim wyjdzie z sali i wyjedzie z Poznania.

Z kilkuset osób, które zgromadziły się w małej salce przy ul. Chwiałkowskiego (w tym na specjalnie dostawianych trybunach), by obejrzeć mecz eliminacji Drużynowych Mistrzostw Europy między Polkami a Szwajcarkami, zapewne niewielu pamięta tę scenę. Miała ona bowiem miejsce ponad 30 lat temu, w lutym 1980 roku. Polska grała wówczas mecz Superligi tenisa stołowego z RFN, a do serwisu szykował się Andrzej Grubba.

Wtedy ktoś z trybun zawołał: - Dawaj, Andrzej, dawaj!

Reprezentant Polski odłożył piłeczkę, wyprostował się i odwrócił w stronę kibica. - Naprawdę... proszę o ciszę - rzekł stanowczo, a gdy ta zaległa, zaserwował.

Po meczu Andrzej Grubba podszedł do tego kibica. - Przepraszam, że pana upomniałem, ale muszę się koncentrować przed serwem i wtedy potrzebuję ciszy - mówi. Widz zarumienił się i odpowiedział: - To ja przepraszam. Czy mogę prosić o autograf?

Andrzej Grubba przez całe lata osiemdziesiąte był ikoną polskiego tenisa stołowego, polskiego sportu. Powiadano, że to on przeniósł tę grę ze świetlic i domów wczasowych na salony. Dzisiaj taką ikona stała się Natalia Partyka. Niepełnosprawna tenisistka stołowa, która reprezentuje Polskę jedynie lewą ręką. Prawego przedramienia nie ma od urodzenia.

- Natalia! Natalia! - krzyczą dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 50 na poznańskich Ratajach. Tam od lat uprawia się tenis stołowy.

Natalia Partyka je widzi, ale muszą poczekać. Kolejka chętnych do zrobienia sobie zdjęcia z reprezentantką Polski jest bardzo długa.

- Pani Natalio, jeszcze my!

- My byliśmy pierwsi!

Katarzyna Grzybowska i Klaudia Kusińska - pozostałe Polki, które wygrały z zespołem Szwajcarii 3:0 w eliminacjach Drużynowych Mistrzostw Europy - już rozmawiają z dziennikarzami. Natalia Partyka jest jeszcze od tego daleka. Wymachujący kartkami i długopisami tłum wokół niej gęstnieje, a nie rzednie.

- Są miejsca w Polsce, gdzie tenis stołowy cieszy się wielką popularnością. Ale to... takie sceny nie zdarzają się często - powie za chwilę Natalia Partyka.

- Natalia! Natalia! - dzieci z SP 50 nie tracą nadziei.

- Pani Natalio... można dwa słowa? - naciskają dziennikarze.

- Chwilunia - odpowiada, rozdając kolejne autografy. Radzi sobie wtedy z wielką wprawą - kikutem prawej ręki przytrzymuje kartkę, lewą składa zamaszysty podpis. I kolejny, i jeszcze jeden.

Blondwłosa dziewczynka nie ma notesu ani nawet kawałka papieru. Naciąga więc koszulkę. Natalia Partyka podpisuje się na tkaninie.

- Widziałam panią w telewizji - słyszy.

Reprezentantka Polski uśmiecha się.

- Transmisje z igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro zrobiły swoje - mówi.

Nigdy w dziejach polskiego sportu niepełnosprawnych żadna zawodniczka nie osiągnęła takiej sławy i takiej rozpoznawalności. Niegdyś wyniki igrzysk paraolimpijskich media podawały jedynie w skrócie. Dzisiaj najlepsi sportowcy niepełnosprawni stają się sławami sportu. Tłumy przychodzą dla Natalii Partyki.

Pięciokrotna złota medalistka igrzysk paraolimpijskich (czterokrotnie indywidualnie) reprezentuje Polskę także w rywalizacji z pełnosprawnymi koleżankami. Na pozór nie ma szans, trudno jej nawet przytrzymać czy podrzucić celuloidową piłeczkę, gdy jedyną ręką trzyma rakietkę. Swą rywalkę Rahel Aschwanden rozłożyła jednak w czterech setach. Od czasów Andrzeja Grubby polski tenis stołowy nie miał takiej gwiazdy jak ona.

Kolejny mecz Polek w eliminacjach Drużynowych Mistrzostw Europy też ma się odbyć w Poznaniu - 24 stycznia z Hiszpanią. Poznań zgłosił już swoją kandydaturę. Będzie trudniej niż ze Szwajcarią, bo u Hiszpanek grają dwie Chinki.

- Natalia! Natalia! - dzieci krzyczą coraz głośniej. Aż wreszcie zaczynają piszczeć, gdy zawodniczka do nich podchodzi i pozuje do wspólnego zdjęcia.

- Możemy? - drepczą dziennikarze.

- Jeszcze chwila - mówi Natalia Partyka. Nie wszyscy chętni dostali bowiem autograf.

- Nie męczy pani ten tłum? To podpisywanie?

Mistrzyni igrzysk w Rio spogląda wtedy na dziennikarzy i mówi:

- Przez cały mecz ci ludzie byli dla mnie i pomagali mi dopingiem. Teraz, po meczu, ja jestem dla nich.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.