Zmarnowany rzut karny pogrzebał nadzieje piłkarzy Chemika

Piłkarze trzecioligowego Chemika Bydgoszcz przerwali dziś (17 września) passę trzech zwycięstw pod rząd i ulegli na własnym boisku Świtowi Skolwin Szczecin. Decydującym momentem meczu okazał się niewykorzystany rzut karny.

Po trzech zwycięstwach z rzędu, w tym przełamaniu złej passy na własnym boisku, Chemik z dużymi nadziejami podchodził do pojedynku z niżej notowanym rywalem. Niestety, powróciła klątwa stadionu przy ul. Glinki. Od początku spotkania przewagę uzyskali goście. Raz po raz interwencjami musiał popisywać się bydgoski bramkarz Paweł Laskowski. Gospodarze odpowiadali stałymi fragmentami gry, po których dwukrotnie po strzałach głową Adriana Raszki piłka lądowała obok bramki. Kiedy wydawało się, że gra się wyrównała, strzał z dystansu zaskoczył Laskowskiego, który wprawdzie interweniował, ale odbił piłkę pod nogi napastnika Świtu Michała Kołodziejskiego. Ten dopełnił formalności. Do końca pierwszej odsłony mecz był bardzo wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć klarownych sytuacji.

Chemicy na drugą połowę wyszli zdeterminowani. To jednak Świt mógł prowadzić wyżej po dobrej kontrze i strzale w poprzeczkę. Kibice mieli nadzieję, że spełni się powiedzenie "Niewykorzystane sytuacje się mszczą", ale nie przewidzieli okrutnego scenariusza dla bydgoszczan. W 70 minucie Maciej Kot w sytuacji sam na sam z bramkarzem został faulowany w polu karnym. Do jedenastki podszedł Robert Kawałek, ale uderzył fatalnie i przestrzelił wysoko nad bramką. To był drugi z rzędu zmarnowany rzut karny przez skutecznego wcześniej skrzydłowego gospodarzy. Sytuacja ta podłamała zawodników Chemika, już cztery minuty później stracili drugiego gola. W pierwszym momencie sędzia boczny pokazał spalonego, ale po konsultacji z głównym bramka ostatecznie została uznana. Nastroje na chwilę poprawiły się, gdy Patryk Nowak z zimną krwią wykorzystał prostopadłe podanie Kota i umieścił piłkę w bramce Świtu. Ponad 500 osób na trybunach uwierzyło, że tego dnia Chemik może jeszcze zdobyć choć punkt. Ale piłkarze Świtu już po pięciu minutach zgasili te nadzieje, podwyższając wynik na 3:1. W ostatniej minucie meczu gospodarzy ostatecznie wypunktował Ernest Graś, ustalając wynik meczu z rzutu karnego. Była to konsekwencja faulu Raszki.

Trener bydgoszczan Piotr Gruszka nie ukrywał zdenerwowania: - Niewykorzystanie rzutu karnego było kluczową sytuacją w tym meczu. Nie graliśmy najlepiej, ale wykorzystując jedenastkę mogliśmy odwrócić losy spotkania. Stać nas na pewno na lepszą grę i musimy przeanalizować przyczyny porażki. Za tydzień już kolejny pojedynek, musimy zagrać znacznie lepiej, jeśli chcemy zapunktować z będącym w czołówce Bałtykiem Gdynia - kończy.

Chemik - Świt 1:4 (0:1)

Bramki: Nowak (79.) - Kołodziejski (29., 74.), Walków (84), Graś (90. z karnego)

Chemik: Laskowski, Jarzembowski, Raszka, Frasz, Michalski (53. Kot), Kostiuk (53. Włosiński), Rysiewski, Maziarz, Olszewski, Kawałek (75. Nowak), Janicki (61. Born)

Copyright © Agora SA