Miasto jednak nie sprzeda piłkarskiego Śląska i nadal będzie utrzymywało klub?

Władze Wrocławia zmieniają strategię wobec piłkarskiego Śląska. Gmina na razie nie chce sprzedać klubu prywatnemu inwestorowi i planuje nadal utrzymywać zawodowych piłkarzy z miejskich pieniędzy.

Pod koniec minionego tygodnia doszło do spotkania części wrocławskich radnych z przedstawicielami klubu oraz władzami miasta. Dyskusja dotyczyła sytuacji finansowej piłkarskiego Śląska oraz pomysłu na dalsze funkcjonowanie klubu.

Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wielokrotnie podkreślał, że gmina zdecydowanie zmniejszy finansowanie drużyny z miejskich pieniędzy. Poza tym władze miasta od wielu miesięcy poszukiwały wiarygodnego inwestora, któremu chcą sprzedać Śląsk. Podobno byli już chętni.

- Pojawiają się bardzo poważni zainteresowani. Mam już dwa zgłoszenia - zapewniał pod koniec lipca prezydent Dutkiewicz w Radiu Wrocław.

Jednak nic konkretnego z tego nie wynikło. Na razie Śląsk nie będzie nikomu sprzedany.

- Z informacji przekazanych przez przedstawicieli miasta wynika, że nie ma żadnych inwestorów. Nikt nie jest zainteresowany kupnem Śląska - twierdzi Marcin Krzyżanowski, szef klubu PiS w radzie miasta, który uczestniczył w piątkowym spotkaniu.

Wynika z tego, że władze Wrocławia weryfikują swoje wcześniejsze plany wobec Śląska i za wszelką cenę nie będą chciały sprzedać klubu. Potwierdza to Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta oraz przewodniczący rady nadzorczej Śląska.

- Na dziś pomysł jest taki, aby Śląsk funkcjonował w ramach miasta. Ale czy tak się stanie, zadecydują radni - tłumaczy Patalas. - Trzeba dowiedzieć się, ile radni byliby w stanie przeznaczyć środków na klub, tak aby zapewnić mu stabilność. Nie oznaczałoby to jednak, że całkowicie zaniechamy poszukiwań inwestora. Otrzymujemy jakieś zapytania w sprawie akcji Śląska, ale zwykle brakuje w nich konkretów. Nie zamierzamy za wszelką cenę sprzedać akcji klubu pierwszemu lepszemu inwestorowi - podkreśla.

Miasto od dziesięciu lat jest współwłaścicielem Śląska. Przez ten czas przekazało do klubu kilkadziesiąt milionów złotych. Dwa lata temu - 16 mln zł, w minionym roku - 6 mln zł. W 2016 r. planowano dofinansować Śląsk 3 mln zł, ale suma okazała się większa. Niedawno na wniosek radnych kwotę tę powiększono o kolejne 2 mln.

Poza tym Śląsk podpisał umowę na około 800 tys. zł w zamian za reklamę The World Games 2017. Spółka, która organizuje Igrzyska Sportów Nieolimpijskich, należy do miasta.

Radny PiS twierdzi, że podczas piątkowego spotkania podkreślano, że bez pomocy miasta Śląsk nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować.

Krzyżanowski: - Prawda wyszła na jaw: Śląsk sam nie jest w stanie wygenerować zysku, aby się utrzymać. Oczekujemy jasnej deklaracji od prezydenta co do przyszłości klubu. Prezydent powinien w końcu uczciwie powiedzieć: ile wsparcie klubu będzie kosztować mieszkańców Wrocławia?

Patalas: - Na konkretne decyzje przyjdzie jeszcze czas. Wkrótce spotkamy się ponownie, aby wybrać najlepszy dla Śląska kierunek.

Dodajmy, że w maju tego roku miasto zwiększyło swoje udziały w piłkarskiej spółce do 54,46 proc. i stało się większościowym udziałowcem. Uczyniło to kosztem Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego, które tworzy trzech lokalnych biznesmenów. Konsorcjum posiada teraz około 45 proc. akcji.

Od pewnego czasu współpraca między miastem i Konsorcjum układa się fatalnie. Strony wysuwają wobec siebie różne oskarżenia, wzajemnie zarzucając sobie złe intencje. Dwaj współwłaściciele Konsorcjum zamierzają się sądzić z miastem. Twierdzą, że niezgodnie z prawem utracili większościowe udziały w piłkarskiej spółce.

A jakie Śląsk ma plany na najbliższe miesiące?

- Podczas spotkania prezes Paweł Żelem bardzo ogólnie mówił o celach Śląska. Podkreślał, że klub chce być w czołówce tabeli, że chce szkolić młodych zawodników oraz stawiać na wychowanków - kończy radny Krzyżanowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.