Dokąd jedzie Motor? Po porażce w Trzebini będzie ostra reakcja

Kiepska passa mających II-ligowe ambicje piłkarzy Motoru trwa. Lublinianie w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt. Wygląda na to, że zespół znalazł się w głębszym kryzysie, bo w sobotę drużyna trenera Jacka Magnuszewskiego nie sprostała na wyjeździe MKS-owi Trzebinia-Siersza. - Na pewno dłużej nie będziemy tolerowali takiej postawy i ostro zareagujemy - zapowiada Waldemar Leszcz, prezes lubelskiego klubu.

Była to już czwarta porażka żółto-biało-niebieskich w tym sezonie, a na domiar złego ograły ich zespoły wcale nie zaliczające się - oprócz Stali Rzeszów - do ligowych tuzów. Motor musiał przełknąć gorycz porażki z Sołą Oświęcim i to u siebie, Cosmosem ze wsi Nowotaniec, a teraz wrócił na tarczy z Trzebini. Po przegranym przed tygodniem spotkaniu ze Stalą trener Magnuszewski stwierdził, że na tym meczu liga się nie kończy i musi koniecznie postawić zespół na nogi. A także, że wypada tylko przeprosić kibiców i walczyć dalej. Wychodzi na to, że po raz kolejny trzeba będzie ukorzyć się przed fanami, tylko jak długo oni to wytrzymają.

Wracając do meczu w Trzebini, to Motor przystąpił do gry bez kontuzjowanego Kamila Oziemczuka, jego imiennik Stachyra decyzją szkoleniowca usiadł na ławce rezerwowych. W drugiej połowie pojawił się natomiast na murawie Kato, który już wyleczył uraz. Z przebiegu spotkania lublinianie nie zasłużyli na taką przegraną. Gracze Motoru stwarzali sobie sytuacje do zdobycia bramki. Niestety nie potrafili ich wykorzystać. W pierwszej połowie najbliższy szczęścia był Damian Szpak, który rozegrał przyzwoite spotkanie, ale piłkę zmierzającą do siatki piłkę, po jego uderzeniu głową, w ostatnim momencie wybił z bramki jeden z obrońców gospodarzy. Gdyby trafił, byłby wówczas remis. Pierwszy gol padł w 13. minucie, po błędzie rutynowanego Damiana Falisiewicza. Strzelił ją Marek Mizia. Drugą bramkę lublinianie stracili zaraz po przerwie, kiedy to Patryk Szysz przegrał pojedynek jeden na jeden i Kamil Włodyka pokonał Pawła Sochę. W 52. minucie gospodarze za sprawą Dariusza Gawęckiego zdobyli trzeciego gola i było praktycznie po meczu. Honorową bramkę dla Motoru strzelił Piotr Piekarski.

- Można powiedzieć tak, że my graliśmy, a gole strzelał przeciwnik. Niemniej jednak nie da się ukryć, że jesteśmy słabi i nie mamy zespołu - podsumował prezes Leszcz. - Co ciekawe najbardziej zawodzą ci, którzy w ubiegłym sezonie byli pierwszoplanowymi zawodnikami, mam tu myśli m.in. Falisiewicza i Artura Gieragę. Jak najszybciej musimy podjąć radykalne kroki, aby sytuację uzdrowić.

W następnej kolejce Motor zmierzy się u siebie 28 września z Podhalem Nowy Targ.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

MKS Trzebinia-Siersza 3(1)

Motor Lublin 1 (0)

Bramki: Mizia (13.), Włodyka (48.), Gawęcki (52.) - Piekarski (59.).

MKS: Wróbel - Sanok, Ołownia (68. Górka) Kalinowski, Niechciał - Włodyka, Repa, Gawęcki, Mizia (75. Jagła), Kowalik (80. Majcherczyk) - Stanek.

Motor: Socha - Falisiewicz (66. Kato), Pecha Ż, Gieraga, Tadrovski - Tymosiak Ż (80. Stachyra), Król (46. Piekarski), Kaczmarek Ż, Szysz (66. Kowalczyk), Kamiński - Szpak.

Sędziował: Mateusz Kowalski z Kielc.

Widzów: 600.

Copyright © Agora SA